Lech Poznań: Wisła Kraków podejmie Kolejorza

Trener Rumak eksperymentuje ostatnio z taktyką i ustawieniem zespołu. Zmiany uatrakcyjniły trochę siermiężny futbol, jaki na początku sezonu prezentowali poznaniacy. Kibicom szczególnie przypadł do gustu wariant z dwoma napastnikami, który zadecydował o zwycięstwie w pucharowym meczu w Niecieczy. Wejście Bartosza Ślusarskiego, który wsparł Łukasza Teodorczyka przyniosło błyskawiczny efekt w postaci goli i asyst naszych snajperów. Czy szkoleniowiec ofensywną taktykę zastosuje też przy Reymonta?

- Zobaczymy. Na pewno nie będzie kunktatorstwa z naszej strony. Mamy dwa mecze do przerwy na reprezentację i te dwa mecze chcemy wygrać. Kluczem do sukcesu na pewno będzie nasza lepsza gra. Jest dużo do poprawienia. Na treningach pracujemy przede wszystkim nad tym, by wróciła dokładność w grze. Wciąż zbyt wiele piłek w łatwy sposób gubimy. Koncentrujemy się więc na dokładności podań, dobrym rytmie gry i skuteczności. W Niecieczy przyniosło to efekt dopiero po przerwie, gdy Bartek Ślusarski wchodził na podmęczonego rywala - mówi trener Rumak.

- Nasza współpraca z Bartkiem wyglądała bardzo dobrze - przyznaje Łukasz Teodorczyk, który wyraźnie odżył, gdy dostał potężne wsparcie ze strony "Ślusarza". - Jeśli trener zdecyduje się na ten wariant, to oczywiście zrobimy wszystko, by nasza gra była skuteczna. Ale niezależnie od tego, jak będzie wyglądało nasze ustawienie, trzeba wyjść na boisko i zrobić swoje, czyli wygrać - dodaje "Teo". Ciekawe też, czy Rumak zdecyduje się zabrać do Krakowa nowego pomocnika Daylona Claasena. Reprezentant RPA wczoraj trenował z zespołem i jak mówią świadkowie, pod względem przygotowania fizycznego nie odbiegał specjalnie od kolegów. Debiut w barwach Kolejorza może jednak się odwlec z powodu braku certyfikatu Claasena. Dokument, który jest niezbędny, by zgłosić 23-letniego pomocnika do rozgrywek, jeszcze nie dotarł do Poznania.

Także gospodarze niedzielnego meczu wiele sobie obiecują po starciu z Lechem. - Przed sezonem mówiono, że Wisła raczej będzie dostarczać punktów innym i walczyć o utrzymanie. Rzeczywistość jest trochę inna. Nie dajemy się nikomu, walczymy z każdym - zaznacza Arkadiusz Głowacki, kapitan Wisły, który, jak sam przyznaje, szczególnie traktuje mecze z Lechem, bo jest jego wychowankiem. - Tak już zostanie do końca, że gdy gra się przeciwko macierzystemu klubowi, to trzeba się inaczej przygotować mentalnie - mówi Głowacki. Przyznaje, że też dla innych wiślaków spotkanie z Lechem jest z gatunku tych, które wiążą się z dodatkowymi emocjami. - Wiemy, że Lech jest przeciwnikiem z wysokiej półki. To jest drużyna, która będzie walczyć o mistrzostwo Polski. Na pewno w tym spotkaniu nie jesteśmy faworytem. Musimy ten mecz mieć zaplanowany w głowach na pełne 90 minut - podkreśla. Wiślacy nie zamierzają sugerować się blamażem poznaniaków w eliminacjach Ligi Europejskiej.

- Dobre drużyny mają to do siebie, że potrafią się odbudować jednym meczem. Tak też było kiedyś z nami. Niepowodzenia w pucharach staraliśmy się powetować sobie w lidze i z reguły się to udawało. Podobnie jest z Lechem. Wydaje mi się, że pod względem formy ten zespół jest już na właściwych torach - uważa Głowacki. Na pytanie, co może być głównym atutem Wisły w starciu z Lechem, "Głowa" odpowiada: - Cały zespół więcej haruje na boisku. Po ostatnich dwóch latach wszyscy w Wiśle mamy w sobie sporo pokory, ale też wewnętrzną pewność siebie, której za bardzo nie okazujemy, gdzieś tam się mocno w nas buduje i mam nadzieję, że to będzie procentować.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL