Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań wyszarpał remis i pokazał charakter!

Maciej Lehmann
Mariusz Rumak rozpoczął swoją przygodę z ekstraklasą od bezbramkowego remisu w Krakowie. Nowemu trenerowi Lecha udało się odmienić oblicze drużyny. Kolejorz znów walczył, nie odstawiał nóg i gdyby w lepszej dyspozycji był Mateusz Możdżeń mógł wywieźć spod Wawelu nawet zwycięstwo. Lech pokazał charakter i to najbardziej cieszy.

- Od dziś pracuję na swoje nazwisko - mówił Mariusz Rumak tuż po tym jak zastąpił zwolnionego Jose Bakero. Nowy szkoleniowiec Kolejorza dokonał kilku roszad w składzie. Posadził na ławce Manuela Arboledę oraz Siergieja Kriwca, "odkurzył" natomiast zapomnianego Vojo Ubiparipa i wystawił Semira Stilica tam gdzie Bośniak zawsze powinien grać czyli na środku pola.

CZYTAJ TEŻ:
Kolejorz Lech Poznań w Głosie Wielkopolskim
Wisła Lech: Trenerzy komentują mecz
Wisła Lech: Wilk i Jovanowic komentują mecz
Siergiej Kriwiec: Zmiana trenera to dodatkowa motywacja

Efekt? Lech zagrał wreszcie odważnie, bez kompleksów, starał się atakować rywali już na ich połowie. Tego brakowało w poprzednich meczach, na które nie dało się patrzeć.

Natomiast w Krakowie znów to był Kolejorz groźny, atakujący skrzydłami, stwarzający sobie sytuacje nie tylko po dalekich wrzutkach do osamotnionego Rudniewa.

Wisła może mówić o dużym szczęściu, że już w 24 sekundzie nie straciła gola. Mateusz Możdżeń niestety z trzech metrów nie potrafił głową umieścić piłki w siatce. Młody lechita uderzył z kozłem, ale prosto w Pareikę. Minimalnie pomylił się też kwadrans później Dimitrije Injać. Serb główkował po dośrodkowaniu Stilica.

Gospodarze takich okazji nie mieli. Dwa razy z dystansu strzelał Cezary Wilk, ale bardzo niecelnie. Bliżej szczęścia był w 33 min Iliew, ale praktycznie Krzysztof Kotorowski był w pierwszej części bezrobotny.

Pełne ręce roboty miał jego vis a vis Pareiko. Estończyka w 35 minucie wyręczył nawet...Rudniew. W polu karnym znalazł się bardzo aktywny Ubiparip, ale zamiast do bramki trafił w swojego kolegę.

Zimnej krwi zabrakło też niestety tuż przed przerwą znowu Możdżeniowi. Stilić miękko wrzucił do Rudniewa, ten zagrał głową na dziesiąty metr do Możdżenia, ale pomocnik Kolejorza źle trafił w piłkę i Pareiko zdołał obronić jego strzał. Szkoda tej sytuacji bo lechici zasłużyli na gola, a bramka do szatni na pewno dodała by wiary w sukces naszej drużynie.

Możdżeń okazał się niestety antybohaterem tego meczu i to nie z powodu zmarnowania dwóch doskonałych okazji strzeleckich. W 64 minucie popełnił głupi faul chwytając za koszulkę Gargułę. A, że było to jego drugie przewinienie, arbiter pokazał mu czerwona kartkę.

Od tego momentu Wisła uzyskała dużą przewagę, świetnie jednak bronił Krzysztof Kororowski. Jego parada w 67 minucie, kiedy wybił strzał Bitona była dużej klasy.

Lech się bronił, ale miał jedną sytuację, która powinien bezwzględnie wykorzystać. Po rzucie rożny piłka wylądowała po nogami Kikuta. Obrońca Kolejorza błyskawicznie uderzył z pół obrotu, ale niestety wysoko nad bramką. To mogła być "piłka meczowa" . Niestety skuteczność nie była wczoraj mocną bronią Kolejorza. Na szczęście gospodarze też nie potrafili udokumentować swojej przewagi. Nasi piłkarze bronili się bardzo ofiarnie, na linii bramkowej szalał Kotorowski.

- Punkt z Wisłą jest cenny, ale szkoda zmarnowanych sytuacji - powiedział po meczu Rafał Murawski. Na ten punkt Kolejorz na pewno zasłużył!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski