Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2: Kolejorz dostał srogą lekcję futbolu. Kapitan poszedł na dno razem z załogą [ZDJĘCIA]

LEM
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2 Grzegorz Dembiński
Lech Poznań dostał w piątkowy wieczór surową lekcję futbolu od Zagłębia, z którym nie może wygrać przy Bułgarskiej od czterech lat. Trener Dariusz Żuraw zapowiadał, że Kolejorz będzie grał agresywnym pressingiem, odbierał rywalom wysoko piłkę i budował swoje akcje od bramki. Tak w Poznaniu zagrało tylko Zagłębie.

Lech był momentami bezradny. Został zdominowany oraz pokonany w sposób podręcznikowy i planowany. Widać było nie tylko brak doświadczenia poznańskiego zespołu, ale także jego szkoleniowca. Żuraw nie potrafił nic wymyślić, by zmienić obraz tego spotkania.

Już przed meczem decyzja Dariusza Żurawia, by przekazać kapitańską opaskę Mickey’owi Van der Hartowi (Darko Jevtić był bowiem przeziębiony i nie było go w składzie), wywołała lawinę nieprzychylnych trenerowi komentarzy.

- Najgorszy aktor z opaską to skandal - pisali kibice i były to najłagodniejsze określenia. Holender jest w Lechu dopiero trzy miesiące, bardziej na ten zaszczyt zasłużyli inni. Na dodatek Van der Hart nic wielkiego dotąd w Lechu nie pokazał i co gorsze pierwszy gol też mocno obciąża jego sumienie.

Po beznadziejnym meczu piłkarze Kolejorza ulegli Zagłębiu Lubin 1:2.Zobacz: Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2: Kolejorz dostał srogą lekcję futbolu. Kapitan poszedł na dno razem z załogą [ZDJĘCIA] Kto zagrał najlepiej, a kto najgorzej? Przejdź dalej i sprawdź ---> Noty piłkarzy w skali od 1 do 10.

Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2: Oceniamy piłkarzy Kolejorza

Bramka dla gości była jednak konsekwencją tego co od pierwszej minuty działo się na boisku. Miedziowi byli świetnie przygotowani na ten mecz pod względem taktycznym. Zepchnęli Lecha do głębokiej defensywy, momentami wręcz zamykali go na własnej połowie. Grali wysokim pressingiem, odbierali gospodarzom piłkę już daleko od swojej bramki. Pokazali też, że można dobrze rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym, jeśli wychodzi się na pozycje, sporo biega, a futbolówka nie jest traktowana jak gorący kartofel, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć.

Pod względem kultury gry Miedziowi mogli imponować. Na ich tle Kolejorz sprawiał wrażenie zupełnie niezorganizowanego. Od czasu do czasu udało się podejść pod bramkę rywali, po indywidualnych akcjach skrzydłami, ale ani przez moment nie było wątpliwości, kto w tym meczu chce grać w piłkę, a dla kogo jest to tylko pobożne życzenie.

Lechici mieli przed przerwą tylko dwie okazje. W 3. minucie po akcji Kamińskiego na strzał z 20 metrów zdecydował się Jakub Moder, ale bramkarz Zagłębia był na posterunku. Drugą szansę Kolejorz miał pod koniec pierwszej części, gdy minimalnie chybił Joao Amaral.

Lecz od 24. minuty na tablicy wyników było 0:1. Goście wykorzystali gapiostwo obrony, sprytnie wykonali rzut rożny, a spóźniony Amaral został uprzedzony przez Jakuba Tosika, który z bliska wepchnął piłkę do siatki.

Pod bramką Kolejorza działo się dużo więcej, bo Zagłębie zbierało mnóstwo piłek przed polem karnym i próbowało zaskoczyć poznaniaków prostopadłymi podaniami. W dobrej dyspozycji był Filip Starzyński, który był prawdziwym liderem swojej drużyny. Kolejorz tak doświadczonego, technicznie grającego piłkarza nie posiadał i dlatego zupełnie nie radził sobie z w środku boiska.

Po zmianie stron Kolejorz próbował zmienić obraz meczu, ale przez kwadrans nie znajdował żadnych piłkarskich argumentów, by to zrobić. Nadal jedynym zagrożeniem były indywidualne akcje Kamila Jóźwiaka, który oprócz udanych dryblingów miał też straty. W 55. minucie okazję na zdobycie wyrównującego gola miał Moder. Huknął z rzutu wolnego, ale niestety minimalnie niecelnie.

Sprawdź: Kto zagrał najlepiej, a kto najgorzej? Oceniamy piłkarzy Lecha w meczu z Zagłębiem

Po godzinie gry Dariusz Żuraw zdecydował się na zmiany. Na boisko weszli Filip Marchwiński oraz Pedro Tiba, który po miesiącu pauzy spowodowanej kontuzją nie był przygotowany do rozegrania całego meczu. Poznaniacy się otworzyli, próbowali jakoś zareagować na niekorzystny wynik, ale bardzo szybko zostali skarceni drugim golem.

Starzyński odzyskał piłkę w środku pola, błyskawicznie i przede wszystkim z chirurgiczną precyzją zagrał do Damjana Bohnara, który wszedł w poznańską obronę jak ostry nóż w masło i nie dał Van der Hartowi szans na skuteczną interwencję.

Lechowi nie można było odmówić ambicji. Starał się strzelić choćby honorowego gola. Udało się to w doliczonym czasie gry, kiedy Christian Gytkjaer w stylu Zlatana Ibrahimovicia po rzucie rożnym skierował piłkę piętą do siatki.

Lech - Zagłębie: Race i doping na meczu - zobacz wideo:

Sprawdź też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski