Po rozczarowującej pierwszej połowie i szalonej drugiej Lech przegrał z Zagłębiem Lubin w pierwszym meczu rundy wiosennej.
Nawałka studził nastroje. Przed meczem trener Adam Nawałka nie dał się ponieść zbytniemu optymizmowi i ostrożnie oceniał szanse Lecha w walce o tytuł.
– Nie czas na mówienie o medalach i trofeach. Dla mnie liczy się najbliższy mecz. Transfery były ograniczone, bo wiosną mają się pokazać ci, którzy jesienią byli kontuzjowani – przekonywał coach Kolejorza.
Jego zdaniem przegrane sparingi w okresie przygotowawczym nie są powodem do zmartwień. – Nie lekceważymy wyników sparingów, ale służyły one głównie lepszej organizacji gry. W Turcji robiliśmy postępy w tym zakresie i to dla mnie było najważniejsze – dodał Nawałka.
Kontrowersje wokół składu
Wyjściowy skład gospodarzy, zwłaszcza zestawienie defensywy, można było uznać za kontrowersyjny. Boki obrony z Vernonem de Marco i Rafałem Janickim nie sprawiały wrażenie stabilnych. I właśnie po stronie tego drugiego „Miedziowi” początkowo skoncentrowali większość sił. Efektem starań gości były jednak jedynie stałe fragmenty gry.
Groźniejszą akcję wyprowadził w 8 minucie Maciej Makuszewski. Po jego centrze piłkę wypuścił z rąk Konrad Forenc, lecz lechici z tego „prezentu” nie skorzystali. Siedem minut później po centrze Joao Amarala blisko szczęścia był De Marco, ale piłka po główce o pół metra minęła światło bramki.
Kolejny kwadrans upłynął pod znakiem optycznej przewagi lubinian, z której jednak mało wynikało. Lech wyglądał jak przyczajony tygrys, ale kibice woleliby chyba zobaczyć panterę na łowach.
Dopiero w 31 min miejscowi wyszli z kontrą i ożywili zastygłe trybuny. Niestety Kamil Jóźwiak w dogodnej sytuacji strzelił bardzo niecelnie. Chwilę później „Maki” w równie sprzyjających okolicznościach został zablokowany przez jednego z obrońców Zagłębia. Pomocnik Kolejorza w 38 min miał jeszcze lepszą okazję do „napoczęcia” rywali. Niestety przy wślizgu zabrakło mu mu do pełni szczęścia milimetrów. Tak samo zresztą jak De Marco po rzucie rożnym. Najlepszą sytuację w pierwszej połowie zmarnował w jej końcówce Patryk Tuszyński, przenosząc piłkę nad poprzeczką z... 3 m.
Seria słupków, duński lis w akcji i stare grzechy defensywy
Druga połowa rozpoczęła się od żywszych akcji gospodarzy. Szybko jednak inicjatywę przejęli goście, którzy niebezpiecznie kontrowali. Gdyby duet Bartłomiej Pawłowski – Patryk Tuszyński potrafił lepiej współpracować, to Kolejorz zmuszony byłby do odrabiania strat.
Zobacz też: Lech Poznań: Adam Nawałka przed startem rundy wiosennej. "Liczy się to, gdzie będziemy 19 maja" [ROZMOWA]
W 60 min. szczęście uśmiechnęło się do poznańskiej jedenastki, bo po serii błędów defensywy z bliska uderzał Pawłowski. Piłka odbiła się od poprzeczki, od linii bramkowej i... wyszła w pole. W odpowiedzi groźnie uderzył zza pola karnego Gajos i był to pierwszy celny strzał w meczu. Jeszcze lepiej przymierzył Pedro Tiba. Portugalczyk posłał płaską bombę. Futbolówka odbiła się od słupka, Forenca i spadła pod nogi Christiana Gytkjaera. Duńczyk wpakował ją do siatki i zdobył w ten sposób 10 bramkę w sezonie.
Zobacz też: Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1:2: Oceniamy zawodników Kolejorza po porażce
Zagłębie chciało się odgryźć i mogło to zrobić błyskawicznie, ale po raz drugi, po strzale Pawłowskiego, Lecha ratował słupek. Potem Gytkjaer mógł pogrążyć lubinian. W idealnej sytuacji zabrakło mu jednak zimnej krwi. W przeciwieństwie do Filipa Starzyńskiego, który po asyście Pawłowskiego i błędzie Janickiego doprowadził do wyrównania. W 86 min. sędzia podyktował karnego dla przyjezdnych po konsultacji z VAR (faul Darko Jevtica na Pawłowskim), ale strzał Starzyńskiego fantastycznie obronił Burić.
W końcówce obie drużyny zdecydowały się na wymianę ciosów. Szczęście opuściło Kolejorza w doliczonym czasie gry, kiedy to piłkę do własnej bramki skierował głową Nikola Vujadinović.
Przed meczem:
Przed zimową przerwą Lech Poznań był niesamowicie skuteczny. Po odejściu Ivana Djurdjevicia zespół wygrał cztery razy, raz przegrał i raz zremisował. Sprawiło to, że Kolejorz awansował na najniższy stopień podium. Aby walczyć o ligowe laury musi podtrzymać dobrą passę i zaprezentować się o niebo lepiej niż podczas ostatnich sparingów.
Naprzeciw niego staje Zagłębie Lubin, czyli zespół nieobliczalny, potrafiący w jednej kolejce rozgromić faworyzowaną Jagiellonię, by w kolejnej przegrać z Cracovią. Czeka nas więc mecz, w którym każdy wynik jest możliwy.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?