Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Zmartwychwstały marzenia o mistrzostwie

Dawid Dobrasz
Dawid Dobrasz
Maciej Skorża po meczu stwierdził, że Lech Poznań drugiego gola strzelił "charakterem". Trudno się nie zgodzić.
Maciej Skorża po meczu stwierdził, że Lech Poznań drugiego gola strzelił "charakterem". Trudno się nie zgodzić. Fot Arkadiusz Gola
Za nami pierwszy tydzień maja, który kibiców Kolejorza postarzał o wiele więcej niż siedem dni. W poniedziałek fani Lecha Poznań przeżywali dramat w kilku aktach, który przed tym dniem ciężko było sobie nawet wyobrazić. Za to w niedzielę marzenia o zakończeniu tego sezonu trofeum znowu odżyły. Kolejorz zafundował swoim kibicom niesamowity rollercoaster.

Jakby mnie ktoś zapytał w ostatni poniedziałek rano, żebym rozrysował najgorszy możliwy scenariusz dla Lecha Poznań na finał Pucharu Polski, to próbując kilka razy, nie wymyśliłbym tego, co tego dnia wydarzyło się w Warszawie. Do stolicy na mecz zjechała rekordowa liczba fanów ubranych w niebiesko-białe stroje, ale ostatecznie skończyło się tak, że na trybunach PGE Narodowego było więcej kibiców Rakowa Częstochowa niż Kolejorza, którzy ostatecznie wraz z obronionym Pucharem Polski wrócili do domu. Lech - podobnie jak większość swoich sympatyków - nie wszedł na stadion. Tyle że piłkarze postanowili obudzić się na początku drugiej połowy, ale tylko na chwilę, co wystarczyło jedynie na piąty przegrany finał od ostatniego sukcesu w tych rozgrywkach i już kolejny w ostatnim czasie cios od Rakowa.

Czytaj też:

Piąty przegrany finał, czwarty na PGE Narodowym. Bojkot trybun przez kibiców i sceny po meczu, jakich nikt nie chciałby oglądać, gdzie o zdrowie i życie walczył jeden z rodziców piłkarzy Kolejorza, a wszyscy kolejny raz musieli przełknąć gorycz porażki.

Wiele błędów popełnił też Maciej Skorża. Właściwie we wtorek wydawało się, że w powietrzu wisi katastrofa, czyli na 100-lecie Lecha dublet dla... Rakowa Częstochowa.

Sytuacja w tygodniu przypinała tę z 2015 roku, ale tylko trochę - pod kątem nastrojów. Wtedy bowiem po przegranym pucharze był brak wiary, ale był jeszcze bezpośredni mecz z Legią i siedem spotkań grupy mistrzowskiej. Teraz były tylko trzy bez bezpośredniego meczu między oba zespołami, ale Raków miał na drodze Cracovię. Z Jackiem Zielińskim u steru - mistrzem Polski z Kolejorzem w 2010 roku, w którego kibice Lecha (jak widać nieprzypadkowo) pokładali ogromne nadzieje.

Wokół Bułgarskiej po meczach Rakowa z Cracovią i Lecha Poznań z Piastem Gliwice:

od 16 lat

Lech w XXI wieku nie umie wygrywać mistrzostwa Polski "normalnie". Mam tu na myśli pewną przewagę punktową na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek. Nawet mając cztery punkty przewagi po zimie, na trzy pozostałe kolejki znów potrzebował cudów. Samemu wygrać i liczyć na potkniecie się niepokonanego w 2022 roku Rakowa Częstochowa.

Wiary dużej widać nie było. W końcu nie tak dawno Kolejorz zaliczył kolejny pusty przelot na Narodowym. Ciężko było mieć wrażenie, że to wszystko skończy się happy-endem.

Czytaj też:

Pierwsza połowa meczu z Rakowem nieco zamykała już marzenia. Podopieczni Marka Papszuna wygrywali 1:0. Jednak w drugiej połowie Cracovia pokazała, że ma patent na częstochowian. To był ósmy mecz obu drużyn od powrotu Rakowa do ekstraklasy, gdzie Pasy siódmy raz urwały punkty. Zresztą zespół Jacka Zielińskiego wiosną zatrzymał też Lecha i Pogoń, które remisowały z Cracovią.

Od tego momentu wszystko było w rękach Kolejorza, który rzutem na taśmę w Gliwicach wysforował się na pozycję lidera na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Maciej Skorża po meczu kluczową bramkę Ishaka nazwał "zdobytą charakterem" i trzeba przyznać, że to bardzo trafne określenie, bo ciężko odnieść wrażenie, że postawą w drugiej połowie Lech nie zasługiwał na zwycięstwo (chociaż Piast na remis także). Za to po pierwszej połowie Kolejorz powinien prowadzić minimum 2:0.

Zobacz też:

Lech Poznań miał dużo trudniejsze zadanie przed tą serią gier, ale głosy mówiące o tym, że ta kolejka po finale PP wyjaśni sprawy tytułu - są dziś bardzo prawdziwe. Piast był niepokonany od 12 spotkań, ale Kolejorz pokazał, że ten sezon należy do niego. Ma najwięcej strzelonych goli, najmniej straconych, a obecnie na koncie najwięcej zdobytych punktów. Jednak i tak potrzebował cudu, który wydarzył się na kilka minut przed końcem meczu, by znów mieć wszystko w swoich rękach.

Pomogła znowu Cracovia. Tak samo jak 12 lat temu - 10 maja 2010 roku - trafił do własnej bramki Mariusz Jop w derbach Krakowa i pozwolił Kolejorzowi wyjść na prowadzenie (był w niedzielę na trybunach w Gliwicach oglądając mecz Lech - Piast), tak teraz to gol Sergiu Hanki i waleczna postawa grającej już o nic Cracovii, pomogła Lechowi, który zrobił swoje.

Od początku roku głośno mówiłem o tym, że do mistrzostwa potrzeba Lechowi jesienią 10 zwycięstw na 15 spotkań. Jeśli wygra do końca sezonu z Wartą Poznań oraz Zagłębiem Lubin, to tak się stanie. Do zwycięstwa w lidze potrzeba zatem aż 74 punktów, czyli punktować przez cały sezon na poziomie 2,18 pkt na mecz (!). Tempo, które zwycięzcy ligi pozwoli czuć się mocnym mistrzem.

Marzenia kibiców Lecha o pięknym 100-leciu zwieńczonym mistrzostwem Polski - zmartwychwstały. Sezon zaczynany w Poznaniu bojkotem trybun, po najgorszej pozycji w lidze za panowania rodziny Rutkowskich oraz bez lewego obrońcy może zakończyć się jednak wspaniale - wymarzonym tytułem po siedmiu latach. Kolejorz w jeden dzień odrobił wszystkie straty i problemy, jakie narodziły się wiosną. Lechici znowu mają wszystko w swoich rękach i nic lepszego po tym feralnym poniedziałku dla Lecha Poznań i jego społeczności nie mogło się wydarzyć. Kolejorz może odmienić swój los i autentycznie ma teraz "autostradę do mistrzostwa", co już kiedyś padło z ust Piotra Rutkowskiego, ale w nieco innym kontekście - przeszłości, a nie przyszłości.

Mistrzostwo jest w tym momencie dla Lecha znowu realne, a kibice Kolejorza - przypomnijcie sobie, jaki mieliście humor w poniedziałek.

"Football, you know..."

Lech Poznań w niedzielnym spotkaniu z Piastem Gliwice zapewnił swoim fanom ogromną dawkę emocji. Lechici bardzo szybko wyszli na prowadzenie, jednak tuż po wznowieniu gry Damian Kądzior wyrównał stan meczu. Wynik remisowy utrzymywał się aż do 88. minuty. Wówczas bramkę na wagę trzech punktów oraz objęcia fotelu lidera na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek zdobył Mikael Ishak. Piłkarzom Kolejorza w tym spotkaniu pomógł doping fanów niebiesko-białych, którzy w licznej grupie zameldowali się na stadionie Piasta. Zobacz, jak bawili się kibice Lecha Poznań podczas spotkania w Gliwicach.Zobacz kolejne zdjęcie z trybun kibiców Lecha --->

Kibice Lecha Poznań ponieśli swój zespół do wyjazdowego zwyc...

8 maja 2022 roku będzie być może kolejnym wielkim dniem w historii Lecha Poznań. Kolejorz wrócił na fotel lidera PKO Ekstraklasy dzięki wygranej 2:1 z Piastem Gliwice i pomocy Cracovii, która urwała punkty kilka godzin wcześniej Rakowowi Częstochowa (1:1). Podopieczni Marka Papszuna nie wytrzymali ciśnienia pozycji lidera, a Kolejorz grał do końca i udało mu się wygrać, co pozwoliło na dwie kolejki przed końcem sezonu mieć znowu wszystko w swoich rękach. Zobaczcie oceny piłkarzy za niedzielny mecz! (skala 1-10).Zobacz oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz z Piastem Gliwice --->

Lech Poznań wraca na fotel lidera PKO Ekstraklasy! Niedziela...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski