Szkoleniowiec Lecha Poznań mocno przebudował wyjściową jedenastkę. Na prawej obronie zobaczyliśmy Alana Czerwińskiego, co było chyba pokłosiem kontuzji Antonio Milicia, który na pojechał do Częstochowy. W środku pola pojawił się po raz pierwszy od początku Radosław Murawski. Debiutował Adriel Ba Loua, a na ławce rezerwowych wylądowali Michał Skóraś i Joao Amaral.
"Wokół Bułgarskiej" po meczu z Rakowem Częstochowa:
Lech od pierwszego gwizdka arbitra ostro zaatakował. W 5 min. doskonałą okazje miał Mikael Ishak. Po zagraniu Adriela Ba Louy na strzał z linii 16. metra zdecydował się Pedro Tiba. Szwed zmienił tor lotu piłki przed bramką, ale świetny refleksem popisał się Vladan Kovavević. Z pierwszą dobitką Ishaka również poradził sobie bramkarz Rakowa, a trzeci strzał z linii bramkowej wybił Milan Rundić. Jak to nie wpadło?
Lech powinien prowadzić, ale zabrakło mu szczęścia. Niestety potem także brakowało mu jakości. Nieźle dysponowany był Ba Loua, ale koledzy w pierwszej połowie zupełnie nie potrafili tego wykorzystać. Po słabym początku inicjatywę przejęli gospodarze i w 13 min. zdobyli bramkę. Fran Tudor zahaczony w polu karnym przez Barry'ego Douglasa i Szymon Marciniak bez wahania wskazał na "wapno". Pewnym wykonawcą okazał się Marcin Cebula, który zmylił van der Harta i mocnym strzałem umieścił piłkę w prawym roku bramki.
Raków - Lech. Kolejorz bezradny przed przerwą
W poprzednim meczu z Pogonią strata gola zmobilizowała lechitów. Teraz wyraźnie podcięła im skrzydła. Poznaniacy grali bardzo nerwowo, niecelnie podawali nawet w łatwych sytuacjach. Gubił się zwłaszcza Murawski, dyskretnie poruszali się po boisku Tiba i Karlstroem.
Raków był za to konkretny. Zakładał wysoki pressing i odbierał w banalny sposób piłkę zagubionym jak dzieci we mgle lechitom, którzy ratując się długimi podaniami najczęściej kopali po autach. A gdy podopieczni Papszuna wciągnęli gości na swoją połowę, po przejęciu piłki szybko przechodził do ofensywy, wykorzystując szybkość swoich wahadłowych i fatalnie ustawiającego się na prawej stronie Czerwińskiego.
Pierwszy błąd lechity mógł wykorzystać w 19 min Gwillia, ale po uderzeniu Gruzina piłka nieznacznej odległości mija lewy słupek. Lech odgryzł się strzałem La Bouy w spojenie słupka z poprzeczką, ale potem dobre sytuacje mieli już tylko gospodarze.
Van der Hart dwukrotnie uratował Lecha przed stratą kolejnego gola. Najpierw po płaskim uderzeniu Patryka Kuna z lewej strony pola karnego, a potem już w doliczonym czasie gry po strzale Fabio Sturgeona. Kolejorz miał szczęście, że do szatni schodził z wynikiem 0:1.
Skorża skorygował skład
Trener Skorża w przerwie zareagował. Wyraźnie nie trafił ze składem i musiał dokonać korekt. Wysłał pod prysznic najsłabsze ogniwa - Czerwińskiego i Murawskiego. Na placu gry pojawili się Amaral oraz Joel Perieria i zanim zdążyli się rozgrzać... Lech przegrywał już 0:2.
W polu karnym Fabio Sturgeon zgrał piłkę głową do Sebastiana Musiolika, a ten - również głową - posyła piłkę do siatki. Początkowo gol nie został uznany, bo wydawało się, że Musiolik jest na spalonym, ale po weryfikacji VAR sędzia Szymon Marciniak gola uznał.
W 55 min. mogło być po meczu, bo Mateusz Wdowiak, zmarnował idealną okazję. Ta sytuacja "obudziła" wreszcie Lecha. W metamorfozie Kolejorza pomogła też taktyka Rakowa, który głęboko się cofnął i zaprosił gości do odważniejszej gry.
Kamiński dał Lechowi drugie życie
Lech złapał kontakt w 57 minucie. Jakub Kamiński na lewej stronie pola karnego wymienił się piłką z Ishakiem podał na dalszy słupek do Joao Amarala, który głową wpisał się na listę strzelców.
Pięć minut później mógł być już remis. Kamiński wbiegł w pole karne do prostopadłego zagrania Adriela Ba Louy i uderzał technicznie, ale minimalnie niecelnie.
Swoją bardzo dobrą grę w drugiej części "Kamyk" ukoronował wywalczeniem rzutu karnego, którego na gola zamienił Ishak.
Lech wrócił z "dalekiej podróży", ale to nie był koniec emocji. Obie drużyny miały jeszcze kilka znakomitych okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 77 min. van der Hart zatrzymał groźne uderzenie Gwilli, a potem znów przestrzelił Wdowiak.
Kolejorz szansę na zwycięstwo nieprawdopodobnie zmarnował w 80 min., kiedy Amaral nie trafił do pustej bramki z 5 metrów. W tych okolicznościach remis można uznać za sukces Lecha, choć niedosyt mają zapewne kibice obu zespołów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?