Lech Poznań zrewanżował się Rakowowi ze serię 8 meczów bez zwycięstwa. Częstochowianie, którzy w tym sezonie nie przegrali jeszcze na włąsnym boisku, musieli uznać wyższość i piłkarską jakość podopiecznych Johna van den Broma, którzy przez cały mecz dyktowali swoje warunki gry.
Zobacz też: Trener Lecha Poznań o szpalerze dla Rakowa
Lech Poznań tak jak zapowiadał trener John van den Brom, przed pierwszym gwizdkiem sędziego utworzył szpaler dla częstochowian, doceniając to co zrobili w tym sezonie.
Oba zespoły jednak wyszły na murawę w składach, bardzo odbiegających od optymalnych. W Kolejorzu zabrakło Ishaka, Szymczka, Salamona, ale także Milicia, Dagerstala, Sousy. Duet środkowych obrońców, tak jak na początku sezonu, kiedy poznaniacy mieli szpital w defensywie tworzyli Satka i Czerwiński. Na pozycji środkowego napastnika wystąpił z kolei Marchwiński. Czy ta ekipa potrafi wysoko zawiesić poprzeczkę gospodarzom? - to pytanie zadawali sobie przed pierwszym gwizdkiem kibice Kolejorza.
Okazało się, że Raków też wystawił eksperymentalny skład. Choć trener Marek Papszun zapowiadał, że ten mecz z uwagi na rangę przeciwnika traktuje bardzo poważnie, w jego zespole zabrakło pauzujących za kartki aż czterech podstawowych zawodników Zorana Arsenicia, Gustava Berggrena, Giannisa Papanikolaou oraz Fabiana Piaseckiego. Nie było też największej gwiazdy Rakowa Iviego Lopeza, a także Petraska i Piaseckiego.
Od początku Lech Poznań był bardziej umotywowany i lepiej zorganizowany, niż mający za sobą fetę po zdobyciu mistrzostwa Raków. Goście przejęli inicjatywę i choć tempo nie było rewelacyjne, akcje lechitów były ciekawsze i groźniejsze.
Sygnał do ataku dał w 4 min. Michał Skóraś, który uderzył zza pola karnego w stronę lewego rogu, przy słupku. Vladan Kovacević poradził. sobie z tym uderzeniem.
W odpowiedzi głową strzelał Mateusza Wdowiak. Piłka wylądowała na górnej siatce.
Raków wycofał się na swoją połowę i czekał na błąd Lecha w rozegraniu piłki. Taka okazja zdarzyła się w 11 min. po stracie Karlstroema. Wdowiak jednak przegrał pojedynek z naszymi obrońcami.
Od tego momentu, aż do końca pierwszej części, gospodarze nie pokazali już nic ciekawego. Lechici przejęli kontrolę w środku pola i starali się zagrozić bramce Kovacevicia akcjami bocznymi sektorami boiska. Znakomitą szansę po podaniu w 19 min miał Kwekweskiri. Gruzin jednak uderzył z pola karnego bardzo niecelnie.
„Kwekwe” zrehabilitował się jednak w 32 minucie. Idealnie „podcinką” podał na głowę Filipa Marchwińskiego, który mierzonym uderzeniem głową wpisał się na listę strzelców.
Po stracie gola, Raków nie potrafił zmienić swojego stylu gry. Kolejorz natomiast rozgrywał piłkę z dużą swobodą, ale bez konkretów.
Sympatykom Lecha mocniej zabiły serca dopiero w 63 minucie. Po efektownej akcji Marchwińskiego, Skórasia i Velde, strzał „Marchewy” odbił Kovacević. Do piłki dopadł Norweg, ale nie potrafił umieścić jej w świetle bramki.
Kilka minut później było już jednak 2:0 dla poznaniaków. Nika Kwekweskiri w polu karnym minął Koczerhina, który, by zatrzymać go wystawił nogę. Początkowo sędzia dopatrzył się „padolino” Gruzina, ale po analizie VAR, anulował żółtą kartkę i wskazał na wapno. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Kristoffer Velde, który zdobył swojego 14. gola w tym sezonie.
Lech tym zwycięstwem zapewnił sobie grę w europejskich pucharach, ale nadal traci punkt do będącej na trzecim miejscu Pogoni Pogoni.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?