Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Widzew bez udziału kibiców Widzewa. Wojewoda zamknął sektor gości

Agnieszka Świderska
Zadyma na meczu Lech Poznań - Wisła Kraków.
Zadyma na meczu Lech Poznań - Wisła Kraków.
- Kara ma być dla chuliganów, nie dla kibiców, dlatego ani stadion, ani II trybuna nie będzie zamknięta - oświadczył we wtorek wojewoda Piotr Florek. Podjął jednak decyzję o zamknięciu na piątkowy mecz z Widzewem sektora dla gości. Tą decyzję wymusiły jednak względy bezpieczeństwa: nie można wpuścić gości na sektor z dziurawym monitoringiem. Kibice Widzewa mogą być jednak wściekli - już drugi raz w tej rundzie zapłacą za cudze burdy.

Poznań to nie Kraków, a Piotr Florek to nie Jerzy Miller, wojewoda małopolski, który ukarał zakazem widzewiaków za race odpalone przez kibiców Legii na stadionie Wisły. Decyzja o zamknięciu sektora dla gości na najbliższym meczu na Bułgarskiej nie jest karą - wymuszają ją przepisy, które nie pozwalają wpuścić kibiców na sektory, które są poza zasięgiem kamer.

Czytaj także:

Zadyma na meczu: Kibice Lecha nie chcą być karani za wiślaków. W piątek "policzymy się z rakiem"

Tymczasem po demolce, którą w sobotę na Bułgarskiej urządzili kibice Wisły, w sektorze gości brakuje jednej kamery. Klub przyznaje, że nie zdąży do piątku z usunięciem luki w monitoringu: zamówienie i założenie nowej kamery to jedno, musi być jeszcze czas na przetestowanie jej.

Zadyma na meczu: Sektor gości po wizycie kibiców z Krakowa [ZDJĘCIA]

Dziurawy na Bułgarskiej jest nie tylko monitoring, ale także ochrona, przez którą w sobotnim meczu przedarła się nie tylko dziewiątka kibiców Kolejorza i Cracovii, żeby "skroić" flagę Wisły, ale także próbowało przedrzeć się pół setki wiślaków. Przed wtargnięciem na sektory zajmowane przez kibiców Kolejorza powstrzymało ich dopiero wkroczenie policji i użycie przez nią gazu. Od kolejnego spotkania na Bułgarskiej, czyli meczu z Podbeskidziem, w sobotę, 25 maja, kordon ochrony wokół sektora gości ma być szczelniejszy niż do tej pory.

Jeszcze w poniedziałek były obawy, że decyzja wojewody może uderzyć w kibiców Kolejorza, którą w minioną sobotę nie tylko na stadionie, ale także na ulicy urządzili prawdziwe piłkarskie święto. Na wtorkowej konferencji wojewoda rozwiał te obawy już na samym początku.

Lech-Wisła: Policja rozpuściła gaz na trybunie Wisły

- Nie będzie odpowiedzialności zbiorowej, ale musi być nieuchronność kary dla tych, którzy złamali prawo - powiedział wojewoda, Piotr Florek.

Dwóch kibiców Wisły odczuło już nieuchronność tej kary. W poniedziałek w trybie przyspieszonym stanęli przed sądem. Za odpalanie petard jeden z nich usłyszał wyrok 8 miesięcy kary ograniczenia wolności i 2-letni zakaz stadionowy. Ten, który zniszczył wartą 11 tys. złotych kamerę, został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata i 2-letni zakaz stadionowy. Sąd nałożył na niego także obowiązek naprawienia szkody - będzie musiał zapłacić za zniszczoną kamerę.
Trzeci z wiślaków, który wyrwał bramę, odpowie przed sądem w trybie zwykłym. Kara nie ominęła także pijanego kibica Kolejorza, który z 3 promilami we krwi wtargnął na murawę - 3 miesiące ograniczenia wolności i roczny zakaz stadionowy.

I chociaż poza demolką urządzoną przez kibiców Wisły nie doszło na stadionie do żadnych innych poważnych incydentów, to jednak następni kibice mogą spodziewać się zarzutów. Za race, które zapłonęły na II trybunie i w sektorze gości.
- Dopóki nie zmieni się prawo, odpalanie rac na stadionie będzie łamaniem prawa - mówi wojewoda Piotr Florek.

Policja ustala tożsamość kibiców - kilkunastu z "kotła" i kilku z sektora gości, którzy odpalili race. Nie wyklucza, że wystąpi do prokuratury o udostępnienie wizerunku kibiców. Wszczęto także dochodzenie o niedopełnienie obowiązków przez ochronę, która miała pozwolić przedrzeć się kibicom po flagę, a wcześniej umożliwić im wniesienie rac i petard.

Tyle, że walka z racami już od dawna przypomina walkę z wiatrakami. Żadna ochrona na żadnym stadionie nie jest w stanie powstrzymać kibica przed wniesieniem racy. Zrozumienie tego prostego faktu wciąż jednak sprawia problem, i to nie wojewodzie, czy policji, ale niektórym dziennikarzom.

- Czy mamy przeprowadzać rewizję osobistą, kazać się rozbierać kibicom do naga? - to retoryczne, na szczęście, pytanie prezesa Lecha Poznań, Karola Klimczaka.

Wyłącznie pozytywnym echem odbił się przemarsz kibiców Kolejorza na Bułgarską. Policja ma tylko jedno małe "ale.."

- Wyszło fantastycznie i nie mamy nic przeciwko temu, żeby odbywało się to cyklicznie - mówi Krzysztof Jarosz, wielkopolski komendant policji. - W celu odpowiedniego zabezpieczenia powinno to być jednak wcześniej zgłoszone.

Lech Poznań: Kibice przemaszerowali przez miasto na stadion [ZDJĘCIA, FILM]

Przy pozytywnej opinii policji zgłoszenie kolejnego przemarszu kibiców będzie tylko zwykłą formalnością.

Sobotnia zadyma, na której najbardziej ucierpieli ...widzewiacy, mogła zmienić opinię na temat kibiców Wisły, którzy już wcześniej nie byli w Poznaniu mile widziani, mogła także zmienić opinię na temat ochrony na stadionie, do której wojewoda miał pretensje, że nie stanęła na wysokości zadania, ale nie zmieniła najważniejszego - opinii o fantastycznych kibicach i fantastycznym dopingu na meczach Kolejorza. I nie zmieniła poczucia ich bezpieczeństwa na trybunach.

- I tak przekaz powinien pójść w świat, że stadion miejski przy Bułgarskiej jest stadionem bezpiecznym - mówi prezes Lecha, Karol Klimczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski