Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:4. Świetny mecz Teodorczyka i Murawskiego [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Po świetnej grze w drugiej odsłonie Lech Poznań rozbił w Gdańsku Lechię 4:1 (1:1). Dwie bramki zdobył Łukasz Teodorczyk, na listę strzelców wpisali się też Gergo Lovrencsics i Kasper Hamalainen. Poznaniacy wreszcie potrafili podnieść się po stracie gola. Na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Deleu, któremu udał się piękny i zaskakujący strzał. Potem jednak do głosu doszedł Lech, który po wejściu Rafała Murawskiego rządził na PGE Arenie.

W początkowej fazie meczu obie drużyny grały bardzo niedokładnie. Piłka fruwała nad głowami zawodników. Żaden z piłkarzy nie potrafił przytrzymać jej przy nodze i rozegrać po ziemi. Mnożyły się niedokładne podania, poziom pojedynku był po prostu słabiutki. Najlepszym przykładem nieporadności obu drużyn była sytacja w 19 min. Gospodarze wyrzucali aut, odegrana przez Buzałę piłka znalazła się natychmiast za linią boczną. Lech próbował szybko wyprowadzic kontratak, ale niemal byłyskawicznie oddał futbolówkę rywalom.

Nic nie zapowiadałon gola, był on jak piorun z jasnego nieba. Do bezpańskiej piłki zagranej ze środka dopadł Deleu i bez zastanowienia uderzył w kierunku poznańskiej bramki. Ku zaskoczeniu wszystkich był to świetny strzał. Piłka odbiła się od poprzeczki spadła kilkanaście centymetrów za linią bramkową i wyszła w pole. Arbiter po chwili namysłu słusznie uznał bramkę.

Chwilę później Lechia miała kapitalną szansę na podwyższenie rezultatu. Po kiksie Gostomskiego, który wybił piłke wprost na nogę Matsui, Japonczyk miał praktycznie pustą bramkę. Próbował "podcinką" umieścić ją w siatce, ale na szczęście strzelił obok słupka.

Lech Poznań sprawiał wrażenie zespołu, który zupełnie nie ma pomysłu na ten mecz. I znowu w najmniej spodziewanym momencie padła bramka, bo wcześniej poznaniacy mieli olbrzymie kłopoty z dojściem pod pole karne gospodarzy. Ale w 37 min się udało. Douglas zacentrował nad głowami obrońców Teodorczyk przyjął piłkę i pewnym strzałem doprowadził do wyrównania. To była pierwsza bramka strzelona przez Kolejorza na PGE Arenie!

Druga połowa to był już popis Lecha Poznań. Różnicę zrobił Rafał Murawski, którego wejście odmieniło Kolejorza.

Lechitów na prowadzenie wyprowadził Lovrencsics. Węgier najpierw skiksował, ale szybko opanował piłkę i wszedł jak ostry noż w masło w pole karne. Zaskoczeni obrońcy zupełnie nie potrafili go zatrzymać i Gergo w sytuacji sam na sam trafił do siatki.

Potem Kolejorz miał jeszcze dwie doskonałe okazje by podwyższyć wynik. Najpierw Hamalainen dograł do Murawskiego, który w świetnej sytuacji z lewej nogi przestrzelił o centymetry. Kilkanaście sekund później to Fin marnuje kapitalną okazję strzelajac z 7 metrów głową obok słupka. Gdańszczanie sprawiali wrażenie kompletnie zaskoczonych takim przebiegiem drugiej odsłony. Wyglądali jak chwiejący się na nogach bokser, który otrzymał kilka mocnych ciosów i jest ogłuszony ich siłą.

Lech Poznań dopiął swego w 70 min. Możdżeń zagrał prostopadle do Teodorczyka, tem odegrał piętą do Hamalainena, który tym razem pewnie wykończył efektownną akcję poznaniaków.

Wysoką wygraną przypięczetował Teodorczyk, który wykorzystał dośrodkowanie Lovrencsicsa i głową strzelił nie do obrony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski