Podczas zabiegu udało się zastąpić ponad 80 proc. powierzchni twarzy przeszczepem, który pochodził od martwej dziewczyny. Według specjalistów to olbrzymi sukces poznanianki, obecnie dyrektora naukowego wydziału eksperymentalnej chirurgii plastycznej w Cleveland Clinic w USA.
Polska profesor od wielu lat zapowiadała i przygotowywała się do tego zabiegu. W tym celu jeździła do Finlandii, gdzie po raz pierwszy w swojej praktyce lekarskiej przyszyła drwalowi rękę, którą stracił w czasie cięcia piłą mechaniczną. Za ocean wyjechała, aby poznawać najnowsze techniki mikrochirurgii. Tą specjalnością interesowała się odkąd zaczęła pracować w poznańskiej klinice.
- Brałem udział w badaniach mojej siostry nad mikrokrążeniem, stąd też wiem, że pracowała na ten przeszczep 25 lat - mówi prof. Krzysztof Kusza ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy, krajowy konsultant anestezjologii i intensywnej terapii, brat polskiej lekarki.
Wczoraj nasz rozmówca telefonował do Cleveland i rozmawiał z siostrą, która jest ostrożna w ocenie swojego sukcesu. Nie chce wyprzedzać faktów, woli poczekać z komentarzami, aż miną pierwsze, najgorsze dni. Dopiero wówczas będzie się można przekonać, jak na tę operację zareaguje organizm pacjentki.
- Przeszczep twarzy pobranej ze zwłok to taki sam zabieg, jak przeszczep nerki czy serca. To nie jest transplantacja skóry, jak większość myśli, lecz rekonstrukcja twarzy razem z ważnymi strukturami kostnymi i chrzęstnymi, z naczyniami - tłumaczy prof. Krzysztof Kusza.
W dużym uproszczeniu operacja polegała na zdjęciu grubej warstwy skóry wraz z naczyniami i nerwami z twarzy dawcy i jednocześnie podobny zabieg przeprowadzono na twarzy pacjenta. Biorca zachowuje kształty czaszki (zarys twarzy i oczy), ale po transplantacji przypomina w połowie... twarz dawcy.
- Znając przez wiele lat prof. Marię Siemionow, nie jest dla mnie zaskoczeniem ten przeszczep, bo mikrochirurgia i mikrokrążenie były jej prawdziwymi pasjami - opowiada prof. Władysław Manikowski, wieloletni kierownik Kliniki Chirurgii Ręki Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. - O próbie transplantacji twarzy wspominała niedawno na zjeździe chirurgów w Gdańsku - dodaje Manikowski.
Tutaj lekarka się doktoryzowała i habilitowała. Praktykując w amerykańskim ośrodku w Cleveland, zaliczanym do jednego z pięciu najlepszych szpitali w Stanach Zjednoczonych, profesor Maria Siemionow nadal ma również część etatu w poznańskim Uniwersytecie Medycznym. Co najmniej dwa razy w roku jako profesor "wizytor" przyjeżdża do Polski z wykładami.
W tym roku wiosną spotkała się z anglojęzyczną grupą studentów poznańskiej uczelni medycznej. Nadal bowiem interesuje ją los młodych polskich lekarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?