Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekka atletyka: Medalistki mistrzostw Europy przyjmują gratulacje od działaczy. Patrycja Wyciszkiewicz i Joanna Fiodorow wierzą w siłę kadry

Radosław Patroniak
W siedzibie AZS Poznań na powitaniu lekkoatletek zaroiło się od działaczy i dziennikarzy
W siedzibie AZS Poznań na powitaniu lekkoatletek zaroiło się od działaczy i dziennikarzy Fot. Paweł Matysiak
Medalistki wspaniałych dla Królowej Sportu mistrzostw Europy w Berlinie wróciły do Poznania. Mowa o złotej uczestniczce sztafety 4x400 m, Patrycji Wyciszkiewicz i brązowej młociarce, Joannie Fiodorow. Obie zawodniczki i finalistka sztafety 4x100 m, Kamila Ciba, odebrały gratulacje od prezesa AZS Poznań, władz UM Poznania i Urzędu Marszałkowskiego.

Czytaj także: Minimum Patrycji Wyciszkiewicz na mityngu w Osace

– Dla nas jako klubu to historyczne mistrzostwa w lekkiej atletyce, bo po raz pierwszy zawodnicy AZS Poznań na jednej imprezie zdobyli dwa krążki. Z jednej strony cieszę się, a z drugie tak bardzo nie dziwię, bo kiedyś mieliśmy w kadrze tylko Szymona Ziółkowskiego. Ostatnio w Berlinie nasza reprezentacja była już bardzo liczna, a przecież mamy też dużą grupę lekkoatletów, którzy pukają do reprezentacji. Klub może nie ma idealnych warunków do wychowywania kadrowiczów, ale widocznie są one wystarczające, skoro pozwalają na zdobywanie trofeów – zauważył Szponder.

Z jego opinią zgodziła się Wyciszkiewicz, że w Poznaniu przydałaby się nie tylko modernizacja obiektów AZS, ale również innych klubów, bo wtedy przyszli reprezentanci mogliby pracować nad sobą jeszcze lepiej niż obecnie. Mistrzyni jednego okrążenia do końca nie wiedziała, czy pobiegnie w sztafecie, bo o jej miejsce walczyły jeszcze dwie inne zawodniczki.

– Trener kadrowy, Aleksander Matusiński decyzję o obsadzie sztafety podjął dopiero w niedzielę rano. Myślę, że o mojej nominacji zadecydowało doświadczenie i aktualna forma. Najważniejsze, że nie zawiodłam i dzięki temu w przyszłości trener nie będzie miał już dylematu, czy warto na mnie postawić – tłumaczyła poznańska sprinterka.

Dziennikarze pytali ją także o to, czy trzecia zmiana była dla niej zaskoczeniem. – Niekoniecznie, ponieważ biegałam zazwyczaj na drugiej lub właśnie na trzeciej. Myślę, że koncepcja trenera była także, żeby co druga zawodniczka biegła „na świeżości”. Dlatego drugą i czwartą zmianę miały Iga Baumgart i Justyna Święty, które musiały 90 min wcześniej pobiec w finale indywidualnym na 400 m – dodała Wyciszkiewicz.

Według niej wyczyn Święty był do przewidzenia. – Oczywiście taki start tuż przed sztafetą mógł dekoncentrować i osłabić koleżanki, ale z drugiej strony na treningach ćwiczyłyśmy takie warianty i nie odbijało się to na wynikach sztafety. Byłyśmy więc dobrej myśli i wierzyłyśmy w powodzenie naszego startu – zakończyła 24-latka

Pięć lat starsza od niej Fiodorow w stolicy Niemiec powtórzyła sukces sprzed czterech lat z Zurychu, kiedy jeszcze była zawodniczką prowadzoną przez poznańskiego szkoleniowca, Czesława Cybulskiego.

– W Berlinie celowałam w srebro, ale jestem też zadowolona z brązu. Na pewno medal umotywuje mnie do pracy przed igrzyskami w Tokio w 2020 r. Rok temu byłam szósta na MŚ, teraz jestem trzecia w Europie, więc można mówić o tym, że jest to nowe rozdanie w mojej karierze, bo przecież dwa lata temu przeżywałam zapaść formy – przyznała młociarka AZS Poznań.

Uważa ona, że radość z uprawiania ukochanej dyscypliny odzyskała ona w dużej mierze dzięki trenerce Malwinie Sobierajskiej. – Ta kobieta po prostu ze mną rozmawia, trening jest przystosowany do mnie, a nie ja do treningu. Jak coś nie wychodzi, to trenerka nie idzie w zaparte, tylko próbuje coś zmienić. Cenię jej podejście i rady, tak samo jak możliwość codziennego motywowania się w grupie z mistrzem Europy w rzucie młotem, Wojciechem Nowickim. Nie dziwcie się, że mocno go tak mocno wspierałam na trybunach, bo nasze zakłady o lody i batoniki przeszły już do legendy polskiego sportu – żartowała 29-letnia zawodniczka.
Z kolei Kamila Ciba mogła trochę pozazdrościć popularności swoim koleżankom klubowym i zapowiedzieć, że sztafeta 4x100 m kobiet nie musi być w przyszłości w cieniu „Aniołków Matusińskiego”.

– Mamy młody, perspektywiczny zespół, ale musimy więcej ze sobą trenować i być bardziej obiegane. W naszej sztafecie, mimo że w Berlinie zmiany były poprawne, bardziej niż w tej 4x400 m liczą się detale. Nawet drobny błąd może mieć wpływ na rezultat. Dlatego tak bardzo potrzebujemy wspólnych startów – podkreśliła Ciba.

Wszystkie panie liczą, że ten rok będzie nie tylko przełomowy w promocji Królowej Sport, ale także w sensie sportowym. – Możemy w przyszłości przebić słynny Wunderteam, a dlaczego nie – pytała Fiodorow.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski