Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszno: Zmarł im pacjent - staną przed sądem

Daniel Andruszkiewicz
Proces trzech lekarzy, których prokuratura oskarża o narażenie pacjenta na utratę zdrowia lub życia, rozpocznie się na początku kwietnia w leszczyńskim sądzie. W prywatnym szpitalu wykonali zabieg, po którym wystąpiły powikłania, a w ich następstwie mężczyzna zmarł.

Kiedy stan chorego zaczął się pogarszać, nie przewieźli go do miejscowego szpitala, tylko do Szamotuł, gdzie jeden z medyków jest ordynatorem.

Pierwszym z oskarżonych jest specjalista chorób wewnętrznych Ryszard B. z Leszna, który jest także właścicielem prywatnego szpitala. W operacji brał również udział anestezjolog Maciej K. z Kościana oraz internista z Szamotuł Jacek H.

W połowie 2007 roku wykonali choremu mężczyźnie zabieg laparoskopowy usunięcia pęcherzyka żółciowego, mimo że cierpiał on na czerwienicę prawdziwą (nadkrwistość).

- Każdemu z lekarzy stawiamy zarzuty związane z błędnym zakwalifikowaniem pacjenta do zabiegu, przez co nieumyślnie narazili go na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia - wyjaśnia Michał Smętkowski, zastępca prokuratora rejonowego w Prokuraturze Rejonowej w Lesznie.

Niedługo po zabiegu u pacjenta wystąpiły komplikacje i zgodnie z przepisami, powinien on zostać przewieziony do najbliższej placówki, która dysponuje oddziałem intensywnej terapii.

Pomimo to, że odpowiednie sale i wyposażenie mógł zagwarantować Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie, medycy podjęli decyzję o przetransportowaniu chorego do szpitala w oddalonych o 110 kilometrów Szamotułach. Jeden z oskarżonych, Jacek H., jest tam bowiem ordynatorem.

Lekarze wyjaśniali w prokuraturze, że zrobili to wyłącznie w trosce o dobro pacjenta, by znajdował się pod opieką lekarza, który brał udział w leczeniu.

- W związku z tym chirurgowi i interniście postawiliśmy dodatkowe zarzuty wynikające z decyzji, które podjęli już po zabiegu. Były one sprzeczne z medycznego punktu widzenia - wyjaśnia Smętkowski.

Mężczyzna w szpitalu w Szamotułach przeszedł kilka operacji, potem trafił do kliniki w Poznaniu, gdzie po kolejnej operacji zmarł. W trakcie prokuratorskiego śledztwa nie wykazano jednak bezpośredniego związku między śmiercią chorego a zabiegiem, który wykonano u niego w prywatnym szpitalu.

Można jedynie domniemywać, że gdyby od razu po wystąpieniu powikłań został przewieziony do leszczyńskiego szpitala, miałby większe szanse na przeżycie.

Lekarze nie przyznają się do winy. Jeśli sąd stwierdzi inaczej, będzie im groziło nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Termin pierwszej rozprawy wyznaczony został na 4 kwietnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski