Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liczba przyjmujących księdza po kolędzie się nie zmienia

Karolina Koziolek
Księża odwiedzają zazwyczaj około dwudziestu rodzin dziennie.
Księża odwiedzają zazwyczaj około dwudziestu rodzin dziennie. Szymon Siewior
Kwestie duchowe, problemy małżeńskie, rodzinne niesnaski, remonty w parafii - to najczęstsze tematy rozmów z proboszczem podczas odwiedzin duszpasterskich. Księża w Wielkopolsce właśnie zaczęli "chodzić po kolędzie".

Czytaj także:
Maciej Banaszak: Chcemy opodatkować Kościół
Kościół katolicki w internecie

Podkreślają, że to dla nich duży wysiłek. Przeciętnie odwiedzają około dwudziestu rodzin jednego dnia, w niektórych przypadkach bywa, że i pięćdziesiąt.

- Dobrze odprawiona kolęda jest niezwykłym bogactwem, zarówno dla mnie jak i dla rodzin - uważa ks. Andrzej Grzelak, proboszcz parafii pw. Chrystusa Wieczystego Kapłana w Gnieźnie.

Księża zapewniają, że nieprawdą jest zmniejszająca się liczba rodzin przyjmujących księdza.

- U mnie to ciągle sto procent - zapewnia ks. Tomasz Łazarski, proboszcz z Uciechowa w powiecie ostrowskim.

W diecezji poznańskiej czy kaliskiej oficjalnych statystyk na ten temat nie ma. Dane zbierają proboszczowie wyłącznie na własne potrzeby. Przybliżone liczby ma jedynie diecezja gnieźnieńska. Według szacunków kolędy nie przyjmuje tam od 5 do 10 procent wiernych.

- Zawsze wiąże się to dla tych rodzin z jakimiś emocjami. Często boją się nawet otworzyć drzwi i powiedzieć, że są niewierzący i dziękują za odwiedziny. Większość woli udawać, że nie ma ich w domu - opowiada ks. Andrzej Grzelak. - Wczoraj akurat zdarzyła mi się odwrotna sytuacja, ale to rzadkość. Wyszedł mężczyzna, przeprosił i powiedział, że ma umierającą matkę, w związku z tym nie ma głowy do przyjmowania kolędy - dodaje duchowny. Jak mówi kapłan zdarzają się i inne sytuacje, na przykład, że ktoś nie może przyjąć księdza i prosi o przekazanie tej informacji sąsiadów, czasami wraz z kopertą.

Księża twierdzą, że kolędy nie przyjmują najczęściej osoby, które dopiero co przeprowadziły się do parafii.

- Mamy takie osiedle nowych bloków i tam, owszem, zdarzają się rodziny, które nie otwierają drzwi. Ludzie nie czują się związani z parafią - podkreśla ks. Andrzej Grzelak.

Inny problem zauważa z kolei ks. Szymon Nowicki z parafii farnej w Poznaniu. Twierdzi, że zmniejszająca się liczba rodzin przyjmujących kolędę w centrum stolicy Wielkopolski wynika z odpływu ludzi z tego rejonu miasta. - Mamy coraz mniej wiernych i stąd mniej odwiedzin duszpasterskich niż kiedyś - zaznacza ks. Nowicki.
Odwiedziny duszpasterskie inaczej wyglądają w wiejskich, a inaczej w miejskich parafiach. W Graboszewie koło Strzałkowa parafia ma około 750 mieszkańców. Proboszcz ks. Aleksander Iwanowski, aby odwiedzić wszystkie rodziny potrzebuje około 10 dni. - Zaczynam tuż po Nowym Roku - mówi ks. Iwanowski. U każdego stara się spędzić około pół godziny. O czym rozmawia z wiernymi?

- W zeszłym roku parafianie bardzo chwalili polski rząd i cieszyli się, że jesteśmy zieloną wyspą - opowiada proboszcz. - Jestem ciekawy, czy teraz też tak uważają. Dowiem się już niedługo - dodaje.

Niektórym parafianom pytania księży zadawane podczas kolędy wydają się jednak zbyt prywatne. - Pytają o sytuację rodzinną. O to, czy żyję w związku sakramentalnym - twierdzi Anna Przybylak z parafii spod Obornik Wielkopolskich.

Na wsiach nadal bardzo często parafianie organizują się tak, aby co roku kolejni sąsiedzi przygotowywali obiad czy kolację dla księdza i ministrantów. - Rozmawia się wówczas np. o remoncie kościoła. Zdarzą się wierni, którzy wprost mówią, co im się nie podoba. Bardzo sobie to cenię - przekonuje ks. Tomasz Łazarski z Uciechowa.

Bywa, że duchowni proszeni są o rozwiązywanie rodzinnych konfliktów. Uważają jednak, że odwiedziny duszpasterskie nie są do tego najlepszą okazją.

- To zbyt intymne sprawy, aby rozmawiać o nich na forum całej rodziny. Zawsze w takich sytuacjach proszę na indywidualne spotkanie albo po prostu do konfesjonału - mówi ks. Andrzej Grzelak

Odwiedziny duszpasterskie zaczynają się już w adwencie i trwają do końca stycznia. Tak będzie między innymi w Pobiedziskach pod Poznaniem, gdzie, jak mówi proboszcz ks. Stanisław Drożyński z parafii pw. Świętego Ducha, wszyscy przyjmują kolędę i nie widać, aby miało się to zmienić.

Dawać kopertę? Ile w środku?
Wysokość datków jest zróżnicowana. Wszystko zależy od zamożności parafii.
Do koperty wkłada się od 20 złotych do 150 czy nawet 200. Jeśli ktoś chce złożyć większą ofiarę często umawia się z proboszczem, że przekaże ją przelewem do banku. W niektórych parafiach proboszczowie nie przyjmują kopert w ogóle. Tak jest m.in. w parafii w Uciechowie w pow. ostrowskim.

W diecezji gnieźnieńskiej 10 proc. z zebranych datków każdy proboszcz powinien przeznaczyć na cele statutowe diecezji, czyli utrzymanie instytucji diecezjalnych. W diecezji poznańskiej ofiary kolędowe przeznaczone są w całości na potrzeby parafii. W niektórych parafiach w Polsce obowiązuje zakaz przyjmowania kopert od wiernych. Tak jest np. w diecezji opolskiej czy w parafiach księży filipinów w Małopolsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski