Ekipa Unaia Emery'ego dzieli i rządzi w Lidze Europy. Po triumfie w Bazylei Sevilla przeszła do historii jako pierwsza drużyna, która trzy razy z rzędu wygrała te rozgrywki. Zespół z Andaluzji triumfował w piątym z ostatnich jedenastu finałów Pucharu UEFA bądź Ligi Europy!
W środowym starciu na St. Jakob-Park Liverpool prowadził po golu Daniela Sturridge’a, jednak druga połowa to absolutny popis Grzegorza Krychowiaka i spółki. Po dwóch trafieniach Coke i jednym Kevina Gameiro Sevilla sięgnęła po główne trofeum i zagwarantowała sobie grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie.
CZYTAJ TAKŻE: Dominatorzy z Sevilli znów najlepsi w Lidze Europy
Co sprawiło, że piłkarze z Andaluzji zdominowali rywala po przerwie? - Przed wyjściem na drugą połowę trener Unai Emery powiedział nam, żebyśmy wyobrazili sobie, że gramy u siebie - zdradził kapitan Sevilli Coke. - Na trybunach angielscy kibice mieli przewagę, ale to nasi fani byli głośniejsi. Kiedy wyrównaliśmy, od razu złapaliśmy wiatr w żagle. Lepiej atakowaliśmy i byliśmy groźni z kontry - dodał.
Dla niego to był niezwykły wieczór. Coke zdobył w finale dwa gole, a w poprzednich 24 spotkaniach w Lidze Europy nie udało mu się trafić do siatki ani razu. - Nie jestem przyzwyczajony do tego, że strzelam gole. Dwie bramki w finale zapamiętam do końca życia - zapewnił kapitan Sevilli.
Tak kibice Sevilli świętowali zwycięstwo swojej drużyny:
Źródło: RUPTLY
- W drugiej połowie straciliśmy wiarę i byliśmy bardzo nerwowi w defensywie - ocenił szkoleniowiec The Reds Jurgen Klopp.
Niemiecki trener miał sporo zastrzeżeń do pracy sędziego, który w pierwszej połowie nie zauważył aż trzech zagrań ręką piłkarzy Sevilli w swoim polu karnym. Arbiter nie uznał także gola Dejana Lovrena.
- Sędzia podjął cztery kluczowe decyzje i wszystkie były skierowane przeciwko nam. W finale, kiedy mierzą się ze sobą drużyny grające na podobnym poziomie, musisz mieć trochę szczęścia. My go nie mieliśmy. Gdybyśmy schodzili do szatni przy wyniku 2:0, mecz potoczyłby się inaczej - żałował Klopp.
Warto dodać, że niemiecki szkoleniowiec przegrał piąty wielki finał z rzędu (dwa jako opiekun Liverpoolu - Liga Europy, Puchar Ligi Angielskiej, a trzy jeszcze w roli trenera Borussii Dortmund - dwa finały Pucharu Niemiec oraz finał Ligi Mistrzów).
- Tak naprawdę to w ogóle nie zaczęliśmy drugiej połowy. Nie pokazaliśmy nic z naszych umiejętności. To bardzo rozczarowujące - skomentował środowe starcie w Bazylei kapitan Liverpoolu James Milner.
Z kolei Sevilla ma w tym sezonie szansę na kolejny puchar. W niedzielę zespół Grzegorza Krychowiaka zmierzy się z Barceloną w finale Copa del Rey.
Ciekawostką jest to, że do rozgrywek Ligi Europy podopieczni Unaia Emery'ego dostali się poprzez Ligę Mistrzów. Drużyna z Andaluzji zajęła trzecie miejsce w fazie grupowej Champions League i na pocieszenie została jej rywalizacja o mniej prestiżowe trofeum.
O Sevilli mówi się, że jest ekipą za mocną na Ligę Europy, ale za słabą na Ligę Mistrzów. Czy to prawda?
- Sevilla to drużyna, która sprzedaje swoich najlepszych zawodników. Jest jakaś specyfika tego zespołu, bo piłkarze właśnie tam osiągają najlepszą formę w karierze. A czego potrzeba klubowi? Pewnie ze 100-200 milionów euro budżetu - uważa Mirosław Trzeciak, były piłkarz klubów ligi hiszpańskiej.
Za mocni na LE, za słabi na LM? "Czego potrzeba Sevilli?
Źródło: Foto Olimpik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?