Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lily Allen - Sheezus: Nie jest kobiecym Jezusem, ale znowu ma ładne piosenki [RECENZJA PŁYTY]

Kamil Babacz
Lily Allen. "Sheezus", Parlophone 2014
Lily Allen. "Sheezus", Parlophone 2014
Tytuł "Sheezus" mógł sugerować, że Lily Allen nagrała album z jakąś wielką popową narracją, ironicznie polemizując z Kanye Westem. Polemizuje jednak raczej z nadmuchanymi, artystowskimi zapędami, czyli po prostu nagrywa lekki, bezpretensjonalny pop z przymrużeniem oka, za co zresztą ją lubię.

Przypisywanie Lily zapędów przywalenia całemu światu zawsze było zresztą naiwne - ma raczej wizerunek lekko wyszczekanej, ale wrażliwej dziewczyny z sąsiedztwa i dobrze jej z tym. Bardziej niż społeczne komentarze interesują mnie efekty współpracy z Gregiem Kurstinem, z którym stworzyła też poprzedni album.

Ten popowo-jazzowy geniusz, który skrzydła rozwija dopiero w swoim własnym projekcie The Bird And The Bee, jest moim zdaniem od lat najlepszym producentem w głównym nurcie popu. Byłby jeszcze lepszym, gdyby nie musiał się spłaszczać pod targety.

"Sheezus" znowu brzmi jak Ptaszek i Pszczółka w uproszczonej, ale nadal fajnej wersji. Najlepiej jest tam, gdzie Kurstin pozwala sobie na odrobinę szaleństwa. Nie grał przecież do tej pory g-funku ("Insincerely Yours") czy dubstep-popu ("URL Badman"). Najsłabiej - gdy w paradę wchodzi mu niejaka Karen Poole, która kiedyś napisała kilka fajnych piosenek, ale na "Sheezus" ciągnie całą trójkę w banały i mielizny.

Lily Allen
"Sheezus"
Parlophone, 2014
ocena: 6.5/10

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski