"Jeżeli Twoi bliscy utracili życie lub zdrowie ze względu na błędy w funkcjonowaniu służby zdrowia - możesz nas o tym poinformować. (…) To nic nie kosztuje, a może pomóc w leczeniu polskiego systemu opieki zdrowotnej " - przekonuje Solidarna Polska na stronie Lista Śmierci.
Czytaj także:
Sławomir Hinc prelegentem na spotkaniu z Solidarną Polską
Poznań: Solidarna Polska chce rozwiązania PZPN
Bracia Górscy jak bracia Kurscy
Pierwsze wpisy już są. Jeden z nich dotyczy zmarłej w 2010 r. 29-letniej ciężarnej, która trafiła do szpitala w Nowym Tomyślu. Na stronie, która jako źródło informacji podaje dziennik "Fakt", możemy przeczytać m.in. że szpital "nie posiadał izolatki, przez co kobieta musiała zostać przeniesiona do innej placówki. Problem w tym, że trzy szpitale (...) odmówiły przyjęcia. Kiedy ostatecznie znalazł się szpital z odpowiednim sprzętem, było już za późno. Pacjentka zmarła, a późniejsze badania wykazały złą diagnozę infekcji".
- Pamiętam ten nieszczęśliwy przypadek - mówi Janusz Nowak, dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu. - Zrobiliśmy wtedy to, co można było zrobić. Prokuratura prowadziła zresztą śledztwo i nie stwierdziła żadnych uchybień w naszym szpitalu.
Dyrektor przyznaje, że postępowaniem Solidarnej Polski jest zdruzgotany. - Przedstawianie nas w takim świetle jest niegodziwe - uważa Janusz Nowak. - Zapoznam się z tą strona i na pewno muszę wyciągnąć jakieś konsekwencje.
A te, jak przekonują prawnicy, mogą być poważne. Maciej Obrębski z poznańskiej kancelarii "Celichowski Spółka Partnerska", przyznaje, że ma coraz więcej spraw, w których lekarze pozywają internautów do sądu.
- Nie można przesądzać, że dany, tragiczny przypadek to wynik błędu lekarskiego - tłumaczy Obrębski. - Przy takich stwierdzeniach możemy mieć do czynienia ze zniesławieniem. A za to ponosi się odpowiedzialność karną. Narażony na nią jest zarówno autor wpisu, jak i administrator strony internetowej.
Adwokat dodaje, że dziwi się, iż to akurat politycy, którzy sami są ofiarami szykan w internecie, uruchomili Listę Śmierci. Z kolei Tomasz Górski, poseł Solidarnej Polski z Poznania, choć sam się tym nie zajmuje, przekonuje, że informacje na stronie muszą być weryfikowane.
- Może pomysł jest kontrowersyjny, ale słuszny - mówi Górski. - Ma wywołać dyskusję na temat służby zdrowia, która wymaga reformy. Przez piętnowanie patologicznych przypadków chcemy pokazać, że na pierwszym miejscu musi być człowiek, a dopiero potem finansowanie i biurokracja. Dziś nie ma prawdziwej debaty, rząd ten problem wycisza.
Rząd nie pozostaje dłużny politykom Solidarnej Polski. Listę Śmierci skrytykował m.in. wiceminister zdrowia czy wiceszef sejmowej komisji zdrowia Maciej Orzechowski.
- Partia nie powinna uprawiać marketingu, żerując na ludzkich dramatach - mówi Orzechowski. - To co najmniej niesmaczne. A zamieszczone wpisy - pod logiem partii - to informacje medialne, a nie - pochodzące od pacjentów. Solidarna Polska umieściła też na stronie odnośnik do profilu na Facebooku, pokazując listę swoich fanów z portalu. Pytanie: czy są świadomi, że dość dwuznacznie wykorzystano ich "poparcie" dla Solidarnej Polski? - pyta poseł.
Bo o ile partię na Facebooku polubiło ok. 2,7 tys. osób, o tyle nowa strona ma tylko 55 fanów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?