Lisy pojawiły się na Górczynie. Czy są groźne dla ludzi?

- Jest ich kilka, sam je parę razy widziałem - mówi Władysław Kokociński, przewodniczący rady osiedla. - Kręcą się przy śmietnikach, jeden nawet podszedł pod mój balkon. One w ogóle nie boją się ludzi. Zaniepokojeni mieszkańcy Górczyna zgłosili problem straży miejskiej. - Dzwoniłem do nich, ale odesłali mnie do leśniczego - mówi Kokociński.

Mieczysław Broński, dyrektor Zakładu Lasów Poznańskich, wyjaśnia, że dzikie zwierzęta zbliżają się do siedlisk ludzkich w poszukiwaniu pożywienia. Sami je do tego zachęcamy, wyrzucając jedzenie do śmietników. - Lisy wychodzą z lasu, bo prawdopodobnie na danym łowisku żyje ich zbyt dużo - mówi Broński.

I dodaje, że za regulację stanu pogłowia zwierzyny odpowiadają koła łowieckie.

- Większa część miasta nie należy do obwodu łowieckiego, to znaczy, że nie wolno tu polować - tłumaczy Krzysztof Lompert z Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Poznaniu. - Istnieje możliwość wykonania odstrzału lub odłowu redukcyjnego. Decyzję w tej sprawie podejmuje prezydent miasta po uprzednim zaopiniowaniu wniosku przez Polski Związek Łowiecki.

Lompert uważa, że póki co przeprowadzenie takiego odstrzału nie jest konieczne. Lisy zbliżają się do osiedli sporadycznie, więc jeżeli są zdrowe, to nie ma powodów do obaw. Głównym zagrożeniem ze strony lisów jest bowiem wścieklizna.

- Od lutego 2006 roku na terenie powiatu nie stwierdzono wścieklizny u żadnego zwierzęcia, ani dzikiego, ani domowego - uspokaja Ireneusz Sobiak, Powiatowy Lekarz Weterynarii. Mimo wszystko zaleca się, żeby lisów nie dotykać, nie dokarmiać i nie próbować się z nimi zaprzyjaźniać. Jeżeli będziemy je ignorować, nie zrobią nam krzywdy.