Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Kapustka, były poznański radny PiS: Mówili, że nie powinienem pytać o książki Olgi Tokarczuk

Błażej Dąbkowski
Błażej Dąbkowski
Łukasz Kapustka w ubiegłym tygodniu opuścił klub radnych PiS i przeszedł do świeżej inicjatywy w radzie miasta - klubu Wspólny Poznań.
Łukasz Kapustka w ubiegłym tygodniu opuścił klub radnych PiS i przeszedł do świeżej inicjatywy w radzie miasta - klubu Wspólny Poznań. Łukasz Gdak
- Do rady miasta przyszedłem z założeniem, że otrzymując kredyt zaufania od mieszkańców, zrealizuję swoje postulaty i pomysły. Nie mogłem tego robić zarówno ze względu na niechęć ze strony KO, jak i niezrozumienie w PiS, podyktowane polityką ogólnopolską. O niektórych sprawach nie mogłem mówić, bo były niezgodne z linią partyjną - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" poznański radny Łukasz Kapustka. W ubiegłym tygodniu opuścił on klub radnych PiS i przeszedł do świeżej inicjatywy w radzie miasta - klubu Wspólny Poznań.

Jak na pana odejście z klubu radnych PiS zareagowali koledzy i koleżanki? Poczuli się tą decyzją urażeni?

Łukasz Kapustka: Już od dłuższego czasu, co można było zauważyć podczas głosowań rady miasta, pozwalałem sobie na wyłamywanie się z dyscypliny narzucanej przez klub. Zwracałem też uwagę, że nie odpowiada mi forma działania dwóch największych klubów, czyli Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Myślę więc, że przeczuwano, iż nadejdzie moment, w którym podejmę decyzję o odejściu. Nikt nie powinien być tym zaskoczony, tym bardziej, że bezpośrednio przed opuszczeniem klubu PiS poinformowałem o tym pełnomocnika partii w Poznaniu Szymona Szynkowskiego vel Sęka i szefową klubu radną Klaudię Strzelecką. Mogę więc powiedzieć, że rozstanie nie nastąpiło w złych okolicznościach.

O jakiej formie funkcjonowania rady pan mówi? Ma pan na myśli jej upartyjnienie?

Jakiś czas temu radna Wspólnego Poznania Halina Owsianna powiedziała, że ma już dosyć bycia maszynką do głosowania. To chyba najlepiej oddaje to, co możemy w radzie miasta obecnie zaobserwować. Jeżeli mam projekt uchwały autorstwa PiS, jest niemal pewne, że on nie przejdzie, z kolei jeśli wychodzi pomysł ze strony KO, to przejdzie, ale przy ostrej krytyce PiS-u, nawet jeśli to dobra inicjatywa. Każdy klub wnosi dobre i złe pomysły, a co najgorsze brakuje dyskusji na ich temat.

Wskaże pan konkretny przykład?

Przed ostatnią sesją pojawił się projekt stanowiska przygotowany przez PiS i dotyczący potępienia aktów wandalizmu w czasie protestów. Jako klub Wspólny Poznań zapoznaliśmy się z nim i zaproponowaliśmy swoje poprawki, które zostały przyjęte przez PiS. Widać więc, że dyskusja jest możliwa, co odzwierciedliło się także w czasie głosowania. Szkoda, że KO się z tym stanowiskiem nie zgodziła, tylko dlatego, że wychodzi ono spod pióra radnych PiS, tym bardziej, że było ono ogólne i ponadczasowe, nie odnosiło się wyłącznie do tego, co aktualnie dzieje się na ulicach Poznania. Był to apel do wszystkich, którzy demonstrują w jakiejkolwiek sprawie, aby szanowali mienie publiczne i własność prywatną. Jak widać, polaryzacja nikomu nie służy, zresztą prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak sam mówił o tym, że istnienie tych dwóch klubów w radzie miasta stwarza niebezpieczną sytuację i zabija dyskusję. Mogę się podpisać pod tymi słowami.

Decyzja o odejściu z klubu jest równoznaczna z utratą legitymacji partyjnej?

Jeszcze oficjalnie nie złożyłem rezygnacji, ponieważ priorytetem są dla mnie w tej chwili sprawy miejskie i Wspólnego Poznania. Nikomu z mojej formalnej obecności w PiS chyba żadna krzywda się nie dzieje, jeśli jednak władze partii mają inne zdanie, mogą mnie wykreślić w każdej chwili. Nie będę się odwoływał, choć prawdopodobnie niedługo sam oddam legitymację.

Nie obawia się pan, że klub Wspólny Poznań skończy tak jak kiedyś ruch My-Poznaniacy, który skupiał osoby o lewicowym, jak i prawicowym światopoglądzie?

My radnymi być nie musimy. O powstaniu nowego klubu rozmawialiśmy przez kilka miesięcy, w tym czasie dzieliliśmy się swoimi spostrzeżeniami na temat Poznania, ale nie podejmowaliśmy tematu kolejnych wyborów samorządowych. Będziemy się więc skupiać na pracy dla miasta, a nie polityce. Do rady miasta przyszedłem z założeniem, że otrzymując kredyt zaufania od mieszkańców zrealizuję swoje postulaty i pomysły. Nie mogłem tego robić zarówno ze względu na niechęć ze strony KO, jak i niezrozumienie w PiS, podyktowane polityką ogólnopolską. O niektórych sprawach nie mogłem mówić, bo były niezgodne z linią partyjną. Tak było w przypadku mojej interpelacji w sprawie brakujących w bibliotekach książek Olgi Tokarczuk. Pojawiło się wtedy ogromne poruszenie, bo przecież radny PiS nie powinien interweniować w takiej sprawie. Ale dlaczego miałbym nie podejmować problemów zgłaszanych przez mieszkańców, skoro działam w ich imieniu? Moim celem nie jest kolejna kampania wyborcza, a praca społeczna. Sam wywodzę się z Rady Osiedla Żegrze, gdzie działam od 8 lat. To zresztą tę działalność zauważył PiS, który zaproponował mi pierwszy start do rady miasta w 2014 roku. Wtedy o nic nie zabiegałem.

Postulaty, które pojawiły się po oficjalnym ogłoszeniu powstania klubu Wspólny Poznań, są bardzo ogólne. Mówicie o ochronie środowiska czy zrównoważonej mobilności. Kiedy to przełoży się na konkrety i projekty uchwał?

Nie chcę wyprzedzać faktów, choćby ze względu na moje dotychczasowe doświadczenia. Kiedy jako radny PiS złożyłem projekt uchwały wprowadzający program małej retencji w Poznaniu, nagle urząd miasta oznajmił, że to konkurencyjny program wobec tego, co szykuje magistrat. Poprosiłem więc o dokumenty z tym związane, okazało się, że to dokładnie taki sam program, jak mój. Zgadzały się nawet kwoty dofinansowania dla mieszkańców. Na konkrety przyjdzie jeszcze czas, w tej chwili musimy bardziej zadbać o to, by nie były one przejmowane przez klub KO. Na pewno w pierwszej kolejności zajmiemy się sprawami ogólnomiejskimi, dotyczącymi wszystkich poznaniaków, nie chcemy teraz zabierać się za tematy związane np. z remontem konkretnego chodnika, choć każdy z nas jest "osiedlowcem".

Czy kolejne transfery do Wspólnego Poznania z klubów PiS i KO są możliwe? Rozmawiacie z innymi radnymi o ewentualnym powiększeniu waszej grupy sześciu radnych?

W tej chwili nie toczą się rozmowy. Oczywiście wierzymy, że są osoby, którym kultura obecnego funkcjonowania rady miasta nie odpowiada i, mając alternatywę w postaci Wspólnego Poznania, zdecydują się do nas dołączyć. Każdy boi się być pierwszy, ale nasza grupa zdążyła pokazać, że można. Przyjmiemy każdego, niezależnie od barw partyjnych, ponieważ nasz klub jest neutralny światopoglądowo.

Tak wyglądał Poznań w czasie pierwszego lockdownu w pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa. Opustoszałe ulice, zamknięte biznesy, patrole na ulicach. Co jeśli taka sytuacja znów się powtórzy? Ucierpią m.in. przedsiębiorcy. Na przykładzie Polski oraz innych państw, które wprowadziły drugi lockdown, sprawdzamy, które branże stracą najbardziej.Przejdź do następnego slajdu ------->

Drugi lockdown w Polsce? LISTA 10 branż, które najbardziej u...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski