"Gimli" to jedna z najbardziej osobistych piosenek Litzy, lidera Luxtorpedy. Opowiada o domowym konflikcie i cichych dniach, podczas których "złość milczeniem spływa po tobie, przesiąka nim powietrze, więdną kwiaty w ogrodzie". Teledysk dodaje do tego opisu nową perspektywę - dziecka, które szuka ucieczki z domowej matni. Ilustracją zdarzeń są animowane rysunki, pojawiające się w jego pamiętniku. W głównej roli wystąpił Bruno Friedrich, syn Litzy. Epizodyczne postacie policjanta, nauczyciela, kierowcy oraz tajemniczego "czarnego anioła" zagrali członkowie zespołu.
Czytaj także:
Luxtorpeda nominowana do Fryderyków 2013. Sprawdź kto jeszcze z Wielkopolski
- To dla nas ważny utwór. Staraliśmy się pokazać sytuację, która panuje w wielu domach, sam pamiętam takie sytuacje z własnych doświadczeń. "Gimli" nie jest przebojowym numerem, ale... Nie chciałbym namawiać do tego wprost, ale byłoby świetnie, gdyby utwór o takiej tematyce zaistniał na listach przebojów - mówi Litza.
Nietrudno zrozumieć tę motywację - napędzana listami przebojów popularność "Autystycznego" stała się bodźcem do dyskusji o problemach osób dotkniętych właśnie autyzmem. Czy z "Gimli" będzie podobnie w odniesieniu do domowych konfliktów? Aktualnie piosenka jest notowana na liście Trójki w pierwszej dziesiątce.
LUXTOPRPEDA "Gimli"
Drugi klip pozornie wygląda na kabaretowy - lidera Strachów Grabaża oglądamy to z wielką brodą, to z burzą dreadów na głowie. Sceną okazuje się fikcyjny portal internetowy HejTers.pl, którego użytkownicy najpierw przerzucają się inwektywami pod adresem popularnych wykonawców ("Muniek to w Pszowie miał zadyszkę, bo śpiewając w ustach trzymał łyżkę, Kazik postać rozstrzelana
przez najwierniejszego fana, zaś Grabaż to skończony matoł, on się skończył nim się zaczął"), a potem w imieniu wielotysięcznego chóru internetowych trolli deklarują: "My jesteśmy tutaj w przewadze, zawsze gramy u siebie, my trzymamy tu władzę".
- Są takie miejsca w Polsce, gdzie trzy minuty po czasie rozpoczęcia koncertu słyszymy "Strachy grać, k... mać". Ale to nic w porównaniu z chamstwem internetowym - mówi Grabaż.
"I Can't Get No Gratisfaction" to pierwszy singiel z albumu "!To!", który ukaże się 9 lutego i tego też dnia będzie miał w Poznaniu swą koncertową premierę na festiwalu Rock In Arena.
- Wyszła nam płyta najbardziej czadowa i gitarowa ze wszystkich albumów Strachów Na Lachy. No i sam zacząłem się jej trochę bać... Bo o ile w przypadku "Dodekafonii" byłem absolutnie pewien, że te piosenki mają swój ciężar gatunkowy o tyle w przypadku "!TO!" teksty są po prostu lżejsze. Nie ma w nich wiele poezji, są to tylko zwykłe teksty piosenek. Chciałem napisać taką płytę - nie napinałem się, żeby pisać poezję - twierdzi Grabaż.
STRACHY NA LACHY "I Can't Get No Gratisfaction"