27 kwietnia 2011 roku Litza, Hans, Drężmak, Kmieta i Krzyżyk zagrali swój pierwszy koncert w Opalenicy. Dokładnie rok później, 26 kwietnia 2012 roku odebrali Fryderyka za najlepszą rockową płytę w Polsce. Dzień po gali w Warszawie odwiedziliśmy zespół Luxtorpeda w domu lidera zespołu w Puszczykowie.
Czytaj także:
Fryderyki 2012: Markowski prawie pominął Luxtorpedę! [ZDJĘCIA]
Luxtorpeda, Coma i Nosowska na Jarocin Festiwal 2012
Luxtorpeda na koncercie - tak grałaby stara Metallica? [ZDJĘCIA]
Dobrochna, niezwykle sympatyczna żona założyciela Luxtorpedy Roberta "Litzy" Friedricha, otwiera mi z miną w stylu "Drzwi się dzisiaj nie zamykają". Zrozumiem to za chwilę, gdy w salonie natknę się na niemal cały zespół plus kilku znajomych i fanów, którzy w czasie chwil chwały zespołu w Warszawie, dogrywali operację logistyczną pod tytułem "Jak szybko dostarczyć 1000 płyt". Litza otwiera jedno z pudeł i białym cienkopisem kreśli na czarnej okładce "Egzemplarz no. 1", po czym w podobny sposób znakuje kolejnych dwanaście egzemplarzy. Pójdą na specjalną licytację, która wspomoże rodzinę zmarłego w ubiegłym roku Piotra "Stopy" Żyżelewicza. Resztę - ponad 1000 sztuk - trzeba… podpisać.
- Egzemplarze z naszymi autografami trafią na Allegro jeszcze przed premierą sklepową - taka niespodzianka dla naszych fanów - wyjaśnia Litza. Jego koledzy śmieją się z nietypowego zajęcia ("Zabiję, jak ktoś mnie przez najbliższy rok poprosi o autograf"), dowcipkują też o wpadkach na gali Fryderyków. Choć wszędzie wokół leżą stosy kompaktów, album "Robaki" Litza puszcza z telefonu, podłączonego do zestawu głośników. Mocne, rockowe, melodyjne utwory robią znakomite wrażenie, ale podobnie jak na pierwszym, nagrodzonym właśnie Fryderykiem albumie, najbardziej intrygujące jest połączenie śpiewu Litzy z rapem Hansa.
- To jest Fryderyk właśnie dla niego - mówi Litza. - Za to ile wniósł do Luxtorpedy. Z moich Fryderyków został mi w domu jeden, reszta rozeszła się po różnych aukcjach charytatywnych... - mówi metalowy weteran, ale przerywa mu Drężmak. - Słuchajcie, Ania mówi mi właśnie, że jej koleżanka popełniła samobójstwo.
Gwar rozmów milknie, odmawiamy modlitwę "Zdrowaś Mario" i "Wieczny odpoczynek". Za chwilę przychodzi sms o zamachu w Dnietropietrowsku, od poznańskiej wokalistki Dagi Gregorowicz, która wczoraj grała koncert w Charkowie. Gadanie o Fryderykach, gitarach i rock’n’rollu traci sens.
- Masz jeszcze jakieś pytania, na które umiałbym odpowiedzieć? - pyta retorycznie Litza. Zauważam, że słowa do jego nowych utworów są jak zaproszenie do rozmowy o tym, co najważniejsze.
- Dużo myśleliśmy o tym, co zaśpiewać. Pojawiają się sprawy konfliktów w małżeństwach, słabości psychicznych, walki, zmagań. Kończy się pytaniem: skąd prosty człowiek ma wiedzieć, że może na końcu swej drogi na coś liczyć? Na końcu są te tytułowe robaki, które przewijają się albo w robaczywych myślach, albo w tym, że my jesteśmy mali jak robaczki, a na końcu naszej drogi to one oddzielą mięso od kości. Mimo to wszystkie teksty mają wspólny mianownik: mają dać nadzieję, i odbierać lęk przed przyszłością. Dzielimy się swoim doświadczeniem, tym, jak sami zmagamy się z lękiem, życiem, przemijającym czasem i pytaniami, na które trudno odpowiedzieć człowiekowi. O tym mówimy na tej płycie - mówi Litza.
Premiera nowej płyty Luxtorpedy 9 maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?