Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

M. Kruszyński: Ostatnie lata to nie porażka, ale "kumulacja problemów". Tak broni się prezydent

Maciej Roik
Kolejne wpadki wokół spraw podległych Mirosławowi Kruszyńskiemu, zastępcy prezydenta Poznania, skłania do pytania o jakość jego pracy. Od poniedziałku, prezydent nie znalazł dla nas nawet 10 minut czasu, by osobiście porozmawiać i odnieść się do pojawiających się problemów. Za pośrednictwem swojego rzecznika prasowego prezydent przesłał nam jednak odpowiedzi na pytania (niestety bez możliwości dopytania). Przeczytaj obronę Mirosława Kruszyńskiego.

Czytaj tekst: Prezydent Kruszyński i jego grzechy. Zaczyna się wypalać?

Przez lata był Pan postrzegany jako jeden z najlepszych współpracowników prezydenta Ryszarda Grobelnego. Nawet niechętni w stosunku do sposobu sprawowania władzy przez prezydenta Grobelnego radni, doceniali Pana kompetencje. Od zeszłego roku wyniknął jednak szereg okoliczności, które sprawiają, że Pana odbiór zarówno przez radnych jak i poznaniaków jest coraz gorszy.
Mirosław Kruszyński: Okoliczności, o które Pan pyta różnią rzeczywistość sprzed lat od tej dzisiejszej. Te okoliczności są po prostu inne. Wydaje się, że większość z nich ma charakter obiektywny. Wtedy nie było jeszcze tak fatalnej sytuacji na rynku firm wykonawczych, a przecież te firmy też realizują miejskie inwestycje. Zupełnie inne było ryzyko przy wyborze firm wykonawczych kiedyś. Dziś jest ono dużo większe i to już na etapie przetargowym.
W swoim obszarze działania mam nowe, duże zadania, takie jak wprowadzenie zupełnie nowego systemu gospodarki odpadami, czy też przełomowe zmiany w systemie transportowym, z którymi wiążą się potężne projekty PEKI czy też ITS. Te projekty to duże wyzwania. Dla mnie to duży komplement.

Porażką okazał się plan restrukturyzacji MPK. Po przeprowadzonym audycie nie stworzono żadnej nowej koncepcji na znalezienie oszczędności u miejskiego przewoźnika. Dlaczego wciąż nie ma nowego pomysłu na MPK?
Mirosław Kruszyński: Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że w ramach zmian MPK ograniczono znacznie koszty funkcjonowanie przewoźnika. W moim przekonaniu problem polega na błędnym porównywaniu naszej spółki z innymi tego rodzaju spółkami w kraju. Naprawdę trudno porównywać nasze MPK do przewoźników we Wrocławiu czy Krakowie. Każdy z nich ma inne warunki . My np. mamy inne, nowsze pojazdy, nową zajezdnię. Te i wiele innych czynników zmieniają koszty amortyzacji i inne koszty bieżące. Zaznaczam, że restrukturyzacja w MPK była ogromnym wysiłkiem. Przygotowujemy właśnie kolejne etapy restrukturyzacji w MPK i PKS.

Harmonogram wprowadzania PEKI - z około 400 tys. kart do wydania, wydano tylko 100 tys.! Jak w takim razie myśleć o przechodzeniu z biletami długookresowymi wyłącznie na kartę Aglomeracyjną? 
Mirosław Kruszyński: Horyzont czasowy dla PEKI to 2015 rok, a wdrażanie jej zaczniemy w przyszłym roku. Wtedy pojawią się zmiany w systemie transportowym, których PEKA jest ważnym elementem. Więc wydanie już teraz 100 tysięcy kart to sporo.

Działalność GOAP - deklaracji nie złożyła wciąż potężna liczba mieszkańców. Co więcej, mimo że od dwóch lat wiadomo o tym, że ustawa wejdzie w życie wciąż nie rozstrzygnięto przetargu na firmę, która ma odbierać śmieci (są w Polsce gminy, gdzie przetarg jest rozstrzygnięty - informacja ze strony Ministerstwa Środowiska). Dlaczego choć o reformie wiadomo od około dwóch lat, wszystko jest załatwiane na ostatnią chwilę?
Mirosław Kruszyński: Związek międzygminny GOAP w połowie marca tego roku osiągnął zdolność do podejmowania uchwał. Od marca do dnia dzisiejszego - więc w bardzo krótkim czasie, sporo rzeczy udało się wykonać, tym bardziej że mówimy tu o działaniach nie samego Poznania, ale 10 gmin skupionych w związku międzygminnym. To jest zupełnie inna, bardziej złożona sytuacja, niż gdyby Poznań działał samodzielnie, a mimo tej dodatkowej trudności nie odbiegamy z harmonogramem działań od innych samorządów. Dlaczego dopiero w marcu,? Czekaliśmy na zakończenie procesu wyłaniania wykonawcy spalarni, żeby mieć jasność czy gospodarkę odpadami musimy prowadzić sami jako miasto Poznań, czy możemy współpracować z innymi gminami. Udało się - możemy współpracować. Mamy w Poznaniu podziwiany, bo ambitny projekt jakim jest spalarnia odpadów budowana w pionierskim Partnerstwie Publiczno-Prywatnym, mamy także związek komunalny, który będzie dostarczał odpady do nowoczesnego obiektu. To oznaczało jednak konkretne zapisy w statucie Związku, by odpowiednio zabezpieczyć interesy Miasta. To wymagało czasu. Stąd ten marzec. Wiem, że niektóre gminy w Polsce rozstrzygnęły część przetargów. Większość jest w takiej samej sytuacji jak my, choć podkreślam, że mieliśmy trudniejsze zadanie, trudniejszą pozycję wyjściową. W sprawie deklaracji, nie będę ukrywał swoich obaw. Może nie udać nam się zebrać wszystkich. Proszę pamiętać, że nie działamy sami. Działamy wspólnie z innymi gminami, a do tego dochodzą niejednoznaczności w nowej ustawie, podnoszone przez spółdzielnie mieszkaniowe.

Sprzedaż MPGM - kolejne przetargi bez chętnych. Czy to nie czas, by znaleźć nowy sposób na jego funkcjonowanie zamiast utrzymywać w stanie pewnego rodzaju zawieszenie? 
Mirosław Kruszyński: Zadania MPGM to nie są działanie własne gminy. Zgodnie z wynikami Najwyższej Izby Kontroli, Miasto Poznań nie powinno prowadzić takiej działalności - jako niezgodnej z zadaniami gminy. Lepiej jest sprzedać firmę niż ją zlikwidować.

Czytaj tekst: Prezydent Kruszyński i jego grzechy. Zaczyna się wypalać?

W zakresie inwestycji też nie do końca jest dobrze. Prezydent zażądał ostatnio wyjaśnień w sprawie harmonogramu prac i sposobu ich zaplanowania. Poza tym nie udał się plan przeprowadzenia Euro-inwestycji. (np. Grunwaldzka wciąż nie jest gotowa - wstępnie inwestycja miała się zakończyć do Euro 2012. Już dawno gotowa miała być też nowa trasa PST - choć budowa zbliża się do końca, to i tak pół roku po pierwotnie planowanym terminie).
Mirosław Kruszyński: Patrząc na inwestycje, to ich opóźniania nie wynikają z zaniedbań czy błędów urzędników. Problemy są, ale są to problemy obiektywne. Kłopoty upadających wykonawców czy też takie jak np. brak fundamentów dworca zachodniego (zaskoczenie nawet dla specjalistów) to rzeczy niezależne ode mnie czy moich ludzi. Pamiętajmy też, że nagromadzenie dużych inwestycji w końcówce perspektywy budżetowej Unii Europejskiej to normalność nie tylko w Polsce. Końcówka perspektywy 2007-2013, czyli lata 2012-2015 to boom wydawania środków. Pewnie okolice roku 2020 będą podobne, bo wtedy kończyć się będzie kolejna unijna perspektywa.

Spadek sprzedaży biletów przez ciągłe podnoszenie cen. Czy ta tendencja Pana nie przeraża? W ten sposób nowoczesny tabor nie jest w stanie na siebie zarobić. Czy to nie jest również czas, by zabrać się za ograniczenie rozbudowanego do monstrualnych rozmiarów pakietu biletów - ponad 100?
Mirosław Kruszyński: Powiem wprost. Wiem, że spadek sprzedaży biletów jest, ponieważ prowadzimy comiesięczne analizy sprzedaży biletów. Ale plan wpływów jest realizowany. Odpowiedzią jest PEKA. To ona dopiero pokaże zmiany potoków pasażerskich. Dziś tak naprawdę nie można stawiać znaku równości między sprzedażą biletów a liczbą pasażerów. Tym bardziej, że nie mamy w systemie transportowym stałych badań potoków pasażerskich, a liczba osób poruszających się bez biletów raczej rośnie niż spada - choćby osoby w wieku powyżej 70 roku życia.

Nie uważa Pan, że dzisiaj sposób i jakość funkcjonowania ZTM to kompletna porażka? (wiem o notorycznym braku porozumienia na linii MPK - ZTM). Tylko w ostatnich kilku miesięcy słyszało się o wątpliwościach dotyczących kilku pracowników - zwolnienie kierownika działu kontroli, a także kierownik działu zamówień (obie sprawy z prokuraturą w tle), kontrowersje wokół rządów dyr. Łukasza Domańskiego (specjalista od żeglugi, który kompletnie nie sprawdził się jako dyrektor), czy ostatnio, unieważnienie przetargu na wybór firmy, która miała kontrolować pasażerów MPK z powodów błędów proceduralnych. Z czego wynika tak fatalny dobór ludzi do ZTM, który jest dzisiaj postrzegany jako "stajnia Augiasza", której jednak wciąż nie udaje się posprzątać?

Mirosław Kruszyński: W kontaktach ZTM a MPK trzeba pamiętać, że pełnią oni rożne role : jeden jest operatorem, drugi organizatorem. Te dwa podmioty mają rożne interesy, muszą więc być spory. Już od wyboru pierwszego dyrektora ZTM widać, że to trudne stanowisko, a pozyskiwanie nowych pracowników z wewnątrz czy zewnątrz nie daje przecież cudownych efektów. Trzeba na nie poczekać. Właśnie za chwilę w ZTM wprowadzane będą znaczące i mam nadzieję dobre zmiany przez dyrektora Bajońskiego.

Czytaj tekst: Prezydent Kruszyński i jego grzechy. Zaczyna się wypalać?

Ostatnio nie brakowało też kontrowersje wokół pańskiego doktoratu, a także wpadki wizerunkowej - radził Pan poznaniakom, by na krótkich dystansach chodzili pieszo lub przesiedli się na rower(wypowiedź w stylu byłego dyrektora Domańskiego)
Mirosław Kruszyński: W sprawie transportu pieszego - nikomu nic nie radziłem. Pewnie chodzi o jakiś fragment z całości wypowiedzi podczas dyskusji z radnymi na zamkniętym spotkaniu, na które byłem zaproszony. Proszę więc mieć na uwadze, że to nie są dokładnie moje słowa. Zaczęły krążyć te słowa, wyrwane z kontekstu. W sprawie przemieszczania się na krótkich dystansach swoje wypowiedzi opieram o wiedzę i doświadczenie specjalistów. Dziś gościmy ludzi z Holandii, którzy prowadzą warsztaty rowerowe wspólnie z naszym ZDM. Oni otwarcie mówią, że promowanie krótkich dystansów na pieszo czy rowerem to jeden z ważnych czynników ochrony środowiska i ochrony zdrowia Nie chodzi o to by kogoś do czegoś zmuszać, ale stwarzać możliwości. Tak mówią też np. Holendrzy.
W sprawie mojego doktoratu - po prostu chcę się rozwijać. Mam do tego prawo. Jestem przekonany, że jako zastępca prezydenta Miasta Poznania powinienem doktoryzować się właśnie w akademickim Poznaniu, bo gdzieżby indziej?

Jak w tym kontekście ocenia Pan ostatnie dwa lata swojej pracy w Urzędzie Miasta?
Mirosław Kruszyński: Moje ostatnie dwa lata pracy to jeszcze więcej pracy niż w poprzednich latach. To jeszcze większy wysiłek mój i moich współpracowników. Przy czym więcej zadań nie oznacza zwiększenia kadry do ich wykonywania.

Z czego wynikają te porażki i czy można je przekuć w sukces?
Mirosław Kruszyński: Obecnego stanu nie traktuję jako porażki - jest to pewna kumulacja problemów, które wynikają najczęściej z przyczyn zewnętrznych, niezależnych ode mnie. A stan, który opisuje Pan jako porażkę mam nadzieję zmieni się w sukces, ale już nie mój i moich współpracowników, ale wszystkich poznaniaków.

Czytaj tekst: Prezydent Kruszyński i jego grzechy. Zaczyna się wypalać?

Czy nie uważa Pan, że część tematów za które jest Pan odpowiedzialny wymyka się Panu z rąk?
Mirosław Kruszyński: Nie sądzę by taki wniosek można było wysnuć. Tematów w codziennej pracy mam dużo, dużo więcej, taka jest uroda mojej pracy .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski