Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Fajfer: Drugi raz takiego błędu nie popełnię

TS
Maciej Fajfer
Maciej Fajfer Dawid Stube
Z Maciejem Fajferem, żużlowcem Lechmy Startu, rozmawia Tomasz Sikorski

Za Tobą bardzo trudny sezon, o którym pewnie chciałbyś jak najszybciej zapomnieć.
Dokładnie tak. Dla mnie to był całkowicie stracony rok. Wystartowałem tylko w jednych zawodach. Było to w Łodzi, w eliminacjach Mistrzostw Polski Par Klubowych. Jechałem tam głównie po to, by nie stracić licencji. Przy okazji chciałem też pokazać się z jak najlepszej strony, ale wiadomo jak się jeździ po dwumiesięcznym rozbracie z motocyklem. Tym bardziej że dla mnie było to pierwsze ściganie w czwórkę spod taśmy. Chwilami otwierałem więc oczy szeroko ze zdziwienia. No, ale tak to już jest jak człowiek jest odzwyczajony od jazdy. Oszałamiającego wyniku zrobić więc nie mogłem. Zwłaszcza że rywalizowałem z zawodnikami, którzy w większości zaliczali po trzy, cztery starty w tygodniu i swobodnie siedzieli na motocyklu. Ja miałem z tym małe problemy.

Dlaczego w takim razie nie zdecydowałeś się na wypożyczenie do innego klubu?
W pewnym momencie byłem już dogadany z jednym klubem, ale gdy przyszło do konkretów, to nic z tego nie wyszło. Mam o to spory żal do tego klubu, bo w międzyczasie odmówiłem kilku innym drużynom. To sprawiło, że w trakcie sezonu wszystkie furtki się przede mną pozamykały i tak jak wspomniałem wcześniej, sezon mogę spisać na straty. Trudno jednak powiedzieć, że w moim przypadku przeskok do seniorskiego żużla był bardzo bolesny. Ja po prostu nie dostałem nawet szansy.
W tym sezonie często można było Ciebie zobaczyć u boku młodszego brata, Oskara.

Skoro nigdzie nie jeździłem, to starałem się ze wszystkich sił pomagać mu w parkingu, tak by chociaż on miał trochę łatwiej.
A co z Twoją karierą?

Do nowego sezonu jestem praktycznie już przygotowany. Przynajmniej pod względem sprzętowym. Sporo się też nauczyłem i wiem już co zrobić, aby nie popełnić tych samych błędów.

Start spadł do I ligi, a to może być dla Ciebie szansą na regularne występy. Chciałbyś zostać w Gnieźnie, czy też będziesz szukał nowego klubu?
Chyba każdy zawodnik chciałby jeździć w swoim macierzystym klubie. Ja nie jestem pod tym względem wyjątkiem. W Gnieźnie się wychowałem, chodziłem do szkoły i tutaj stawiałem pierwsze kroki na torze. Tutaj też mam rodzinę, znajomych i sponsorów. Jeden z nich, pan Robert Łukasik, cały czas mnie wspiera i choćby dlatego jestem przekonany, że następny sezon będzie zdecydowanie lepszy. Jestem zresztą strasznie głodny jazdy. Jak tylko jest okazja, to razem z bratem jadę na cross, gdzie mogę sobie trochę poszaleć .

O Twoim sponsorze mówi się, że ma zostać prezesem klubu.
Też o tym słyszałem. Nawet jednak jak tak się stanie, to przecież nie będzie to równoznaczne z tym, że dostanę miejsce w składzie. O nie będę musiał powalczyć z innymi kolegami z drużyny. Pomoże mi w tym tata, który już obiecał, że będzie mnie wspierał w parkingu. To dla mnie dużo znaczy.

Wiele jednak wskazuje na to, że u Twojego boku nie będzie już brata.
Oskar ma za sobą dobry sezon w Enea Ekstralidze i pewnie kilka klubów się po niego zgłosi. Bierzemy więc pod uwagę taki scenariusz, że opuści Start. Nawet jest on bardzo realny.

Liczba Fajferów w Starcie może jednak się nie zmienić, bo słyszałem, że trenuje już Twój kolejny brat.

To prawda. Patryk ma 16 lat i w tym roku rozpoczął treningi. Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale. Tym bardziej że na tym etapie prezentuje się lepiej niż ja czy Oskar. Chcemy więc, by możliwie jak najszybciej przystąpił do egzaminu na licencję. Niczego na siłę robić jednak nie będziemy. W tym przypadku nie można się podpalać. Bardziej wskazana jest chłodna głowa.

Wasi trzej kuzyni także jeżdżą na żużlu?

Z tego ,co wiem, synowie Adama Fajfera raczej preferują piłkę nożną. Słyszałem jednak, że pojawiły się pewne plany związane z czarnym sportem.

Twoje początki na żużlu trochę przypominają pierwsze lata kariery wuja, który w przeciwieństwie do Twojego taty, dopiero nieco później rozwinął skrzydła.
Tak się składa, że ja do tej pory nie miałem zbyt wiele szczęścia w tym sporcie. Szybko złapałem jedną, drugą kontuzję, w tym także kręgosłupa, i przez to nie mogłem złapać wiatru w żagle. Karta odwróciła się dopiero po wypożyczeniu do Poznania. Na tamtejszym, przyczepnym i dziurawym torze wyraźnie odżyłem. Następny sezon też był dobry, bo miałem najlepszą średnią ze wszystkich juniorów Startu. No, ale ten rok to już kompletna porażka. Jestem jednak przekonany, że jak będę dostawał szansę, to nie pojadę gorzej niż niektórzy zawodnicy z bardziej znanymi nazwiskami.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski