Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Madonna celuje w Manieczki [RECENZJA PŁYTY]

Marcin Kostaszuk
Okładka płyty "MDNA" madonny
Okładka płyty "MDNA" madonny Fot. Universal Music
Z nową płytą Madonny jest jak z przeterminowanymi czekoladkami w zachwycającym opakowaniu. Ostatnie, o czym pomyślisz, to sprawdzenie daty przydatności do spożycia. A potem żałujesz, bo nadają się tylko do kosza.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
W trakcie Super Bowl nawet Madonna śpiewa za darmo
Koncert: Huty padają, a Madonna trwa

- Postanowiłam potańczyć - tak 54-letnia gwiazda tłumaczy lapidarnie styl swoich nowych piosenek. Nie jest to oczywiście żadna sensacja, zaskakujące jest natomiast co innego. Madonna zapomniała, że źródłem jej długowieczności w muzycznym biznesie jest umiejętność wyławiania jeszcze nieodkrytych trendów i rola kreatorki muzycznej mody. "MDNA" jest czymś zupełnie innym: bladą kopią dokonań jej młodszych koleżanek.

Weźmy singlowe "Give Me All Your Luvin'": co myśleć o przeboju, w którym ściągnięty jest nie tylko rytm i pomysł na butny żeński chórek, ale nawet stylistyka teledysku? Wszystko znajdziemy w "Hollaback Girl" Gwen Stefani sprzed kilku lat. Spójrzcie zresztą sami: powtarzają się chórki, Japonki, futboliści...

"Girls Gone Wild" to już mniej brutalna, ale jednak oczywista inspiracja stareńkim "Girls Just Wanna Have Fun" Cyndi Lauper i nie chodzi tylko o tytuł… Nota bene, Madonna śpiewa w nim naśladując Rihannę, co powtarza się też w kilku innych piosenkach. Także tekstowo: motyw burzliwego rozstania Madonna rozegrała w konwencji rozprawy ze swoim eksmałżonkiem, reżyserem Guy’em Ritchie. Oskarżony głosu nie dostał, ale po wysłuchaniu boksującej go werbalnie byłej żony (choćby "I Don't Give A", "Love Spent") można mu tylko pogratulować, że udało mu się z tego związku wyplątać.

Kompilując swoją nową płytę (bo komponowaniem tego nie nazwę), Amerykanka włoskiego pochodzenia po prostu zdjęła z półki kilka płyt z lat 90. (nurt euro-dance), którąkolwiek składankę Davida Guetty i na deser coś z dubstepu. W takim hałasie ginie mdła pościelowa ballada "Falling Free", ale i bez tego muzycznego towarzystwa nie da jej się zapamiętać dłużej niż przez minutę. Niczego nie dają zaproszone młodsze koleżanki - ich obecność nie przełożyła się na wyraźniejszy skręt piosenek w stronę orientalnych rytmów (M.I.A.) czy elektronicznego hip-hopu (Nicki Minaj). Producent William Orbit też nie pokierował Madonny w żaden nieograny rejon. A może po prostu nie było czego wyeksponować. Dlatego nie dziwi mnie, że ratuje się kreowaniem szumu medialnego wokół niesmacznego teledysku, tudzież puszczając na koncertach oko do miłośników grubej kreski - tej białej, wciąganej nosem.

Ostatni dowód na rządy Madonny w królestwie muzyki pop to album "Ray Of Light" sprzed lat… czternastu. Od tego czasu jej wysokość cofnęła się w rejony tak błahe, że jej tegoroczny koncert powinien być organizowany nie na Stadionie Narodowym, ale w dyskotece w Manieczkach. W jedynym udzielonym z okazji premiery "MDNA" wywiadzie wyznała, że jest w akurat w tym momencie życia, że jej nastoletnie dzieci Lourdes i Rocco mają dokładnie ten sam numer buta co ich mama. Z gustem jest widać podobnie.

Madonna "MDNA"
cena: ok. 60 zł

Ocena: 1/6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski