"Plany, marzenia, ambicje i mnóstwo czasu na ich realizację... Wydawało mi się, że tak właśnie jest. Tak powinno być... Przecież mam tylko 20 lat. Życie mnie jednak brutalnie zweryfikowało, bo pojawił się w nim nieproszony gość - chłoniak. Nowotwór, któremu nawet nadałam imię Zenon" - pisze na stronie zbiórki 20-letnia Maja. I dodaje: - "Dziwna to istota, bo beze mnie nie będzie istniał, a jednak chce mnie zabić… Ja z kolei bardzo chcę żyć, więc jego obecność jest mi mocno nie na rękę. Chcę jak najszybciej zakończyć ten toksyczny związek, ale to się, niestety wiąże z ogromnymi wydatkami".
Problemy zdrowotne Mai zaczęły się od słabych wyników krwi i wielu wizyt u lekarzy.
- Przez kilka miesięcy zwiedziłam wiele gabinetów lekarskich w poszukiwaniu przyczyny. Wreszcie odkryliśmy powiększony węzeł chłonny i zapadła decyzja o jego wycięciu i sprawdzeniu w badaniu histopatologicznym - wyjaśnia Maja.
Sprawdź też:
Następnie Maja usłyszała diagnozę. Najgorszą z możliwych - chłoniak w IV stopniu złośliwości. 20-latka natychmiast rozpoczęła leczenie chemioterapią, która, jak opowiada, nie była przyjemna.
- Pięć serii chemioterapii, brak siły, żeby ponieść się z łóżka, przyglądanie się swojej własnej śmierci i ból. Ból, który sprawia, że wszystko dookoła przestaje mieć znaczenie. Ból, który powoduje, że zaczynasz się zastanawiać, czy aby śmierć nie byłaby w tym wszystkim lepszym rozwiązaniem - wspomina Maja.
Przed 20-latką jeszcze jeden cykl chemioterapii składający się z dwóch podań. Niestety, nie da on stuprocentowej szansy na wyzdrowienie.
- Chemia to trucizna, która ma za zadanie zmniejszyć guza, nie zabijając mnie przy okazji. Następnie trzeba tego guza potraktować naświetlaniem. Do wyboru mam radioterapię albo protonoterapię. Ta pierwsza jest refundowana, ale dużo bardziej szkodliwa i niekorzystna dla organizmu (z uwagi na położenie guza blisko serca) niż protonoterapia, będąca leczeniem nowocześniejszym i precyzyjniejszym, tj. pozwalającym uratować więcej zdrowych komórek - tłumaczy 20-latka.
Sprawdź też:
Tu niestety pojawia się problem.
- Ta metoda dostępna jest jedynie w niemieckim Heidelbergu bądź w czeskiej Pradze, a przez co nierefundowana i kosztująca przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy euro. Pełen zakres leczenia oraz precyzyjną wycenę otrzymam dopiero po badaniu PET. Pieniądze jednak muszę zacząć zbierać już teraz - wyjaśnia.
Maję można wesprzeć wpłacając darowiznę na jej konto za pomocą strony fundacji Siepomaga.pl. Zbiórka dostępna jest TUTAJ. Można to zrobić również za pomocą baneru umieszczonego na dole artykułu.
Co więcej, specjalnie dla Mai została utworzona grupa na Facebooku, na której odbywają się licytacje, z których dochód przeznaczony jest na leczenie dziewczyny. Grupa dostępna jest pod nazwą: "Licytacje dla Mai Szklarskiej".
Sprawdź też:
Leczenie Mai powinno rozpocząć się w połowie września, by mogło dać jak najlepsze efekty. Zostało zatem niewiele czasu. Zbiórka na leczenie dziewczyny trwa do 14 września.
- Wiele osób uważa rok 2020 za najokrutniejszy i najbardziej nieprzewidywalny od kiedy pamiętają. Ja, powiem szczerze, też inaczej go sobie wyobrażałam jeszcze rok temu. Słyszałam o Siepomaga, trudno nie słyszeć, ale do głowy mi nie przyszło, że znajdę się tutaj po tej drugiej stronie. Że będę musiała publikować link do zbiórki i prosić obcych ludzi o wsparcie. Nie mam jednak wyjścia, za bardzo chcę żyć. Za bardzo chcę zrobić jeszcze coś dobrego - przyznaje Maja.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?