Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mała Matylda czeka na naszą pomoc, by pokonać nowotwór

Marek Weiss
Matylda właśnie skończyła 11 miesięcy. Jest bardzo wesołym i żywym dzieckiem, długo wyczekiwanym przez rodziców. Nic dziwnego, że jest dla nich sensem życia. Niestety, ich miłość jest wystawiona na ciężką próbę. Dziewczynka zmaga się bowiem z bardzo poważną chorobą. Miała cztery i pół miesiąca, kiedy wykryto u niej siatkówczaka. W dniu kiedy padła taka diagnoza, życie rodziny zostało wywrócone do góry nogami.

Siatkówczak to nowotwór złośliwy oka, występujący niemal wyłącznie u małych dzieci. To rzadka choroba. Według statystyk, rozpoznaje się ją średnio u 20 dzieci w Polsce rocznie. Objawia się guzami w siatkówce. Taki właśnie guz wykryto pół roku temu w prawym oku Matyldy. Był bardzo dużych rozmiarów, wręcz wypychał oko. Spowodował odklejenie siatkówki.
Matylda została skierowana na intensywną chemioterapię do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Przeszła sześć cykli, w tym także chemię dotętniczą, podaną bezpośrednio do oka. Potem rodzice udali się na konsultację do specjalistycznej kliniki we Włoszech. Próba zastosowania lasera, niestety, okazała się nieskuteczna. Już po dwóch tygodniach nastąpił nawrót choroby i pojawiło się wiele nowych guzów.
Podłamani takim obrotem sprawy rodzice podjęli dalsze leczenie w CZD w Warszawie. Założyli specjalny profil na FB i nawiązali kontakt z rodzicami innych dzieci, których dosięgła ta sama choroba. Ich opinie jednoznacznie wskazały, że dużą szansą dla Matyldy byłby wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Powróciła nadzieja.
- Leczenie byłoby uzależnione od diagnozy, która byłaby postawiona w USA. Rodzice, którzy leczyli tam swoje dzieci, mają bardzo pozytywne opinie na ten temat. Wszyscy podkreślają, że prawdopodobieństwo wyleczenia siatkówczaka w USA jest bardzo wysokie. Szanse na wyzdrowienie są tam większe - mówi mama dziewczynki Beata Jastrowicz.
Za oceanem skuteczną terapię prowadzi dr David Abramson w jednej z nowojorskich klinik. U dzieci, które przeszły przez jego ręce, siatkówczak zniknął i nawet po kilku latach nie zaobserwowano nawrotu. Rodzice Matyldy marzą o tym, aby taki sam scenariusz dotyczył ich córeczki.
- Czas gra wyjątkowo na naszą niekorzyść, na dodatek zmagamy się z ogromnym stresem i bólem, jaki nam towarzyszy. W związku z tym, że lekarze w Polsce wróżą tylko 50-procentową szansę wyleczenia Matyldy, dlatego zamierzamy podjąć leczenie córki właśnie u doktora Abramsona. Uratował on już oczka innym polskim dzieciom, które są zdrowe. Dla nas to najważniejsza informacja. Dla naszego dziecka zrobimy wszystko - zapewniają Beata i Łukasz Jastrowiczowie.
Terapia, która może trwać wiele miesięcy, jest jednak bardzo kosztowna. Docelowo potrzebna jest kwota miliona złotych. Połowę należy wpłacić przed przystąpieniem do leczenia. Rodzice nie są w stanie sami temu sprostać. Wierzą jednak, że dzięki pomocy znajomych, przyjaciół i innych ludzi o wielkim sercu uda się taką kwotę zgromadzić. W interne-cie wystosowali apel o wsparcie ich wysiłków. Zaznaczyli, że każda, nawet najmniejsza kwota jest szansą na podjęcie terapii, która pozwoli na wyleczenie dziewczynki.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo uzbierać tak dużą kwotę, ale jesteśmy przekonani, że razem to się uda - mówią z nadzieją rodzice. - Obecnie jesteśmy w trakcie uzupełniania wszystkich potrzebnych dokumentów dla kliniki w Nowym Jorku. W odpowiedzi otrzymamy termin wizyty oraz cały koszt leczenia.
W sieci pada pod adresem rodziców wiele słów wsparcia, a także życzenia wytrwałości.
- Matylda i tak szybko została zdiagnozowana. Kuba, niestety jedno oczko stracił. Tyle mu zaproponowali w Polsce - usunięcie oka. Nie było u nas w kraju możliwości takie leczenia go, jakie jest w Stanach. Dziś Kuba jest całkowicie zdrowy, po leczeniu drugiego oczka w USA. Widzi, nie ma guzów i to najważniejsze. Głowa do góry! - napisali rodzice jednego z chłopców dotkniętych siatkówczakiem.
Przy okazji całej akcji rodzice uczulają innych na to, aby dokładnie obserwowali swoje nowo narodzone pociechy. Zwracają uwagę, że na zdjęciach wykonanych bez lampy błyskowej nie widać, że Matylda jest chora. Jednak każde zdjęcie przy sztucznym oświetleniu już o tym przypomina. Widać wtedy biały odblask w oczku. To guz.
- Zdjęcie z lampą jest najprostszą metodą zauważenia przez rodziców pierwszych zmian w oku już u kilkumiesięcznego maluszka. Gdybyśmy byli mądrzejsi o tę wiedzę tuż po narodzinach Matyldy, dużo szybciej rozpoczęłoby się leczenie. Niestety, nikt w szpitalu nie kieruje noworodków na badania okulistyczne, a robienie zdjęć z lampą wręcz się odradza. Statystyki podają, że u 20 dzieci w Polsce rocznie rozpoznaje się siatkówczaka. Po naszych obserwacjach możemy pokusić się o stwierdzenie, że te dane są już nieaktualne - mówi Beata Jastrowicz.
Na facebookowym profilu ,,Oczko Matyldy’’ można poczytać o wielu akcjach podjętych na rzecz małej ostrowianki. Na przykład w Nowych Skalmierzycach prowadzono zbiórkę podczas meczu klasy okręgowej pomiędzy miejscową Pogonią a Raszkowianką. Uzbierano ponad 2 tys. zł. Uruchomiony jest także specjalny profil ,,Auctions for Matylda’’, na którym każdy może wystawić na licytację to, co jest w stanie zaoferować. Do nabycia są tam m.in. blacha jabłecznika lub makowca (do wyboru), vouchery na pielęgnację włosów, lekcje gry na gitarze, a nawet szyszka - gigant. Z wpisów wynika, że akcja zatacza szerokie kręgi nie tylko w Polsce, ale i na Wyspach Brytyjskich.
Matylda będzie 18 grudnia obchodziła pierwsze urodziny. Z pewnością najlepszym prezentem byłaby możliwość rezerwacji biletów do Nowego Jorku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski