Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mała niedyskrecja

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Przepraszam, czy szanowny/a pan/pani nosi bieliznę? Majtki, znaczy się. Reformy, stringi, bokserki, slipy, figi? W ostateczności mogą być zwyczajne gacie.

Nosi czy nie? A czyste? Świeże? Rano zmienione? Że już o kolor nie spytam, ale chyba nie różowe? I nie w pomarańczowe kaczuszki? Nosi? Bo jak nie nosi, to skandal. Bo generalnie to wszyscy noszą. I większość to nawet czyste.
Przepraszam, czy szanowny/a pan/pani pije? Nie pytam o wodę czy herbatę. O procenty się rozchodzi. Lampka szampana przy okazji, kieliszek wina na uroczystość, strzemiennego, brudzia, nalewkę dla kurażu, drinka po pracy? Oj, nie oskarżam zaraz o uzależnienie. Pije czy nie pije? Statystycznie: pije. I z raz w życiu się wstawił, zapewne z efektami.

A szanowny/szanowna telefon ma? Statystycznie – to nawet dwa. Z czego jeden z aparatem. A zdjęcie sobie zrobił? Podpowiadam: bierze się w rękę aparat. Ustawia twarzą do słońca, aparat w łapkę, celuje obiektywem w swoje krasne lico i pac. Na wszelki wypadek: pac z sześć razy, bo zawsze się coś utnie. Jak ktoś nie próbował, ręka w górę. Nie widzę.

A dowcip o Polaku, Rusku i Niemcu szanowny/a pan/pani opowiadał kiedyś? A o Żydzie? Blondynce? Opowiadał czy nie opowiadał? Z ręką na sercu. O, widzę ręce na sercach. Każdy opowiadał. Nie ma się czego wstydzić.

To czego szanowny/a pan/pani aferę robi, że jeden polityk się ululał, drugi ululał i Niemców sponiewierał (sam sponiewierany zostawszy), drugi słit focię sobie zrobił (a co, miał fotografa targać?). Dyć polityk też człowiek. Pije, je, czasem pali, a zawsze, ale to zawsze... państwo wybaczą, ale muszę to napisać: wydala. Nie wiadomo co prawdą jak, ale pewien periodyk donosi, że najlepiej wydalać w pozycji kucznej. Znaczy: lepiej zrezygnować z wygodnego tronu, na rzecz prozdrowotnej dziury w posadzce. I lepiej akurat tę czynność wykonywać niepublicznie, choć politykom udaje się akurat dość często, za przeproszeniem, kupę walnąć na forum. I do mikrofonu.

Ale polityk też człowiek. Je, pije, wydala, gacie nosi (może i różowe). A tu afera. Toć to żywa reklama jest! Przed wyborami każdy z nich dałby sobie obciąć... no mniejsza z tym co..., żeby go tylko w poczytnym babskim piśmie na rozkładówce umieszczono, jak to z żoną i dziećmi śpiewa kolędy przed kominkiem, choćby to i lato było. Rodzina jak z reklamy (w nich przeciętny Polak zawsze ma kuchnię rozmiarów stadionu). I wychodzi, że polityk nie człowiek. Nie pije, nie pali. Taki włoski, to by się jeszcze pochwalił, że żonę zdradza. A polski? Nawet zapytany o noszenie gaci, gotów wrzasnąć: to prowokacja! Nie noszę, nie nosiłem i mój dziadek też nie nosił!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski