Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Krauze: Triathlon to ciężki, ale piękny sport

TS
Małgorzata Krauze
Małgorzata Krauze archiwum
Z Małgorzatą Krauze, szefem wyszkolenia GTT Diament GOSiR Gniezno, rozmawia Tomasz Sikorski

Skąd, Pani zdaniem, tak nagła popularność triathlonu w naszym kraju?
Duże znaczenie ma pewnie to, że coraz więcej tak zwanych celebrytów zaczęło uprawiać ten sport. Wiele dla popularyzacji triathlonu zrobili Łukasz Grass oraz Jurek Górski. Ten drugi jest mistrzem świata w podwójnym triathlonie i organizatorem wielu imprez. Do tego nie ukrywa, że sport wyciągnął go z narkomanii. Grass z kolei jest popularnym dziennikarzem, który przekonał do triathlo-nu kilka znanych osób. Efekt mamy taki, że obecnie na naszych zawodach można spotkać Borysa Szyca, Tomasza Karolaka czy Marcina Dorocińskiego. To powoduje, że coraz więcej ludzi, i to już dorosłych, zaczyna interesować się tym sportem.

Pani klub szkoli jednak młodzież. Oni również garną się do triathlonu?
Jest dość istotna różnica w funkcjonowaniu klubów z dużych i mniejszych miast. W takich ośrodkach jak choćby Poznań do triathlonu trafiają głównie dzieciaki, które przez lata uprawiały pływanie i zaczęły się... nudzić. Które szukają czegoś nowego w sporcie. W Gnieźnie wygląda to już inaczej, bo nie mamy nawet klubu pływackiego. Robimy więc nabór do sekcji, dla 9- i 10-latków. Początkowo pracujemy głównie na basenie. Z czasem do ich treningu dodajemy bieganie i jazdę na rowerze. Jeśli widzimy, że dziecko ma smykałkę do sportu, to u nas zostaje.

Ile macie w tej chwili zawodników?
Trenuje u nas ok. 60 dziewczyn i chłopców. Nie ma w Polsce drugiego klubu, który pracowałby z tak dużą grupą młodzieży. W innych ośrodkach jest ostra selekcja. My chcemy dać dzieciakom szansę uprawiania sportu. Nie chcemy, by później wysiadywały pod budką z piwem.

Triathlon to drogi sport?
Bardzo. Dobry rower, to koszt dobrego auta, bo trzeba za nieco zapłacić ok. 30 tys. zł. Na to już stać nielicznych. Oczywiście u nas młodzież nie jeździ na aż tak drogim sprzęcie. A przecież są jeszcze buty oraz specjalne pianki, w których można jednocześnie pływać, jechać rowerem i biec. Trochę się więc tego uzbiera. Do tego dochodzi koszt wyszkolenia zawodnika. Obliczyliśmy, że katowicki AZS AWF na swojego mistrza Polski juniorów przeznacza w sezonie ok. 25 tys. zł. My na cały klub otrzymujemy… 20 tys. zł. Dlatego uważam, że zdobywając medale mistrzostw Polski, razem ze swoimi zawodnikami dokonujemy małego cudu.

A tych medali jest chyba sporo…
W tym sezonie na mistrzostwach kraju juniorów młodszych Alicja Lewandowska i Łukasz Kobyłecki sięgnęli po brązowe krążki. Sztafeta wojewódzka, w skład której wchodziło trzech naszych reprezentantów zajęła drugie miejsce. W najważniejszej imprezie dla młodzików, czyli międzywojewódzkich mistrzostwach Piotr Zabiszak był pierwszy, Olga Masłowska druga, a Filip Kasprzyk - trzeci. Do tego doszły sukcesy w mistrzostwach Polski w aquathlonie, czy różnego rodzaju zawodach pucharowych. Dwa lata temu byliśmy najlepszym klubem szkolącym młodzież w Polsce. Teraz wyprzedził nas tylko katowicki AZS AWF, ale tak jak już wspomniałam trudno porównywać ich potencjał finansowy z naszym. My możemy tylko na każdym kroku dziękować swoim sponsorom, bo bez ich wsparcia trudno byłoby nam jeździć na zawody.

Co się z tą młodzieżą dzieje jak zaczyna startować w gronie seniorów?
Nie stać nas na inwestowanie w dorosłych zawodników. Ci, którzy chcą u nas zostać, muszą się liczyć z tym, że będą uprawiać triathlon na własny koszt. I kilka osób się na to decyduje. My skupiamy się tylko na pracy z młodzieżą. I to takiej, która potrafi łączyć sport z nauką, bo z triathlonu nie da się wyżyć. Dlatego przywiązujemy dużą wagę do tego, jak dzieci się uczą. Po maturze wielu z nich koncentruje się już właśnie na nauce, a triathlon traktuje jak hobby. Tym, którzy wiążą swoje plany ze sportem staramy się poszukać innych klubów, w większych ośrodkach. Tak to wygląda na tę chwilę. Na pracę z seniorami nas po prostu nie stać, choć coraz więcej osób jest zainteresowanych treningami.

Kiedy zatem doczekamy się zawodnika ze światowej czołówki w triathlonie?
To jest skomplikowana sprawa. Triathlon jest stosunkowo młodym sportem. U nas uprawia się go od połowy lat 80. W związku z tym brakuje wykształconych trenerów. Ja jestem jedną z trzech kobiet w Polsce zajmujących się szkoleniem. Na przykładzie naszej najlepszej zawodniczki Agnieszki Jerzyk mogę powiedzieć, że nie jest łatwo zaistnieć na międzynarodowej arenie. Ona, żeby mogła pojechać na igrzyska do Londynu, musiała jeździć po świecie i zdobywać punkty w różnego rodzaju zawodach. To kosztuje, a Polski Związek Triathlonu do tej pory tonął w długach. Teraz mamy nowe władze, z prezesem europosłem Wojciechem Olejniczakiem na czele i wszyscy liczymy na to, że sytuacja się poprawi.

Tym bardziej, że coraz więcej osób zaczyna uprawiać triathlon.
Bo to niesamowicie piękny sport. Ciężki, ale piękny. Zawodnicy zawsze startują w innych warunkach, co powoduje, że trudno się nudzić. To prawda, że jak się kończy bieg, to ma się wszystkiego dość, ale po chwili to mija. Ten kto choć raz spróbował triathlonu, na pewno będzie do niego wracał.
Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski