Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Ostrowska kończy 55 lat: "Mój wiek mnie nie obciąża" [ROZMOWA]

Marek Zaradniak
Wiek nie jest jakimś wielkim obciążeniem. Przynajmniej w tej chwili. Jest tak, że chyba się nie do końca identyfikuję z tym wiekiem i zawsze każda rocznica mnie samą zadziwia - mówi Małgorzata Ostrowska.
Wiek nie jest jakimś wielkim obciążeniem. Przynajmniej w tej chwili. Jest tak, że chyba się nie do końca identyfikuję z tym wiekiem i zawsze każda rocznica mnie samą zadziwia - mówi Małgorzata Ostrowska. Paweł Trześniowski
Poznańska piosenkarka Małgorzata Ostrowska w czwartek 2 maja kończy 55 lat. Czy upływ czasu ma dla niej znaczenie? - Nie jest jakimś wielkim obciążeniem - odpowiada wokalistka. - Jest tak, że chyba nie do końca identyfikuję się z tym wiekiem i zawsze każda rocznica mnie samą zadziwia. Jubilatka zwierza się także na temat swoich muzycznych relacji z mężczyznami: - Fascynują mnie męskie głosy i ma to związek z płcią. Przez długi czas nie mieliśmy na rodzimym rynku interesujących męskich głosów. Pewnie one może gdzieś i były, ale jakby nie słyszeliśmy ich. Ostatnio pojawiło się ich więcej...

Najpierw była Pani i Lombard. Teraz na ostatniej, koncertowej płycie "Gramy" umieściła Pani kilka przebojów śpiewanych z tą grupą. Jakie znaczenie miał dla Pani Lombard poza tym, że wylansował, pomógł zaistnieć na rynku?

Małgorzata Ostrowska: - Lombard miał też znaczenie bardzo prywatne. Byliśmy młodymi ludźmi, grupą przyjaciół , którzy po szkole nie chcieli się rozstawać. Dlatego założyliśmy zespół.

Od tamtej pory upłynęły prawie 32 lata. A Pani dziś, 2 maja, obchodzi 55. urodziny. Czy wiek ma dla Pani jakieś znaczenie?

Małgorzata Ostrowska: - Na pewno ma, tak jak dla każdego z nas, ale szczerze powiedziawszy, nie jest jakimś wielkim obciążeniem. Przynajmniej w tej chwili. Jest tak, że chyba się nie do końca identyfikuję z tym wiekiem i zawsze każda rocznica mnie samą zadziwia.

Co jest szczególnie ważne dla Pani w związku z upływem lat?

Małgorzata Ostrowska: - Myślę, że z jednej strony pewna stabilizacja i rodzina, która daje mi wsparcie w takim rozchwianym artystycznym życiu. A skoro mam już to wsparcie, pojawia się mnóstwo bodźców, emocje i to, co powoduje, że to artystyczne życie jest kolorowe. Na pewno bardziej kolorowe od życia zwykłego człowieka.

Do nagrania wspomnianej płyty zaprosiła Pani Piotra Cugowskiego, Litzę, Macieja Sobczaka i Marka Jackowskiego. Skąd taki wybór?

Małgorzata Ostrowska: - Fascynują mnie męskie głosy i ma to związek z płcią. Przez długi czas nie mieliśmy na rodzimym rynku interesujących męskich głosów. Pewnie one może gdzieś i były, ale jakby nie słyszeliśmy ich. Ostatnio pojawiło się ich więcej, czego przykładem jest Piotr Cugowski. Ma genialny, być może najlepszy w Polsce, męski głos. Jego umiejętności nie zawsze są związane z dziedzictwem, które oczywiście ma w sobie, ale on z tym, co otrzymał genetycznie, zrobił całe mnóstwo wspaniałych rzeczy. Jest nie tylko świetnym wokalistą, ale i świetnym człowiekiem.
Jeśli chodzi o Marka Jackowskiego, to jest to człowiek z podobnych czasów, jak moje początki śpiewania i o podobnym myśleniu, ale jakoś tak się stało, że wcześniej nigdy nie spotykaliśmy się na scenie, co jest swoistym fenomenem. Spotkaliśmy się dopiero na pół roku przed nagraniem płyty. Uścisnęliśmy sobie dłonie i okazało się, że jest fajnym, choć trochę nieśmiałym człowiekiem. Miał pewne wątpliwości, czy da radę napisać piosenkę akurat dla mnie. Przesłałam mu kilka tekstów, wybrał z nich "Po niebieskim niebie" i skomponował do niego piękną muzykę.
Z kolei Maćka Sobczaka znam i podziwiam jego muzykalność i umiejętność gry na gitarze od lat. Bardzo się lubimy. Jego głos jest zupełnie inny niż Piotrka Cugowskiego, ale przy tym niezwykle seksowny. Maciek jest człowiekiem mało ofensywnym na scenie i w branży. Mam wrażenie, że wiele osób kojarzy pochodzącą sprzed kilku lat piosenkę "Because of You", ale nie wszyscy wiedzą, że to utwór polskiego wykonawcy. Zawsze byłam i jestem urzeczona jego głosem i muzykalnością.
Natomiast Litza to mój sąsiad i kolega z Puszczykowa. Znamy się być może jeszcze dłużej niż z Maćkiem Sobczakiem. Przyjaźnimy, spotykamy się czasami, choć rzadko w sprawach nie związanych z muzyką. Litza grał na tym samym, plenerowym koncercie w Puszczykowie i po prostu żal było nie skorzystać z jego obecności. Zresztą Litza z wielką radością wskoczył na scenę i zagrał z nami kilka piosenek, z których jedna znalazła się na płycie.

Pani zdaniem w Polsce jest za mało dobrze śpiewających mężczyzn?

Małgorzata Ostrowska: - Na szczęście jest ich coraz więcej i widzę to w programach muzycznych, które z jednej strony robią dużo krzywdy, ale wygrzebują też ludzi, którzy być może inaczej by nie zaistnieli i albo potem zaczynają funkcjonować, albo giną. To dla nich szansa, którą czasami wykorzystują. A fakt, że do tej pory było ich tak niewielu, zapewne wziął się stąd, że to takie... niemęskie zajęcie.

Nazwiska, które wymieniliśmy, a także inne świadczą o tym, że rock z muzyki młodych, z muzyki buntu stał się muzyką ludzi dojrzałych.

Małgorzata Ostrowska: - Myślę, że tak, ale na świecie tak było od dawna. Jedynie u nas musiała dojrzeć młoda fala z lat 80. A nawet trochę się zestarzeć po to, aby muzyka także dojrzała. Ale ta nisza rockowa w młodszym pokoleniu także istnieje, choć to młodsze pokolenie ma inne środki muzyczne, które nie do końca mi odpowiadają. Ja jednak daję im prawo do posiadania swojej muzyki, bo na tym rzecz polega, że każde następne pokolenia odkrywa swoje gatunki muzyczne, a czasami nawet coś tworzy. Myślę, że w kontekście do tej dzisiejszej muzyki chyba bardziej tanecznej, rock, który w latach 80. był muzyką powszechną, w tej chwili stał się niszą opanowaną w dużej mierze przez ludzi dojrzałych, ale zaznaczam, że wśród ludzi młodych też ta muzyka funkcjonuje. Wiem o tym, ponieważ mój syn ma własną kapelę, a od tego sezonu także gra u mnie.

Słowo "Gramy", które jest tytułem Pani płyty kojarzy się z nagrodą Grammy, o której marzy każdy z muzyków. Czy polska muzyka rozrywkowa ma szansę zdobycia świata, zafunkcjonowania w nim? Na razie niewielu to się udało. A może nie potrafimy nagiąć się do wymagań zachodnich producentów?

Małgorzata Ostrowska: - Być może i tak, ale ja myślę, że my posiadamy inną, słowiańską muzykalność, a centrum muzyczne świata jest w dwóch miejscach - w USA i Wielkiej Brytanii. Może z naszej muzykalności nie potrafimy zrobić atrybutu? Chociaż moim zdaniem ci młodzi ludzie mają coraz większe szanse. Znają doskonale język angielski, często śpiewają z bardzo dobrym akcentem, więc pomału, pomału padają kolejne bariery i szanse rosną. Tak myślę, choć może tak nie jest. Myślę, że często jest tak, że potrzebna jest pewna kosmopolityczność, czyli musielibyśmy poruszać się swobodnie po tym świecie, czasami zamieszkać gdzie indziej. Czasami wejść w inne środowisko.

Przecież to już jest możliwe...

Małgorzata Ostrowska: - W młodym pokoleniu owszem, ale to musi być nie tylko możliwe, lecz także naturalne. Jeśli tak będzie, nasze szanse będą jeszcze większe.

Wspomnieliśmy, że wielu ludziom kojarzy się Pani z Lombardem, ale mnie się kojarzy Pani z piosenką sprzed wielu lat "Pomyka jesień". Lubi Pani do niej wracać?

Małgorzata Ostrowska: - Tak. Szczerze powiedziawszy, to jest już zupełnie inna Małgorzata Ostrowska, ale z sentymentem wracam do tej piosenki, która co jakiś czas odżywa, w którymś radio i to jest dla mnie fenomenem. Mam nadzieję, że w przyszłości w podobny sposób będzie funkcjonować piosenka "Po niebieskim niebie".

Swego czasu wzięła też Pani udział, obok Marka Piekarczyka, w rock operze "Jesus Christ Superstar", w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Małgorzata Ostrowska: - Nie jest to gatunek muzyczny, w którym się dobrze orientuję, ale zdarzyło mi się parę razy w życiu w różnych Teatrach Muzycznych występować i zawsze był jakiś ważny powód mojego udziału. W przypadku "Jesus Christ Superstar" był to właśnie Marek Piekarczyk, który niesamowicie zaśpiewał rolę Chrystusa i TSA. Myślę, że sława tego przedstawienia jest uzasadniona bardzo dobrą muzyką.

Wspomniała Pani przed chwilą o ludziach młodych. Jakie ma Pani dla nich przesłanie?

Małgorzata Ostrowska: - Oni nie chcą takich przesłań. Ja jak byłam młoda, też nie chciałam. Najważniejsze, żeby działali zgodnie ze swoimi emocjami i preferencjami muzycznymi. Uda się albo nie. Niestety, to jest zawsze ruletka. Prócz ogromnej pracy potrzebna jest duża doza szczęścia, więc po prostu trzeba robić to, co się kocha.

W planach ma Pani m.in. koncert poświęcony niezapomnianemu artyście, jakim był Andrzej Zaucha.

Małgorzata Ostrowska: - Spotkałam Andrzeja, gdy byłam absolutnie początkującą piosenkarką i Lombard też był na początku drogi. To mu nie przeszkadzało, żeby przywitać się i porozmawiać. Był niezwykle uroczym i otwartym człowiekiem. Pamiętam go też jeszcze z Dżambli, którzy byli jednym z moich ulubionych zespołów. A na wspomnianym koncercie zaśpiewam piosenki "Byłaś serca biciem" i "Co jest grane?". Ta druga może nie jest zbyt skomplikowana, ale ma w sobie ogromną energię. Natomiast "Byłaś serca biciem" to trudna piosenka, Andrzej zaśpiewał ją doskonale i nie wiem, czy sobie z nią poradzę. Ale będę musiała znaleźć jakieś wyjście.

A dalsze plany na ten rok?

Małgorzata Ostrowska: - Sezon koncertowy zacznie się lada moment. Mam w zespole dwóch nowych gitarzystów. Jednym z nich jest mój syn, więc wiążą się z tym dodatkowe emocje, ale i urok nowości, i odnajdywania się na scenie.

Zbliża się 50. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Wybiera się tam Pani?

Małgorzata Ostrowska: - Są jakieś plany. Kiedyś trzeba tam było być, bo był to jedyny taki festiwal w Polsce. Oprócz tego był jedynie Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze i Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Do tego był jeszcze Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie. Współcześnie zamiast tamtych festiwali są raczej turnieje niż konkursy, a Opole straciło rangę jedynego polskiego festiwalu, choć ma wiernych widzów. Także wśród młodego pokolenia. Znalazło swoje miejsce i myślę, że się odradza, i bardzo się z tego cieszę.

Rozmawiał: Marek Zaradniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski