Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malta Festiwal 2012: Japończycy jak The Beatles [ZDJĘCIA]

Jacek Sobczyński
Jacek Sobczyński
Anli Pollicino i DJ Kentaro, czyli z Kraju Kwitnącej Wiśni w samo serce Starego Rynku w Poznaniu.

Zaczęło się z wykopem - pierwszego dnia Malty festiwalowym klubem zawładnęli artyści z Japonii. Jeśli organizatorzy Malty (której idiomem są, przypomnijmy, zależności między Europą i Azją) chcieli pokazać, jak wszechstronna jest współczesna japońska scena muzyczna, to udało im się z nawiązką.

O tym, że j-rock (czyli japońska odmiana muzyki rockowej) ma w naszym kraju legion fanatycznie oddanych zwolenników, wiadomo nie od dziś - gdy kilka lat temu ośmieliłem się porównać twórczość jednego z tamtejszych zespołów do muzyki grupy Tokio Hotel, do redakcji "Głosu" spłynęło kilkadziesiąt listów z żądaniem wyrzucenia mnie z pracy. Także we wtorek Pasaż Kultury już na parę godzin przed koncertem japońskiej formacji Anli Pollicino był okupowany przez fantazyjnie ubranych fanów muzyki z Kraju Kwitnącej Wiśni.

A to, co rozpętało się po rozpoczęciu koncertu... z podobną euforią witano Beatlesów za czasów ich świetności. Fani Anli Pollicino przez bite półtorej godziny skakali, szaleli i śpiewali wraz z swoimi idolami. Ciekawe, zwłaszcza, że to, co pokazali Japończycy było ciekawsze pod względem wizualnym, niż muzycznym. Androgyniczni artyści grali po prostu nu metal z bardzo melodyjnymi, niemal popowymi refrenami, które przełamywały ciężkie, gitarowe riffy. Patrzyło się jednak na ich spektakl świetnie; Japończycy ujmowali bezpretensjonalnością, niesamowitym wizerunkiem scenicznym (trudno uwierzyć, że w Anli Pollicino grają sami mężczyźni), idealnie przygotowanym show i świetnym kontaktem z polskimi fanami. A ci odwdzięczyli im się rzewnymi łzami po koncercie.

Pod względem muzyki o wiele lepsze wrażenie pozostawił po sobie DJ Kentaro, były mistrz świata w turntablismie (czyli skreczowaniu winylowymi płytami), który rozsadził Pasaż Kultury niesamowicie głośnym, energetycznym i - przede wszystkim - zróżnicowanym setem. Dysponujący fantastyczną techniką Kentaro mieszał ciężki dubstep z rapowymi wstawkami, drum’n’bass z popem a reggae z diabelnie szybkim techno. Zwykle set didżejski ma dwa, trzy, góra cztery punkty kulminacyjne. W przypadku Kentaro takim punktem był cały, naprawdę rewelacyjny występ. No ale tytułów mistrzowskich nie rozdaje się za piękne oczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski