Po półgodzinie jesteśmy przed pałacem w Owińskach. Park tonie w ciemnościach, ale widok zapiera dech w piersiach, bo pałac jest znakomicie oświetlony. I na tym mogłaby się ta wyprawa skończyć.
Oświetlony pałac sprawia jednak wrażenie, jakby ktoś na nas czekał, szykował wielkie przyjęcie. Ale - zapomniał o oświetleniu drogi. Przy bramie zostawił jednak przewodnika, który nas bezpiecznie prowadzi i opowiada historię o księżniczce, która zakochała się w lekarzu...
CZYTAJ TEŻ:
MANDAT ZA NAGOŚĆ NA FESTIWALU MALTA
Drugi raz dech zapiera widok sali koncertowej lub balowej, kiedy mieszkali tu pierwsi właściciele, ludzie zamożni albo sali treningowej dla członków Hitlerjugend, kiedy ta organizacja tu stacjonowała. Rozsiadamy się, bo przewodnik ma nam coś do powiedzenia, chce się czegoś też od nas dowiedzieć. Przeszłość miesza się z teraźniejszością. Nie przerywając gadania, częstuje chętnych herbatą zaparzoną w słoikach (aluzja do czasów, kiedy był tu ośrodek szkolno-wychowaczy dla trudnej młodzieży?).
Każdy zamek i pałac ma swoją tajemnicę. Nasz przewodnik prowadzi nas do kolejnej sali. I trzeci już raz widok zapiera dech w piersiach. Jak tu musiało kiedyś być pięknie. Teraz jest ruina. Wykorzystując naturalne dziury w podłodze, przewodnik zachęca do gry w golfa. Ale po chwili zjawiają się duchy, głosy, ludzie... Powiało Iredyńskim, który zainspirował autorki projektu. I znowu literatura zmieszała się z historią i teraźniejszością.
Chciałbym, aby autobus jeździł częściej, a jego pasażerowie okrywali wypalone miejsca domu i historii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?