To oni mają sprawdzać, czy gospodarze nieruchomości tępią szczury zgodnie z rozporządzeniem albo czy odśnieżają chodniki. Winni też reagować na sygnały mieszkańców dotyczące odpalania fajerwerków, wyrzucania śmieci, na przykład, w Lasku Marcelińskim, spalania gałęzi w ogrodzie, zbyt długo straszących plakatów wyborczych...
Rocznie poznańscy strażnicy przyjmują też około 2 tysięcy zgłoszeń o zwierzakach. Przeważnie chodzi o dziki, dokarmiające się w blokowiskach albo spacerujące po plaży nad Rusałką. Ale był i wąż na podwórku kamienicy, szalejący w samochodzie kot czy porzucony husky, który nie chciał się ruszyć z fotela kierowcy radiowozu...
Jednak poza tymi medialnie atrakcyjnymi interwencjami municypalnych, w szarej rzeczywistości dominują mandaty. Zbyt często określane jako haracze dla gminnej kasy. Strażnicy, zamiast swoją obecnością dyscyplinować kierowców i w ten sposób dbać o bezpieczeństwo na drodze, woleli chować się po krzakach i wypisywać mandaty. Czy kara finansowa ma być jedyną metodą uporządkowania miasta? Może czasem wystarczyłoby pouczenie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?