Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mandat za fotoradar - kto płaci: właściciel samochodu czy kierowca? Przepisy mają się zmienić, a fotoradarów ma być więcej

Grzegorz Okoński
Grzegorz Okoński
Obecnie według danych z grudnia 2018 roku w Polsce działa 400 fotoradarów plus dalsze 50 dokonujących odcinkowych pomiarów prędkości lub rejestrujących samochody przekraczające skrzyżowania na czerwonym świetle.
Obecnie według danych z grudnia 2018 roku w Polsce działa 400 fotoradarów plus dalsze 50 dokonujących odcinkowych pomiarów prędkości lub rejestrujących samochody przekraczające skrzyżowania na czerwonym świetle. Grzegorz Dembinski/Polskapresse
Inspekcja Transportu Drogowego chce wprowadzić spore zmiany w przepisach, które mają poprawić bardzo niską skuteczność ściągania kar od kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, którym zdjęcie zrobi fotoradar. Według proponowanych zmian to właściciel pojazdu miałby zapłacić mandat, a nie kierowca, który nim jechał.

Rośnie liczba kierowców przyłapanych przez stacjonarne fotoradary na zbyt szybkiej jeździe, jednak nie przekłada się to na liczbę mandatów. Powodem tego jest luka w systemie karania kierowców, która pozwala uniknąć zapłacenia kary. W ubiegłym roku na 1,6 mln kierowców, których wykroczenie zarejestrowały fotoradary, jedynie 45 proc. spraw zakończyło się mandatami. Powód? Właściciele pojazdów przekonują, że to nie oni kierowali autem w momencie zrobienia zdjęcia przez fotoradar.

Do sądu skierowano zaledwie 4087 wniosków o ukaranie osób uchylających się od zapłacenia mandatu, czyli zaledwie... 0,5 proc. zarejestrowanych wykroczeń. Warto dodać, że wnioski wysyłane są dopiero po tym, gdy sprawca nie zareaguje na wezwanie.

Sprawdź też:

Jakie zmiany proponuje Inspekcja Transportu Drogowego?

Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", ITD wnioskuje o zmianę przepisów. Jej wprowadzenie rozważa Ministerstwo Infrastruktury. Inspekcja chce, aby na wzór innych europejskich państw wprowadzono w Polsce znacznie szybszy, administracyjny system karania.

Główna zmiana ma polegać na tym, że jeśli właściciel samochodu uwiecznionego na zdjęciu z fotoradaru nie wskazałby w ciągu 14 dni kierowcy, który kierował jego autem, automatycznie zostałaby nałożona na niego kara administracyjna. Bardzo możliwe, że będzie ona wyższa od mandatu.

Ile ich jest?

Obecnie według danych z grudnia 2018 roku w Polsce działa 400 fotoradarów plus dalsze 50 dokonujących odcinkowych pomiarów prędkości lub rejestrujących samochody przekraczające skrzyżowania na czerwonym świetle. Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym publikuje mapę tych fotoradarów: w rejonie Poznania najwięcej ich jest w kierunkach na Wrześnię i na Leszno, najmniej w kierunku północnym.

Będą nowe fotoradary

Szanse kierowców zmniejszą się jednak, gdy Główny Inspektorat Transportu Drogowego zrealizuje woje plany zakupowe: ogłosił on przetarg na zakup dwudziestu sześciu fotoradarów w ramach rozbudowy systemu CANARD, w którym docelowo ma pojawić się znacznie więcej aparatów, bo aż 358. Z tej partii fotoradarów dwa mają stanąć w Wielkopolsce – w Obornikach, przy ul. Czarnkowskiej 33 i w Kościelnej Wsi. Planowane jest też w zakupienie 39 aparatów mierzących prędkość odcinkowo. Pierwsze z fotoradarów mają rozpocząć pracę jeszcze w tym roku, w czwartym kwartale.

Sprawdź też:

Inspektorat zapowiada, że w ramach całego projektu rozbudowy systemu setka nowych urządzeń ma być instalowana w zupełnie nowych lokalizacjach, 247 pojawi się w miejscach dotychczasowych kontroli radarowych zamiast wycofanych starszych urządzeń, podczas gdy 11 fotoradarów wzmocni załogi nieoznakowanych samochodów GITD. Aparaty robiące zdjęcia samochodom, których kierowcy chcą przemknąć na czerwonym świetle planowane są na trzydziestu skrzyżowaniach – w nowych lokalizacjach – a także na pięciu przejazdach kolejowych.

Pomysł internauci już określili jako kolejną metodę zasilania budżetu państwa, by pokrywać wypłaty 500+, a niektóre planowane lokalizacje ocenili jako miejsca bezpieczne lecz dochodowe. Z drugiej strony opowiadają się za stosowaniem fotoradarów przenośnych, by nie przyzwyczajać pędzących kierowców do stałych lokalizacji i do poczucia bezkarności na drogach w innych miejscach.

Zobacz też:

Najczęstszą przyczyną wypadków na polskich drogach jest brawura i nieostrożna jazda. Rzadziej mówi się o „pośrednich” czynnikach, które rozpraszają kierowców lub same stwarzają niebezpieczeństwo wewnątrz auta. Warto zachować ostrożność zarówno na miejscu prowadzącego, jak i pasażera i pamiętać o kilku najważniejszych zasadach, jakie powinny panować w pojeździe.Polscy kierowcy mają na sumieniu wiele grzechów związanych z prowadzeniem auta. Ich przewinienia odzwierciedlają policyjne statystyki – w 2018 roku na polskich drogach miało miejsce niemal 31,7 tys. wypadków. Taki wynik plasuje Polskę w niechlubnej czołówce państw z największą liczbą incydentów drogowych.- To, co dzieje się wewnątrz samochodu ma ogromne znaczenie. Kierowcy i pasażerowie powinni zwracać uwagę na pewne zachowania, które mogą narazić podróżujących na przykre konsekwencje. W ramach akcji „Bezpieczna autostrada – to dziecinne proste”, chcemy edukować Polaków, jakie przewinienia należy wyeliminować, szczególnie na autostradach, gdzie rozwijane prędkości są znaczne, aby zwiększyć bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu drogowego – mówi Agata Gajos z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego.

Grzechy kierowców. Też tak robicie? Dostaniecie mandat! ...

Sprawdź też:

Fotoradary - zobacz wideo:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski