Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mandat za jeden numer? Nie, tylko nagana

Maciej Roik
Na drzwiach Violetty Franaszek w grudniu pojawił się numer
Na drzwiach Violetty Franaszek w grudniu pojawił się numer Grzegorz Dembiński
Policjanci mogą karać za brak numerów na drzwiach mieszkania. Violettę Franaszek z jednego z bloków w Biedrusku, która w grudniu odmówiła przyjęcia mandatu, sąd karny zdyscyplinował naganą. Równocześnie nie nakazał zapłacić 250-złotowego mandatu, którego domagał się policjant i umorzył koszty postępowania. 50 złotych opłaty, które kosztowała sprawa, zapłaci Skarb Państwa.

Ta kwota przydałaby się jednak znacznie bardziej policjantom. A za pieniądze mogliby kupić numer porządkowy, którego wciąż nie ma na elewacji budynku Komendy Miejskiej Policji.

- Mieszkanka została ukarana, ale nie mandatem, jak chcieli policjanci, a tylko naganą - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec, sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Pani Violetta Franaszek nie znajdzie się jednak w Krajowym Rejestrze Osób Skazanych, a wymierzona kara zostanie tylko odnotowana w rejestrze wykroczeń - podkreśla sędzia.

Dlatego niekorzystny wyrok nakazowy nie będzie miał dla mieszkanki przykrych konsekwencji, np. w przypadku, gdyby starała się o pracę.

Jak twierdzi Violetta Franaszek, która o wyroku z 3 stycznia dowiedziała się od nas, dla niej postanowienie i tak jest dziwne.

- To jest traktowanie wybiórcze i czuję, jakby ktoś mnie szykanował - mówi mieszkanka, na drzwiach której ostatecznie pojawił się stosowny numerek. Od decyzji sądu teoretycznie może się odwołać policja, jednak funkcjonariusze twierdzą, że to nie będzie konieczne.

- Odwołania nie będzie, bo nie zależy nam na tym, by karać mandatem - podkreśla Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy KWP w Poznaniu. - Sąd na wniosek policji ukarał mieszkankę naganą, potwierdzając opinię policji, że mieszkanie jest również nieruchomością i w zgodzie z obowiązującym prawem musi być oznaczone numerem.

Jednak zanim zapadł wyrok, policjanci z Suchego Lasu postanowili przeprowadzić bezprecedensową w Biedrusku akcję. Z wizytą u mieszkańców pojawił się dzielnicowy, który poinformował ich, że do końca roku na drzwiach muszą mieć numery. W efekcie blok na osiedlu Zjednoczenia , jest jednym z nielicznych, gdzie mieszkańcy wykazują się taką konsekwencją w ich zawieszaniu.

- Przyszedł pan policjant i grzecznie uprzedził, że jest obowiązek zawieszenia numeru - powiedziała nam jedna z mieszkanek bloku, która także miała kłopot z przestrzeganiem "numerkowego" przepisu. - Dał nam czas do końca roku i z tego, co wiem, wszyscy, którzy numerów nie mieli, zdecydowali się je założyć.

Choć mieszkańcy bloku w Biedrusku zostali przez policję zdyscyplinowani, to takie działanie wciąż jest kroplą w morzu potrzeb. Bo mimo że numery na drzwi można kupić już za kilka złotych, ich brak, w skali Poznania, to duży problem.

- W momencie oddania mieszkania do eksploatacji zawsze jest umieszczony numer na drzwiach - podkreśla Beata Frajtak z Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Potem jest z tym różnie. Czasem zdarza się, że mieszkańcy, którzy wymieniają lub malują drzwi, numer zdejmują, ale już ponownie go nie montują.

Absurdalne przepisy prawa rodem z PRL wciąż żywe

Z dr. Piotrem Kładocznym, ekspertem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, rozmawia Tomasz Nyczka

Jak skomentowałby Pan działania policji wobec Violetty Franaszek?
To szerszy problem dotyczący kodeksu wykroczeń, który powinien być zmieniony już dawno, bo pochodzi jeszcze z 1971 roku. Jest on z gruntu socjalistyczny, w założeniu wzmacniać miał dyscyplinę społeczną. Odwołujemy się do niego, ale granica między czynem wartościowanym pozytywnie i neutralnie a wykroczeniem bywa płynna. Są setki przepisów formalnie należących do prawa karnego, które powinny należeć do sfery administracyjnej.

Jesteśmy więc bezradni?
Czyn pani Franaszek ma małą szkodliwość społeczną. Powstaje też pytanie, czy nie były to szykany ze strony policji. Jednak póki ustawodawca nie zmieni przepisów, trzeba się im podporządkować. Z drugiej strony - tabliczka z numerem mieszkania na drzwiach to duże ułatwienie dla listonosza, czy pogotowia ratunkowego.

Jak powinniśmy się zachować?
Jeśli ktoś uważa, że został niesprawiedliwie potraktowany, niech odwołuje się do sądu jak pani Franaszek. Ten zwykle nakłada bardziej adekwatną do winy karę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski