Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mapping: .wju, czyli poznańscy mistrzowie w malowaniu światłem [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
.wju oświetlają najważniejsze imprezy w Poznaniu i Polsce
.wju oświetlają najważniejsze imprezy w Poznaniu i Polsce Archiwum prywatne
Zaczynał w wieku 17 lat puszczając w klubach… pornografię. Teraz Mikołaj Ludwik Szymkowiak z kolektywu .wju, jeden z najbardziej rozchwytywanych VJ-ów w Polsce, odpowiada za oprawę najważniejszych festiwali muzycznych.

Audioriver Festival czy Tauron Nowa Muzyka to największe imprezy, którymi .wju mogą pochwalić się w swoim portfolio, ale Mikołaja Szymkowiaka w poznańskich klubach można spotkać niemal w każdy weekend. W krótkim czasie .wju stało się jedną z najsilniejszych imprezowych marek Poznania. Pod tą nazwą nie chowają się jednak organizatorzy imprez czy DJ-e, lecz osoby, które, jak mówi Mikołaj, "świecą" dopełniając klubowe imprezy wrażeniami wizualnymi.

Ich zajęcie określa się enigmatycznymi pojęciami takimi jak VJ-ing, czy video mapping, które choć wielu słyszało albo chociaż zetknęło się ze zjawiskami nimi określanymi, to pewnie miałoby problem z wyjaśnieniem ich znaczenia. Mikołajowi z .wju mówienie i wyjaśnianie nie sprawia żadnego kłopotu - osoby, które uczestniczyły w jego warsztatach, teraz same je prowadzą.

Wszyscy byli DJ-ami

- Zaczynałem puszczając wizualizacje ironicznie bawiące się estetyką oldschoolowych filmów porno - bez wahania zaczyna opowieść o początkach swej przygody z VJ-ingiem. Miał wtedy 17 lat. Do muzyki lecącej w klubie dobierał nietypowe materiały pornograficzne. Jak mówi, traktował to wtedy jak dowcip.

- Wszyscy byli DJ-ami - w końcu kupić kontroler to nie problem, DJ-em mógł zostać każdy. VJ-ów właściwie nie było. Stwierdziłem, że skoro chodzę na naukę rysunku od siódmego roku życia, zawsze interesowałem się estetyką wizualną, więc być może się do tego nadaję - opowiada - Nie wiem, co pierwsze pociągnęło mnie w tym kierunku. Chyba jakaś impreza w Berlinie, tam się z tym zetknąłem i spróbowałem przywieźć do Polski. W Poznaniu już odbywała się wtedy Vivisesja, która zawsze była dla mnie świętem.

Razem z Jankiem Ankiersztajnem i Arkiem Zubem, tak jak Mikołaj studentami Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, założyli .wju. Nazwę - spolszczone słowo "view" - wymyślił sam. Odnosi się do rozszerzeń plików (jak .jpg lub .doc). Chodziło o to, by na plakacie dopisywać .wju do ksywy artysty lub DJ-a, dla którego przygotowywali wizualizacje. - Nikt tego nie zrozumiał. Dopiero teraz czasami udaje nam się kogoś do tego przekonać - mówi.

Pod koniec marca Janek wygrał prestiżowy konkurs dla designerów organizowany przez Electrolux i wyjechał z Polski. Po powrocie zajął się wzornictwem i architekturą, a jego drogi z dwoma kolegami trochę się rozeszły. W tej chwili .wju tworzą więc głównie Mikołaj i Arek. Dzielą się rolami. - Ja jestem najbardziej "VJ-ski" z nas wszystkich, zawsze mnie interesuje efekt końcowy na imprezie. Arek jest genialnym programistą i projektantem. Gdy na plakacie jest .wju, to niemal zawsze w klubie jestem przynajmniej ja. Czasami też Arek jeździ jako .wju, wtedy gdy naprawdę nie mogę lub mamy np. dwa eventy tego samego dnia - jakiś czas temu w Poznaniu robiliśmy pokaz mody, a w Warszawie w tym samym czasie dwudniowy festiwal.

Mapować można wszystko

- Gdy zaczęliśmy się tym zajmować, to już po pół roku sami organizowaliśmy warsztaty - mówi Mikołaj. Twierdzi, że wszystkiego właściwie nauczył się sam. - Wtedy nawet nie było zbyt wielu tutoriali (poradników, które można znaleźć w internecie - przyp. red). Wszystko albo znaleźliśmy z Jankiem, albo nauczyliśmy się nawzajem metodą prób i błędów.
Samo zjawisko VJ-ingu (skrót rozwijany jako video jockey lub visual jockey) narodziło się w latach 80. w Stanach Zjednoczonych i pierwotnie oznaczało po prostu osobę prezentującą teledyski w MTV. W tej chwili imprezy oświetlane przez VJ-ów, z jednego lub kilku projektorów, bywają określane nową formą sztuki. - Dla mnie to trochę współczesny szamanizm. Ludzie się spotykają, zaczynają podrygiwać, dodatkowo jeszcze się odurzają. Światło też ma funkcję odrealniającą - wyjaśnia poznaniak.
VJ, podobnie jak DJ, musi panować nad atmosferą imprezy, kierować tłumem tańczących ludzi, podsycać ich emocje lub odpowiednio je tonować. Jego praca polega przede wszystkim na dobieraniu odpowiednich filmów, zdjęć czy animacji, które łączy ze sobą w rytm muzyki. Może także tworzyć materiały generatywne, czyli programy, które reagują przede wszystkim na określone częstotliwości w muzyce i generują wizualizacje - np. linie, które się przenikają lub kalejdoskopy.

- Jest coraz więcej programów, które służą do VJ-ingu. Niektóre wyglądają, jak programy do produkcji muzyki, ale służą do animacji. Może z nich korzystać DJ, który gdy scratchuje muzykę, "scratchuje" też obraz - opowiada Mikołaj.

Kokos, jak mówią na Mikołaja znajomi, zajmuje się też video mappingiem - czyli "mapowaniem". Mówiąc najprościej - polega to na dopasowaniu wyświetlanych materiałów do kształtu oświetlanych przedmiotów.

- Mapować możemy właściwie wszystko. Mapowaniem jest też kładzenie tapety na ścianę. Chodzi o to, by do powierzchni dopasować drugą rzecz i ją nią wypełnić. Gdy przykładamy do ściany tapetę, to trzeba ją dociąć, zobaczyć, ile potrzeba kawałków… Staramy się to zrobić używając światła, co jest właściwie bardzo proste. Źródłem światła może być projektor, latarka lub cokolwiek innego. Naklejając kartoniki na latarkę, można uzyskać rzut światła w kształcie trójkąta - tłumaczy Mikołaj.

Jak podkreśla Kokos, właściwie jest to morphing, czyli właśnie dopasowanie rzucanego obrazu do kształtu danego obiektu. Korzystając z cyfrowego projektora oczywiście nie nakleja się kartoników na obiektyw, lecz zmienia kształt wyświetlanego obrazu na komputerze. Światło można rzucać nie tylko na płaskie przestrzenie, ale także np. na rzeczywiste rysunki lub trójwymiarowe obiekty przygotowane specjalnie po to, by je oświetlić. .wju przygotowują je między innymi z siatek do elewacji z włókna szklanego lub gąbek do izolacji podłogi.

Do oświetlania przestrzennych obiektów przydaje się technika mappingu 3D. Nim oświetli się dany obiekt lub pomieszczenie, trzeba najpierw zebrać jego rzut - jak przed namalowaniem obrazu. Wtedy można go przenieść do programu i oświetlić odpowiednimi światłami. - Światło rzucone na rzeczywiste przedmioty będzie wyglądało tak, jakby się zmaterializowało. Można wtedy osiągnąć efekt ruchomych przedmiotów, wywołać wrażenie ich zapadania lub rozsypywania. To klasyczne sztuczki mappingu - mówi VJ.
Ołtarz na imprezie...

Kokos przyznaje, że trochę brzydzi się tego typu efekciarstwem. Porównuje je do pierwszych efektów w kinie 3D - właściwie w każdym filmie musiał pojawić się np. efekt rzuconej w kierunku widza piłki.

- Mapping technicznie doszedł do świetnego poziomu, ale ciągle często zajmują się nim ludzie, którzy, moim zdaniem, nie mają poczucia tej estetyki. Chodzi jednak o to, by coś pokazać. Mapping o samochodach nie powinien polegać na tym, że pokazywane są na samochodzie jego części, bo to łopatologiczne. To tak jakby robiąc teatr o współczesnej rodzinie, postawić przed sobą matkę, ojca i córkę w domu i kazać im ze sobą gadać. Nie robi się tego, bo to banał - mówi. - Widziałem parę mappingów, które były rewelacyjne, ponieważ były opowieścią, miały jakiś sens. To też, niestety, bardzo dużo kosztuje - przede wszystkim jest czasochłonne.

.Wju estetykę swoich wizualizacji dopasowują przede wszystkim do rodzaju muzyki, którą gra dany DJ lub producent. Dla Mikołaja ważne jest też to, jak wygląda jego stanowisko i jaki ma wpływ na wizualny aspekt całości imprezy. - Dla mnie to powinno wyglądać trochę jak ołtarz. Dlatego uwielbiam imprezy w Starej Rzeźni w Poznaniu. Jest tam wielka ściana, którą można oświetlić wielkimi wizualizacjami, a na jej środku stoi DJ.

... albo smok na zamku

W Poznaniu .wju ostatnio przygotowali oprawę wizualną dla Beatbattle - mistrzostw Polski beatmakerów. W pełni zawierzyli im m.in. organizatorzy festiwalu muzyki elektronicznej Audioriver w Płocku. Pracowali także przy festiwalach Tauron Nowa Muzyka w Katowicach i warszawskim SITKKO festiwal. Zainteresowania Mikołaja nie kończą się jednak tylko na imprezach - współpracował przy realizacji spektaklu Korporacji Teatralnej "Utopia", który był prezentowany w Teatrze Polskim w Poznaniu i w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. Cały czas szuka nowych zastosowań dla mappingu.

W trakcie ostatniej Vivisesji do zabawy z mappingiem wciągnął dzieci. Współprowadził warsztaty wideorzeźby podczas których dzieci, korzystając z technik z pogranicza sztuk plastycznych i multimediów, tworzyły panoramę Poznania. Swój pomysł chce kontynuować podczas zbliżającego się festiwalu filmów krótkometrażowych Short Waves.

- Wraz z fundacją Ad Arte chcemy oświetlić świetnie znane budynki w Poznaniu. Przygotujemy siatki do mappingu - taką kolorowankę, na której dzieciaki będą mogły pokazać, co myślą o danym obiekcie. Zeskanujemy ich rysunki i zrobimy z nich animację. Byłoby świetnie zrobić coś takiego na Zamku Przemysła. Wszyscy go nienawidzą, za dziesięć lat nikt nie będzie pamiętał, że go nie było, a dzieciaki już myślą, że był zawsze. Może zrobiłyby tam jakiegoś smoka, księżniczkę z warkoczem i udałoby się ten nielubiany zamek pokazać w innym świetle - opowiada o swoich planach.

Mikołaj będzie także pomagał nauczycielom. Na konferencji "Nowa edukacja" we Wrześni pokaże, jak wykorzystywać nowe media podczas lekcji.

- Można łatwo za pomocą mappingu pokazać obieg wody w przyrodzie. Dzieciaki narysowałyby formę obiegu, a tę wodę, która krąży można przedstawić za pomocą animacji, którą sami mogą stworzyć - opowiada o swoim pomyśle. - Nawet jak zrobią 10 klatek na sekundę, to efekt będzie fajny. Tą techniką można też pokazać zmiany na mapach historycznych. Wiadomo, że można puścić film podczas lekcji, ale to nie jest takie fajne. Być może w ten sposób dzieciaki lepiej się nauczą historii, a przy okazji sami zainteresują się mappingiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski