Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Nowak: Marzę o występach w Unii Leszno

Tomasz Sikorski
Marcin Nowak jeździł w minionym sezonie w Ostrovii
Marcin Nowak jeździł w minionym sezonie w Ostrovii Tomasz Stręk
Z Marcinem Nowakiem, 17-letnim wychowankiem Unii Leszno, ostatnio wypożyczonym do Ostrovii Ostrów, rozmawia Tomasz Sikorski

Jak wrażenia po pierwszym sezonie w poważnym żużlu?
Marcin Nowak: - Jak najbardziej pozytywne. Trafiłem do I-ligowego klubu z myślą o tym, aby jak najczęściej jeździć i nabierać doświadczenia. I to się udało, dlatego uważam, że plan na ten rok wykonałem w stu procentach. Mogę jedynie żałować tego, że nie udało mi się uniknąć kontuzji. Dwa razy w tym sezonie miałem przecież dość poważne problemy z obojczykiem. I to tym samym.

Z czego te urazy wynikały? Z braku doświadczenia, pecha, czy może z młodzieńczej brawury?
Marcin Nowak: - Pierwszą kontuzję mogę zrzucić na brak doświadczenia, bo kiedy jadący przede mną Marcel Kajzer upadł na tor, to nie potrafiłem opanować motocykla. Za drugim razem było nieco inaczej. Na turnieju zaplecza kadry młodzieżowej za ostro zaatakował mnie jadący za mną Kamil Adamczewski, no i wpadłem w bandę. W tym przypadku mojej winy więc nie było. W żużlu takie sytuacje się jednak zdarzają.

Z tego, co powiedziałeś, wynika, że wypożyczenie do klubu z Ostrowa było dobrym posunięciem.
Marcin Nowak: - Tak, ponieważ w Lesznie nie miałbym zbyt wielu okazji do startów. Na występy w lidze nie było szans, tak więc mógłbym tylko jeździć w różnego rodzaju imprezach młodzieżowych. A to jednak zupełnie inny poziom i ranga niż I liga. Oczywiście na korzyść I ligi. Tam jeżdżą znacznie lepsi i dużo bardziej doświadczeni zawodnicy. Startując w Ostrovii mogłem więc się sporo nauczyć.

A sam klub. Jak tam się czułeś?
Marcin Nowak: - Bardzo dobrze, bo atmosfera w zespole była naprawdę znakomita. A pewnie byłaby jeszcze fajniejsza, gdyby klub był w lepszej kondycji finansowej. Niestety, w Ostrowie są problemy z płynnością finansową, o czym może świadczyć fakt, że nadal czekam na zaległe pieniądze. Ogólnie ze startów w tym klubie jestem jednak zadowolony.

Tym bardziej że trener Michał Widera wyraźnie na Ciebie stawiał. Kiedy tylko byłeś zdrowy, to mogłeś liczyć na regularne występy w lidze.
Marcin Nowak: - Trener Widera chyba rzeczywiście mnie lubił, bo pomagał mi na każdym kroku. Czasami nawet pożyczał mi silnik, żebym miał na czym startować. Nic też dziwnego, że o współpracy z nim mogę mówić tylko i wyłącznie w samych superlatywach.

W tym sezonie mogłeś też liczyć na pomoc ze strony pewnego żużlowego teamu...
Marcin Nowak: - Nie jest tajemnicą, że moim chrzestnym jest Zenon Kasprzak, a z jego synem Krzysztofem jesteśmy kuzynami. Ich pomoc była dla mnie szczególnie ważna pod koniec sezonu, kiedy praktycznie nie miałem już na czym jeździć. Nie wiem, czy mógłbym wystartować w meczach barażowych o utrzymanie w I lidze, gdyby nie ich wsparcie. Dlatego w tym miejscu chciałbym im za tę pomoc bardzo podziękować. Podobnie jak wspomnianemu już wcześniej trenerowi Widerze.

Krzysztof Kasprzak jest Twoim ulubionym żużlowcem?
Marcin Nowak: - Bardzo go cenię i staram się go podpatrywać. Ten sezon miał zresztą bardzo dobry. Awansował do cyklu Grand Prix i udowodnił, że stać go na skuteczną walkę z najlepszymi zawodnikami na świecie.

Masz już sprecyzowane plany na przyszły sezon?
Marcin Nowak: - Na razie jeszcze nie wiem, gdzie będę startował. Czekam na ruch ze strony Unii. Jeśli się dowiem, że mam szanse na występy w lidze, to na pewno zostanę w Lesznie. Tym bardziej że w sytuacji, gdyby zabrakło dla mnie miejsca w składzie na mecz, to mógłbym startować jako gość w niższej lidze. Jeśli jednak okaże się, że tych szans nie mam, to pewnie ponownie pójdę na wypożyczenie do innego klubu.

Do Ostrowa?
Marcin Nowak: - Nie wykluczam takiej możliwości. To na pewno byłby dobry krok. Nie ukrywam jednak, że moim marzeniem są starty w Unii Leszno.

Co Marcin Nowak robi poza żużlem?

Marcin Nowak: - Chodzę do drugiej klasy Technikum Informatycznego. I skoro już o tym mówimy, to chciałbym pozdrowić swoich nauczycieli oraz podziękować im za to, że przymykają oko na moje nieobecności. Nie da się bowiem ukryć, że w trakcie sezonu więcej mnie nie ma w szkole niż w niej jestem.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski