Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Woźniak z PO: Nie ma klimatu dla typowej kampanii

Paulina Jęczmionka
Marek Woźniak, "trójka" listy PO, nie wyklucza pracy w rządzie lub krajowym parlamencie.
Marek Woźniak, "trójka" listy PO, nie wyklucza pracy w rządzie lub krajowym parlamencie. Archiwum
Z Markiem Woźniakiem, "trójką" wielkopolskiej listy Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego rozmawia Paulina Jęczmionka.

"Na równi biorę pod uwagę zarówno pracę w Brukseli, jak i dalsze działania w samorządzie województwa" - mówił Pan tak, gdy w partiach trwało układanie list wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Co przeważyło na korzyść Brukseli?
Marek Woźniak
: Odkąd zadeklarowałem, że jestem zainteresowany Parlamentem Europejskim, konsekwentnie w tym kierunku zmierzam. Ale mówienie o dwóch scenariuszach jest aktualne. 25 maja wyborcy, obrazowo mówiąc, mogą przełożyć zwrotnicę i moja droga życiowa pobiegnie w stronę Brukseli. Nie wykluczam jednak - w dalszej perspektywie - działalności parlamentarnej czy rządowej. Ale najpierw, po 24 latach w samorządzie, chciałbym poszerzyć w Brukseli swoją wiedzę o to, co ponad samorządem, a jednocześnie z nim bardzo związane.

Zobacz też: Krystyna Łybacka z SLD: Nigdy, nawet przez sekundę, nie czyłam się celebrytką

Zna Pan "brukselskie kuluary", bo od 2006 roku zasiada Pan w Komitecie Regionów. Ale - nie oszukujmy się - dla większości wyborców to nie ma znaczenia, bo nie wie nawet, czym jest ten komitet.
Marek Woźniak
: Zdaję sobie sprawę, że wiedza i doświadczenie są rozważane tylko przez małą część wyborców. Chciałbym, żeby te wybory - z niską frekwencją - sprzyjały temu, iż większa część osób będzie wiedziała, na kogo i dlaczego głosować.

Jak zatem próbuje Pan przekonać wyborców podczas spotkań z nimi w kampanii?
Marek Woźniak
: Zwracam uwagę na to, że prawo tworzone w PE bezpośrednio przekłada się - poprzez wprowadzenie do polskiego prawa - na to, co dotyczy każdego z nas. Jeśli ktoś w Brukseli popełni błędy, trudno to potem naprawić w kraju. Lepiej poprawiać u źródła. A czasami urzędnicy w Brukseli, nie uwzględniając różnorodności Europy, konstruują przepisy krępujące nasze działania.
Jak na przykład ograniczenia dotyczące wędzenia wędlin.
Marek Woźniak
: I wiele innych kwestii, które są lobbowane w interesie określonej grupy. Tyle że działania innych grup obywateli są wtedy blokowane. Gdyby wszyscy w Parlamencie Europejskim rzetelnie pracowali, wiele takich decyzji można by powstrzymać. W nowej kadencji ważna będzie na przykład negocjowana umowa o rozluźnieniu barier handlowych z USA. PE musi przegłosować taką jej treść, by Europa nie straciła. Amerykanie mają tanie źródła energii. Jeśli jednak produkty powstałe w oparciu o te źródła będą zbyt konkurencyjne dla europejskich, nie będziemy mieli zysku. Ale dobrze ustalona umowa będzie strategiczna dla całego kontynentu.

Nie zaprzestałem funkcjonowania jako marszałek, więc uczestniczę w tzw. oficjałkach

Gospodarka, polityka energetyczna - tym chciałby się Pan zająć w europarlamencie?
Marek Woźniak
: Pierwszym moim celem jest to, czym zajmuję się od lat w regionie, czyli polityka spójności. Jako szef komisji w Komitecie Regionów, znam problematykę i odpowiednich ludzi. I tu będzie jeszcze wiele do zrobienia np. poprawa procesu wdrażania budżetu UE. Teraz reguły są zbyt skomplikowane i wymagające. Trzeba ułatwiać zdobycie i wykorzystanie pieniędzy. Drugi mój cel to bezpieczeństwo Europy. Chodzi o bezpieczeństwo polityczne, czyli dobre relacje np. z sąsiadami na Wschodzie, na co Polska zwracała uwagę już dawno, oraz o bezpieczeństwo energetyczne. Europa nie może być zakładnikiem dostawców energii. Zwłaszcza tych, którzy używają energii do oddziaływania politycznego.

Pytałam o Pana spotkania z wyborcami, bo mam wrażenie, że w kampanii głównie przecina Pan wstęgi i uczestniczy w tak zwanych oficjałkach.
Marek Woźniak
: To świadczy tylko o tym, że nie zaprzestałem normalnego funkcjonowania jako marszałek. Jeśli samorządowcy chcą, bym uczestniczył w ważnym wydarzeniu, robię to. A z drugiej strony, chyba nie ma klimatu dla typowej, europejskiej kampanii. Poza studentami, trudno znaleźć duże gremia, które chciałyby podyskutować o sprawach Unii. To determinuje charakter kampanii wyborczej.

Liczył Pan na pierwsze miejsce na liście, a dostał dopiero trzecie - za dwoma mocnymi nazwiskami. Mandat może więc przejść Panu koło nosa.
Marek Woźniak
: Nie zakładałem pierwszego miejsca, ale - co naturalne dla każdego kandydata - uważałem, że ono uprzywilejowuje. Ale oczywistą jest zasada, że czołowe miejsca były dla przedstawicieli rządu, europosłów lub krajowych parlamentarzystów. Jako samorządowiec mogę więc być zadowolony z "trójki". Wiem jednak, że przy dwóch mandatach, o które PO w Wielkopolsce walczy, trudniej będzie się dostać do europarlamentu z trzeciego miejsca.

Rozmawiała Paulina Jęczmionka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski