Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marysia, uczennica poznańskiej szkoły baletowej, gra u Kolskiego

Stefan Drajewski
Marysia Blandzi na planie filmu Jana Jakuba Kolskiego
Marysia Blandzi na planie filmu Jana Jakuba Kolskiego Fot. Michał Blandzi
Bieszczady. Maszeńka mieszka w domu dziecka. I jak każde dziecko ma marzenia. Jednym z nich jest szkoła baletowa. Przekonuje Kordulę, młodą wychowawczynię, aby pojechała z nią do Gdańska, na egzaminy…

Jan Jakub Kolski, twórca filmu „Serduszko, serduszko i wyprawa na koniec świata”, nie kryje, że jest to film drogi. W jednym z wywiadów powiedział, że „To opowieść o tym, jak dziecięca konsekwencja i wiara pozwala realizować marzenia. (…) Choć tytuł może wydać się bajkowy, cały czas komunikujemy się z rzeczywistością. To Polska, współczesność, film o miłości, która rozkwitła w trakcie podróży. Wydaje się, że starsza z dziewczyn jest przewodniczką, ale to młodsza pozwoli jej odkryć, kim jest”.

Tę mniejszą gra Marysia Blandzi, uczennica poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej.
– Mam marzenia i potrafię je realizować. I to mnie łączy z Maszeńką. Kiedy poszłam na casting, nikt z wybierających nie wiedział, że przyszłam do szkoły baletowej zaledwie dwa tygodnie wcześniej, że dla baletu zrezygnowałam ze szkoły muzycznej, w której uczyłam się gry na fortepianie i klarnecie. O szkole opowiadała mi moja przyjaciółka, u której spędziłam kiedyś weekend. Najpierw chodziłam do prywatnej szkoły baletowej, aż wreszcie przekonałam rodziców, że chcę chodzić to tej, w której uczy się moja przyjaciółka.

Marysia mówi otwarcie, że nie wiedziała, o czym będzie ten film. Filmowcy szukali odtwórczyni roli Maszeńki we wszystkich szkołach baletowych w Polsce. Marysia zakwalifikowała się do drugiego etapu castingu w Łodzi i wygrała.
– Podczas łódzkiego castingu – opowiada mama Marysi, Justyna Blandzi – Kolski powiedział coś fantastycznego: „Widzisz Marysiu, jesteśmy w szkole filmowej, w szkole, w której dorośli ludzie uczą się przez pięć lat, jak się zachowywać naturalnie. Umówmy się, że ty od razu będziesz się zachowywać naturalnie”.

Marysia jest bardzo naturalna i spontaniczna. Otwarcie mówi: – Nie znałam aktorów: Julii Kijowskiej, Mai Komorowskiej… Nie mamy w domu telewizora. Kojarzyłam tylko Marcina Dorocińskiego, Borysa Szyca i Gabrielę Muskałę. Szybko z wszystkimi się zaprzyjaźniłam, mówiliśmy do siebie po imieniu. Marcin, mój filmowy tata, ma dzieci… Ja mam starszego brata i młodszą siostrę, którzy też pojawią się na krótko na ekranie.

Marysia dopiero na drugim castingu dowiedziała się, że będzie również śpiewać i w ogóle, o czym będzie ten film. W wakacje dostała scenariusz, spotkała się z całą ekipą, by omówić poszczególne role, sceny… Poznała choreografa Jarosława Stańka i jego żonę Iwonę Czechowską (absolwentkę Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu), z którymi miała pracować nad tańcami… Był też obóz w Bieszczadach, najpierw harcerski, a potem aktorski.

– Pierwszy raz zobaczyłam Bieszczady w lecie – opowiada Marysia. – Film kręciliśmy jesienią i Bieszczady były zupełnie inne, kolorowe. Potem wędrowaliśmy przez cała Polskę do Gdańska. Na początku było trochę dziwnie. Pamiętam, że z Julką jadłyśmy cały czas cukierki porzeczkowe, bo ona zawsze ma przy sobie jakieś gumy lub cukierki. Szybko polubiłam i zaprzyjaźniłam się z cała ekipą.

– Marysię traktowano chwilami jak maskotkę – wtrąca tata, Michał Blandzi. – Chociaż ona naprawdę tam ciężko harowała. Samochód czekał pod hotelem o 5.20 albo i wcześniej. Czasami zajęcia kończyły się późnym wieczorem
Marysi spodobał się filmowy świat. – Ale szkołę trzeba skończyć – rzuca mimochodem dziewczynka. – Film jest mniej normalny, niezwykły, tam wszystko jest inne. Tam wszystko jest możliwe. Jeśli reżyser zapragnie śniegu, to on będzie…
Zapach filmu pamięta również Justyna Blandzi. Mając sześć lat, wystąpiła w filmie „Kłamczucha” Anny Sokołowskiej według powieści Małgorzaty Musierowicz pod takim samym tytułem.
– Mnie na eliminacje zaprowadziła mama. Niewiele pamiętam. Tamten czas kojarzę z tym, że w domu pojawił się telefon. Na tych eliminacjach powiedziałam komisji o tym i wyrecytowałem numer telefonu. Po kilku latach ekipa przyjechała do Poznania na rekonesans przed kolejnym filmem – „ESD”, według „Idy sierpniowej” i „Kwiatu kalafiora”. Zadzwonili, aby zobaczyć, co z tej sześciolatki wyrosło i okazało się, że mogę zagrać siedmioletnią dziewczynkę, mimo że miałam już 12 lat. Tyle samo, ile ma teraz Marysia (mama występowała jako Justyna Zaremba – dop. S. D.). Kiedy znalazłam się z Marysią na castingu w Łodzi, odżyły wspomnienia, przypomniałam sobie zapach, chociaż zmieniła się technika i technologia produkcji filmowej.

Marysia zasmakowała chyba w filmie. Polubiła swoją bohaterkę. Poznała nowych przyjaciół. Kiedy ogląda się dokumentację zdjęciową taty, widać, że Marysia czuła się na planie bardzo swobodnie. Zwłaszcza, że reżyser nie oczekiwał, aby grała. Miała być naturalna.

– Pan Kolski? – Zastanawia się. – Był bardzo miły. Pozwalał na samodzielność… Ale, czasami upierał się przy swoim zdaniu. Nie musiałam się uczyć na pamięć dialogów. Pozwalali nam mówić swoim językiem. Czasami tylko pan reżyser zadawał mi pytanie: „Jak by to powiedziała Maszeńka?” I wtedy musiałam wejść w jej skórę i powiedzieć.
– A ja to wszystko obserwowałem. Nie wtrącałem się. Widziałem, jak czasami w kąciku siedziała z Julka Kijowską i omawiały sobie konkretną scenę, ustalały, co która powie. Dużo czasu spędzałem obok reżysera i wtedy – zdarzało się – że czasami nie poznawałem własnego dziecka. Na monitorze widziałem już gotowe sceny z filmu. Widziałem Marysię inaczej, zapominałem, że to moja córka gra...

Zdjęcia zakończyły się w grudniu. Marysia wróciła do swojej ukochanej szkoły baletowej i… złamała rękę. Ma co wspominać, grała nie tylko z najlepszymi polskimi aktorami w jednym filmie, ale również z prawdziwym wilkiem. – Tresowanym – dodaje. Przed nią jeszcze nagranie trzech piosenek, ale to pestka, bo śpiewanie to jej drugi – obok tańca – żywioł.

Serduszko, serduszko i wyprawa na koniec świata scenariusz i reżyseria Jan Jakub Kolski, zdjęcia Piotr Lenar, obsada aktorska: Maria Blandzi (Maszeńka), Julia Kijowska (Kordula), Maja Komorowska (tancerka), Marcin Dorociński (ojciec Maszeńki), Wiesław Cichy (sierżant Major), Borys Szyc (ksiądz). Premiera filmu planowana jest na jesień 2014 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski