Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Juroszek: Lubię dyskutować o piłce, nie muszę się przymilać

Karol Maćkowiak
Mateusz Juroszek, prezes STS jest znany w środowisku z ciętego języka i jednoznacznych sądów, które wyraża za pomocą mediów społecznościowych. Logo jego firmywidnieje na koszulkach meczowych Lecha
Mateusz Juroszek, prezes STS jest znany w środowisku z ciętego języka i jednoznacznych sądów, które wyraża za pomocą mediów społecznościowych. Logo jego firmywidnieje na koszulkach meczowych Lecha Serwis prasowy STS
- Moglibyśmy inwestować w sport sześć razy więcej pieniędzy niż dzisiaj - mówi Mateusz Juroszek, prezes STS, sponsora strategicznego Lecha Poznań.

Rozmowa z Mateuszem Juroszkiem, prezesem zakładów bukmacherskich STS, sponsorem strategicznym Lecha Poznań
Jeszcze w trakcie meczu z Piastem napisał pan na twitterze, że gdyby Lech miał średniej klasy napastnika, to mógłby prowadzić 3:1, a wciąż jest 0:1. Później na naszych łamach stwierdził pan, że zakontraktowanie atakującego nie zbawi drużyny. To Lech potrzebuje napastnika czy nie?Każda drużyna, która chce się liczyć choćby w lidze, musi mieć w swoim składzie bramkarza, obrońców, pomocników i napastników. Gdyby w tamtym meczu na boisku był Zaur Sadajew, Łukasz Teodorczyk czy Marcin Robak w formie, to mecz zakończyłby się inaczej. Lech od pół roku w najważniejszych meczach grał bez napastnika, czasem tę rolę pełnił Kasper Hamalainen. Nadal uważam, że zakontraktowanie napastnika nie zbawi Lecha. Co nie zmienia faktu, że jest potrzebny. Akurat w tamtym meczu brakowało do zdobycia punktów tylko jednego: napastnika.

Będąc prezesem firmy, która sponsoruje jeden z największych klubów w Polsce, stał się pan niemal osobą publiczną, a mimo to nie kryje pan swoich poglądów.Nie mam z tym problemu. Nie uważam się za osobę publiczną, jestem prezesem firmy, która zatrudnia 1100 osób, a nasz budżet jest kilkukrotnie większy niż budżet Legii Warszawa i Lecha Poznań razem. Nie muszę się nikomu przymilać. STS zawsze będzie potencjalnym sponsorem polskiego sportu, nie tylko przecież piłki nożnej, ale i innych dyscyplin. Lubię podyskutować z ludźmi polskiej piłki, jak Karol Klimczak, Maciej Sawicki czy Bogusław Leśnodorski.

Uważa się pan za kibica Lecha Poznań?Jako dziecko do 13. roku życia grałem w piłkę. Nie będę opowiadał bajek, że jestem wielkim kibolem Lecha. Mój tata przez lata sympatyzował z Górnikiem Zabrze, ja natomiast nie zdążyłem przesiąknąć. Tata miał też ambitne plany względem tego klubu, lecz nie wszystko poszło po jego myśli. Od zawsze uważam się za to za fana Barcelony, której mecze nieraz miałem okazję oglądać na żywo. Z Lechem sympatyzuję, ta drużyna jest mi bardzo bliska. Kibicuję wszystkim polskim zespołom.
Może pan śmiało powiedzieć, że wraz z klubem idziecie do przodu?Kiedy zaczynaliśmy, w zasadzie uczyliśmy się. Od tego czasu sytuacja STS znacznie się poprawiły. W ciągu dwóch lat zdobyliśmy duże doświadczenie, współpracujemy z klubem i kibicami, i mam tu na myśli nie tylko akcję Uwolnić Maćka. Mogę powiedzieć, że Lech jako klub jest do tej współpracy przygotowany, charakteryzuje go taka solidna praca u podstaw. Nie mam zapędów, by wtrącać się do tego, jak klub powinien być prowadzony, ale lubię dzielić się swoimi poglądami, a to, że ktoś robi z tego aferę, to zupełnie inna sprawa.

Nie ma pan wrażenia, że pod względem dyskusji ludzi związanych z futbolem zaczynamy przypominać zachód?Przełomem dla środowiska było wkroczenie na scenę Bogusława Leśnodorskiego, który wniósł wiele kolorytu do polskiej piłki, lecz i on ostatnio też nieco przystopował, klub ma przecież swoje sprawy, którymi żyje na co dzień. Podobne docinki przypominają zagrywki w stylu angielskim i to jest bardzo fajne.

Na scenie tego teatru nie brakuje nieco osób związanych z Lechem?Trochę tak, mamy poważną galę dla środowiska piłkarskiego, a na salonach brylują właściciele innych klubów, a z Lecha nie ma nikogo. Tu chodzi o kontakty, rozmowy...

Pan od komentarzy nie stroni, jak choćby wtedy, gdy zwolniony został trener Mariusz Rumak. Pana zdjęcie z butelką whisky obiegło Internet. Kiedy trener Rumak pojawił się na niedawnym meczu Lecha z Fiorentiną napisał pan na twistterze, że siedzi dwa metry od loży STS-u i mógłby wpaść na whisky. Myśli pan, że się obraził?Nie wiem, nigdy nie miałem okazji go poznać. Gdybym go spotkał, na pewno bym podszedł i wierzę, że z humorem byśmy porozmawiali o całej sytuacji. Dla mnie to, że trener Rumak skorzystał z zaproszenia klubu na mecz jest też sygnałem, że w polskiej piłce robi się normalnie.
Do trenera Skorży miał pan większe przekonanie.Bardzo lubiłem trenera Skorżę, cieszyłem się, jak został zatrudniony, podobało mi się, jak grała drużyna pod jego wodzą. Z drugiej strony nie jestem aż tak blisko drużyny, by stwierdzić, jaki jest na co dzień. Byłem zwolennikiem trenera Skorży, wiem, że inni sponsorzy zaczęli się denerwować, patrząc na wyniki drużyny. Ja ze swojej strony powtarzałem, że potrzeba spokoju i mam wątpliwości czy zwolniłbym Skorżę, ale nigdy jakiekolwiek decyzje nie były ze mną konsultowane.

Pan ma zakusy na to, by być prezesem klubu piłkarskiego?Każdy w życiu chyba grał w Football Managera. Jak już wspomniałem mój ojciec kilka razy próbował się zaangażować w Górnika, nigdy to się nie udało. Nie mam presji, wolę się skupić na prowadzeniu firmy, a i osoby, które prowadzą polskie kluby i z którymi rozmawiam mi odradzają, powtarzają, że nikt na polskiej piłce nie zarobił.

Ale czasem nie korci pana, żeby powiedzieć Karolowi Klimczakowi, prezesowi Lecha: „Karol, kup wreszcie porządnego napastnika”?Bardzo dobrze dogaduję się z Karolem Klimczakiem, lubimy w czasie meczu wymienić smsy, czasem złośliwe, takie żarty są na porządku dziennym, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jedna rzecz mnie bardzo zastanawia, może nawet boli - Wielkopolska to wielki rynek, jest tu wielu młodych chłopaków, którzy marzą o tym, by grać w Lechu, jest zaplecze w postaci drużyn juniorskich, a komitet transferowy ściąga piłkarzy z Węgier, Finlandii po to, żeby niedługo później zarobić na nich ze sto tysięcy euro. Trochę tego nie rozumiem i myślę, że odważniej stawiałbym na młodzież, żeby znaleźć drugiego Karola Linettego.
Nieraz powtarzał pan, że w Polsce są największe w Europie podatki dla firm bukmacherskich.To bardzo boli, tym bardziej, że 91% rynku bukmacher-skiego w internecie należy do firm działających nielegalnie, które nie płacą żadnego podatku. STS rocznie płaci kilkadziesiąt milionów podatków do Ministerstwa Finansów, co na pewno blokuje rozwój polskiego sportu, bo moglibyśmy inwestować w sport sześć razy więcej niż dziś. Uzdrowienie sytuacji wcale nie jest trudne - wystarczy zracjonalizować podatki i blokować strony internetowe nielegalnych firm. Polski budżet i sport zyskają wtedy kilkaset milionów złotych.

Czego oczekuje pan po Lechu wiosną?Liczę na zdobycie Pucharu Polski i na to, że drużyna zacznie grać ładną piłkę, bo o obronę mistrzowskiego tytułu będzie bardzo ciężko. Czy ten zespół zajmie drugie czy trzecie miejsce, to już ma mniejsze znaczenie dla mnie. Chciałbym, żeby kibice z radością mogli włączyć telewizor, żeby obejrzeć mecz Lecha i żeby mieli z tego frajdę, żeby spotkania kończyły się wynikiem 3:0, czy nawet 3:3. A kiedy mecze Lecha będą widowiskiem, to i frekwencja na stadionie powinna wrócić do optymalnego poziomu.

Czy pana zdaniem Kolejorz obroni mistrzostwo Polski lub zdobędzie Puchar Polski?Lech na pewno jeszcze włączy się do walki o mistrzostwo Polski, pomocny w tym podział punktów. Nie ma żadnego tematu mistrzostwa dla Piasta czy Cracovii - o tytuł znów powalczą Lech z Legią. Uważam również, że Kolejorz znajdzie się w finale Pucharu Polski i tym razem ten finał wygra. Można więc w ciemno obstawiać, że w przyszłym sezonie drużyna zagra w przyszłym sezonie w europejskich pucharach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski