Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matką można zostać nie tylko na porodówce, ale także i w sądzie!

Marta Żbikowska
Duży dom, dzieci, skończona ASP i owczarek collie - wszystko zgadza się z wizją, która pojawiła się, gdy Luiza miała trzy lata
Duży dom, dzieci, skończona ASP i owczarek collie - wszystko zgadza się z wizją, która pojawiła się, gdy Luiza miała trzy lata Paweł Miecznik
Właśnie przyszłam do sądu urodzić Martę - powiedziała Luiza Niedźwiecka-Kowalonek do koleżanki, która zadzwoniła do niej tuż przed rozprawą, na której miała zapaść decyzja o przyznaniu jej opieki nad dzieckiem.

Dom z ogrodem, duża rodzina z adoptowanymi dziećmi, ukończenie studiów na Akademii Sztuk Pięknych i owczarek collie - taki plan na życie Luiza Niedźwiecka-Kowalonek przedstawiała najbliższym w wieku trzech lat.

- Moja mama opiekowała się dwojgiem dzieci z domu dziecka w Kobylnicy. Pamiętam, jak spędzały z nami święta, wyjeżdżały na wakacje - wspomina Luiza. - Opiekowanie się osobami, które potrzebują pomocy, było dla mnie naturalne.

Czytaj także:

Kuba miał pięć, może sześć lat, gdy wziął udział w pierwszych warsztatach plastycznych organizowanych przez Luizę na Wildzie w Poznaniu.

Kuba

- Zaprzyjaźniłam się z tym chłopakiem, poznałam jego trudną sytuację rodzinną - mówi Luiza. - Jego matka nie była w stanie zapewnić mu opieki. Kuba spędzał ze mną coraz więcej czasu. W końcu u mnie zamieszkał. Kiedy byłam już pewna, że chcę dać dom temu dziecku, załatwiliśmy formalności i zostałam dla niego rodziną zastępczą.

Luiza była już zastępczą matką Kuby, gdy poznała Michała, swojego obecnego męża.

- Musiał mnie wziąć z całym dobrodziejstwem inwentarza - śmieje się Luiza. - Wiedział, w co wchodzi, decydując się na związek ze mną.

Matka walczy o powrót swoich dzieci do domu

Dzisiaj Michał jest autorytetem dla Kuby, który w biologicznej rodzinie wychowywał się bez ojca.

- Jest między nimi prawdziwa ojcowska więź - przyznaje Luiza. - Michał utrzymuje kontakt ze swoją biologiczną mamą. Ja nigdy nie chciałam zajmować jej miejsca w życiu Kuby. Zapełniłam tylko pewną lukę, przejęłam część obowiązków matki, którym ta biologiczna nie potrafiła z różnych względów sprostać. Michał natomiast pełni rolę ojca Kuby w całości.

Luna i Bernard

Biologiczne dzieci to trochę inna bajka. Kuba miał jedenaście lat, gdy Luiza urodziła Lunę. Po trzech kolejnych latach pojawił się Bernard.

- Może przez chwilę Kuba czuł się zagrożony? - zastanawia się Luiza. - Ale staramy się postępować w ten sposób, żeby wszystko było jasne. Dajemy Kubie dom tak długo, jak będzie tego potrzebował. To nie jest tak, że zawieram jakąś umowę na bycie matką zastępczą i zapewniam mu opiekę do osiemnastego roku życia. Z drugiej strony, nie oczekuję, że dzieci będą z nami siedzieć w nieskończoność. Nie mam deadline'u na bycie matką.

Luiza przyznaje, że do swoich biologicznych dzieci ma mniej cierpliwości.

- Relacja z Bernardem i Luną jest dla mnie trudniejsza, nie wiem sama, z czego to wynika - mówi Luiza. - Inne oczekiwania? Nie, to nie to. Staram się wszystkie dzieci traktować tak samo. Wszyscy mamy w domu określone obowiązki. Każdy jest za coś odpowiedzialny. No, może Bernard najmniej, bo ma dopiero dwa i pół roku.

Każde z czworga dzieci w domu Luizy i Michała doskonale wie, w jaki sposób pojawiło się w rodzinie.

- Nie zawsze swoje dziecko poznajemy na porodówce - twierdzi Luiza. - Nie zawsze to relacja z biologicznym rodzicem jest tą najważniejszą. W życiu okazuje się, że najbliższe są dla nas osoby, które pojawiły się na naszej drodze w odpowiednim czasie. Zdarza się, że tym czasem nie musi być moment biologicznego porodu.

Marta

"Najmłodsze" dziecko zamieszkało w domu w Puszczykowie rok temu. Dziewczynka miała wtedy 8 lat.

- Pojawienie się Marty w naszym domu to duże zmiany i dużo radości - zapewnia Luiza.

Z Martą na początku była przyjaźń. Dziewczynka wychowywała się bez matki. Trzy lata spędziła w domu dziecka. Potem mieszkała z ojcem, któremu nie udało się sprostać zadaniu wychowywania dziewczynki. W domu dziecka mieszka dwóch braci Marty. Luiza stara się, aby dziewczynka miała z nimi kontakt.
- Dbanie o kontakt z biologicznymi rodzinami naszych dzieci jest dla nas bardzo ważne - mówi Luiza. - Staramy się, żeby w każde święta jeden dzień Marta spędzała z ojcem, a Kuba z mamą.

Luiza przyznaje, że dla Marty jest przyjaciółką, siostrą, ciocią, babcią i matką.

- Marta sama to wymyśliła, że może we mnie znaleźć każdą z tych postaci, których w życiu potrzebuje - wyjaśnia Luiza. - Na co dzień mówimy sobie po imieniu. Biologiczna matka dziewczynki zniknęła z jej życia, kiedyś któregoś dnia po prostu przestała ją odwiedzać w domu dziecka.

Kuba i Marta wymagają więcej uwagi i troski niż Bernard i Luna.

- Niektórzy zarzucają mi, że opiekuję się obcymi dziećmi kosztem moich własnych, ale to nie jest prawda - zarzeka się Luiza. - Uważam, że jako dorośli jesteśmy zobowiązani zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc skrzywdzonemu dziecku napotkanemu na naszej drodze. Wiadomo, że nie każdy jest w stanie zaprosić taką osobę do swojego życia, ale w momencie takiego spotkanie należy przynajmniej zastanowić się, co możemy zrobić, jak pomóc. To nasz obowiązek, jako dorosłych.

W momencie pojawienia się Marty, rodzina Luizy i Michała zmieniła trochę swoje zwyczaje.

- Chcieliśmy, żeby Marta poczuła, że w naszym domu jest dla niej miejsce, żeby poczuła się u nas bezpieczna, żeby nie bała się, że ją zostawimy - tłumaczy Luiza. - Jesteśmy artystyczną rodziną, mamy dużo znajomych, często spotykamy się w większym gronie. W tym momencie jednak, dla Marty ważne jest, żebyśmy jak najwięcej czasu spędzali w domu, więc robimy to. Jednocześnie nie chcemy zabierać Marcie nadziei na to, że kiedyś zamieszka ze swoim ojcem. Ona tej nadziei potrzebuje.

Sztuka

W tej rodzinie sztuka zajmuje ważne miejsce.

- Kiedy nie potrafimy czegoś wyrazić słowami, próbujemy innej formy ekspresji - tłumaczy Luiza. - Kiedy Marta z nami zamieszkała, usiadłam z nią nad kartką papieru i wyrysowałyśmy nasze relacje. Sztuka to dla nas istotna płaszczyzna porozumienia. Pomaga na zrozumienie siebie nawzajem, na wyrażenie swoich trudnych emocji, daje też poczucie wolności.
Poczucie wolności to jedna z ważniejszych wartości dla dzieci Luizy i Michała.

- Kuba i Marta są z nami, bo taką podjęli decyzję. To ich wybór, a my go szanujemy - podsumowuje Luiza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski