Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka od rana do wieczora, czyli dzień jak co dzień

Agnieszka Goździejewska
Robię mleko, herbatę, ubieram nas oboje i wychodzimy na spacer. Czasem idziemy do sklepu, a panie sprzedawczynie chwalą Janka jaki już jest duży i śliczny (to znaczy śliczny był i jest zawsze)
Robię mleko, herbatę, ubieram nas oboje i wychodzimy na spacer. Czasem idziemy do sklepu, a panie sprzedawczynie chwalą Janka jaki już jest duży i śliczny (to znaczy śliczny był i jest zawsze) sxc.hu/zdjęcie ilustracyjne
– Witaminy zjadł, marchew też, zaraz pewnie pójdzie spać – melduje Przyjaciel Mój, gdy zbiera się do pracy. Przed nami kolejny zwykły dzień.

Zobacz też inne teksy na Blogu Młodej Mamy

Sprawdzam najnowsze wiadomości i powiadomienia na fb. Ludzik siedzi na kolanach i tłucze rączkami o blat biurka. Potem bawimy się, pracujemy nad sprawnym poruszaniem. Mały Człowiek opiera się na kolanach i przedramionach, podnosi tułów i… zaczyna się kiwać jak Żyd przed Ścianą Płaczu.

Jeśli jeszcze nie chce spać, czytam mu książkę. Nie będę mu teraz czytać o jakichś małych zwierzątkach, bo treść i tak ma w głębokim poważaniu. Czytam mu to, co mnie sprawia przyjemność, a na co w ciągu dnia nie mam czasu.

Kiedy śpi, idę pod prysznic. Mam jakieś pół godziny. Układam włosy, robię makijaż – i to mnie przywraca do żywych. Gdy wchodzę do pokoju, Janek już nie śpi. Uśmiecha się, gdy słyszy przeciągłe „Czeeeść! Wyspałeś się?”. Zawsze się wtedy uśmiecha. Kręcę się jeszcze jakiś czas po domu, chwytając się rzeczy bardziej lub mniej potrzebnych.

Robię mleko, herbatę, ubieram nas oboje i wychodzimy na spacer. Czasem idziemy do sklepu, a panie sprzedawczynie chwalą Janka jaki już jest duży i śliczny (to znaczy śliczny był i jest zawsze). Wracamy. Targam wózek po schodach w górę i zastanawiam się, czemu nie mogą na tych kilkunastu schodkach zrobić podjazdu. Czasem któryś z sąsiadów pomoże i już podjazd nie jest mi potrzebny.

Potem obiad: dla Ludzika 120-150 mililitrów mleka, dla mnie zupa, którą zrobiłam w międzyczasie. W tym samym międzyczasie sprzątam, piorę i marynuję mięso na obiad, który zjemy wieczorem z Przyjacielem Moim Pracowitym. Chyba, że mi się nie chce. Wtedy powiadamiam, że nie chce mi się robić obiadu i będziemy jedli spaghetti albo pyzy z mięsem.

W innym międzyczasie łapię przewijakowego uciekiniera, który nie chce i nie może pojąć, że nie da się założyć pieluszki, gdy się leży na brzuchu. Oglądam jakieś głupoty w sieci, szukam ciuchów, które są mi niepotrzebne i myślę o sprawach mało istotnych. Trochę gadam – do siebie, do ludzi.

Nastawiam wodę. Niedługo się obudzi. Wiadomo: facet głodny, to facet zły. Szykuję mu kaszkę ryżową i pszenną na zmianę. Zjada porządną porcję, popijając herbatą. Czasami sam chwyta za łyżeczkę i pakuje ją sobie do buzi. Całkiem sprawnie mu to wychodzi. Czasami opluje mnie albo obślini – i to też wychodzi mu nienajgorzej.

Potem wraca Przyjaciel Mój. Jemy, kąpiemy Ludzika i mamy kilka chwil dla siebie.

I tak codziennie, zwyczajnie, rutynowo. Tak już jest. Po prostu.

Blog Młodej Mamy - czytaj i oglądaj więcej na facebooku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski