Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka uprowadziła syna do Hiszpanii? Tak twierdzi ojciec chłopca

Łukasz Cieśla
archiwum
Czy poznanianka uprowadziła syna do Hiszpanii? Tak twierdzi jej były mąż, który domaga się powrotu chłopca do Polski. Sprawa od miesięcy jest jednak nierozstrzygnięta.

W teorii, gdy dochodzi do tzw. uprowadzenia rodzicielskiego, przepisy mają chronić dobro i interes dzieci, a procedury toczyć się "niezwłocznie". W praktyce prowadzone są one w powolnym tempie.

Na ślimaczące się procedury skarży się poznaniak Marcin K. W zeszłym roku jego była żona wyjechała z synem do Hiszpanii. Kobieta twierdzi, że miała ustną zgodę ojca dziecka na wyjazd z synem. On z kolei byłej żonie zarzuca tzw. uprowadzenie rodzicielskie i potajemny wyjazd. Abstrahując po czyjej stronie leży racja, sprawa wciąż nie ma finału.

Rodzice chłopca rozwiedli się w 2013 r. Bez orzekania o winie, bez ograniczenia komukolwiek władzy rodzicielskiej. W marcu 2014 roku matka pierwszy raz wyjechała z synem do Hiszpanii.

- Była żona miała w Polsce kłopoty finansowe. Chciała wyjechać. Zgodziłem się, że na 3 tygodnie może zabrać dziecko. Po około miesiącu nieobecności zawiadomiłem poznańską policję o uprowadzeniu syna. W mediach pojawiły się komunikaty. W końcu, po 3 miesiącach od wyjazdu, w czerwcu 2014 roku, wróciła z synem. Nie mieli pieniędzy, kupiłem im bilety powrotne - opowiada ojciec.

Zapisał chłopca do pierwszej klasy w jednej z poznańskich z podstawówek. Ale syn nie rozpoczął nauki. W sierpniu matka ponownie zabrała go do Barcelony. Ojciec twierdzi, że wówczas wszystko odbyło się w tajemnicy przed nim.

Od tamtej pory nie widział się z synem, chyba, że za taki kontakt uznać rzadkie rozmowy przez skype. Marcin K. zgłosił tzw. uprowadzenie rodzicielski. Takie przypadki reguluje konwencja haska z 1980 roku. O losie dziecka wypowiada się sąd z państwa jego pobytu.

W grudniu 2014 roku hiszpański sąd nakazał matce powrót syna do Polski. Bo nie pokazała dowodów świadczących o rzekomej zgodzie ojca na wyjazd, a dziecko nie jest zakorzenione w Hiszpanii. Ale chłopiec nie wrócił, a matka odwołała się od wyroku.

Sprawą, oprócz sądu, zajęła się też ISS. To organizacja pozarządowa działająca, która pomaga w sprawach dotyczących dzieci, gdy pojawiają się w nich międzynarodowe aspekty. ISS ma jednak kłopot w kontaktach z matką.

Katarzyna Kledzik-Balicka z ISS Polska: - Hiszpański oddział ISS skontaktował się z tamtejszą pomocą społeczną. Ona dwukrotnie zapraszała matkę na spotkanie, ale ta pani nie przyszła. Jeśli trzeci raz nie przyjdzie, może do niej pójść pracownica pomocy społecznej z policjantem. Jakie znaczenie ma taka wizyta? Taki rodzic, po wyjeździe do innego kraju, widzi, że tamtejsze instytucje interesują się sprawą.

Przedstawicielka ISS Polska dodaje, że w tego typu sprawach najlepiej, jeśli rodzice dochodzą do porozumienia. Bo dziecko potrzebuje przecież kontaktu z obojgiem rodziców.

W tym konkretnym przypadku o porozumienie jednak trudno. Marcin K. poprosił o pomoc także Ministerstwo Sprawiedliwości. Ono, jako organ centralny, angażuje się w realizację zapisów konwencji haskiej. Ministerstwo, zdaniem Marcina K., zachowuje się jednak jak listonosz, bo ogranicza się głównie do przekazania mu nieprzetłumaczonych pism od hiszpańskich instytucji. Na dodatek z opóźnieniem.

Katarzyna Gajewska z Ministerstwa Sprawiedliwości: - Nie mamy uprawnień i funduszy, by w takich sprawach tłumaczyć pisma z zagranicy.

Spór rodziców o dziecko toczy się też w poznańskich sądach. W jednej ze spraw matka wniosła o zgodę na pobyt dziecka w Hiszpanii. Ojciec domaga się z kolei, by syn rozpoczął naukę w Poznaniu. Do rozstrzygnięcia daleko. Poznański sąd dopiero ustala czy w ogóle "ma jurysdykcję" do zajęcia się sprawą dziecka przebywającego w Hiszpanii. Będzie się nad tym zastanawiał na posiedzeniu 27 maja. To, jak usłyszeliśmy od rzecznika sądu, bardzo szybki termin.

W drugiej sprawie ojciec chce ograniczenia matce władzy rodzicielskiej. Sąd wyznaczył już pięć terminów rozpraw. Matki nie było na żadnym. Sąd wie, że przebywa w Hiszpanii i liczy, że kiedyś w końcu się pojawi.

Drogą mailową skontaktowaliśmy się z matką chłopca. Nerwowo zareagowała na nasze pytania. Groziła procesem o zniesławienie, chciała zakazać nam publikacji. Zapewniała jednak, że ona i dziecko są zadowoleni z pobytu w Hiszpanii, wszystko jest dobrze, a syn uczy się w tamtejszej szkole. Narzekała jedynie na postawę byłego męża, który ani razu nie odwiedził syna, ale ciągle "miesza" w jej życiu.

Kobieta twierdzi też, że ma źródło utrzymania - pracuje w biurze. Jednak jeszcze jakiś czas temu na jej profilu na facebooku pojawiły się ogłoszenia o pracy dla striptizerek w nocnych klubach oraz dla hostess. Ogłoszeniom towarzyszyły zdjęcia różowych parasolek charakterystycznych dla klubów go-go.

Po naszych pytaniach tego typu ogłoszenia zniknęły z jej profilu na facebooku. Dlaczego? Kobieta tłumaczyła potem, że jeśli coś jest na facebooku, to nie musi prawda, bo "gdyby każdy umieszczał prawdę o sobie, złodzieje i pseudożyczliwi ludzie mieliby z czego żyć".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski