Jak widać z ich wypowiedzi, są z pomysłu bardzo zadowoleni i pewnie uważają napiętnowanie parlamentarzystów za nowatorskie posunięcie i kwintesencję demokracji. Mylą się jednak bardzo. Mieli licznych i - może ich to zmartwi - bardziej śmiałych i pomysłowych poprzedników. Takie "demokratyczne" metody wymyślono już wieki temu, a twórczo rozwinięto w epoce dochodzenia do komunizmu, gdzie repertuar wskazywania palcem wrogów ludu pracującego miast i wsi wytrenowano do perfekcji.
Po zaprawionych w bojach działaczach związkowych można było spodziewać się bardziej wyrafinowanych sposobów "rozprawienia się" z politycznymi przeciwnikami. "Wieszanie" ich na plakatach może wszak nie przynieść spodziewanych efektów. Jest przecież ryzyko, że afisze ktoś zedrze albo zaklei, a poza tym, zabiegani w przedświątecznej gorączce ludzie mogą tych wyjątkowych listów gończych nawet nie zauważyć. Powinni byli raczej skorzystać z dobrze sprawdzonych i skutecznych wzorców. Pełno ich w najróżniejszych filmach z epoki. Produkcyjniaki dawały bowiem swoiste lekcje poglądowe, jak nie tylko napiętnować klasowego wroga, ale też, co ważniejsze, zmusić go do samokrytyki i zmiany poglądów.
A tak poważnie, to chciałabym zapytać działaczy Solidarności, czy słyszeli o systemie parlamentarnym, w którym decyzje podejmuje się wolą większości. I najważniejsze, czy nic im tu nie pachnie zwykłym zastraszaniem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?