Zainspirowała mnie jednak do napisania kilku zdań o znaczeniu przynależności klubowej. Chłopak z Jeżyc zresztą gościł w naszej redakcji rok temu i opowiadał jak musiał za młodu wyjechać do Warszawy, bo w Poznaniu nie miał gdzie i jak uprawiać na wysokim poziomie najpierw wrotkarstwa, a potem panczenów.
Na zimowej uniwersjadzie w Trydencie zdobył dwa złote medale jako student AWF Poznań, ale przede wszystkim też jako zawodnik LKS Poroniec Poronin. Jeśli jakiś klub w Polsce stworzyłby mu lepsze warunki do życia, to pewnie rozstałby się z LKS bez specjalnego żalu. A tak to musi zachowywać się jak lojalny pracownik w delegacji, czyli zawsze pamiętać, kto go w nią wysłał.
Taką samą historię napisało życie w przypadku Pawła Fajdka, mistrza świata w rzucie młotem. Podopieczny trenera Czesława Cybulskiego może nawet 3/4 roku spędzić w Poznaniu, ale to nie znaczy, że stolica Wielkopolski ma prawo zawłaszczyć jego sukcesy.
Fajdek reprezentuje Agros Zamość, choć pochodzi z Dolnego Śląska. Pamiętam jednak jak jego pierwsza trenerka po sukcesie w Moskwie mówiła, że kiedy jej podopieczny musiał iść w świat, to tylko właśnie zamojski klub się nim zainteresował...
Nie jest jednak też tak, że Poznań nie umiał przygarnąć sportowców, którzy nie byli stąd. Klasycznym przykładem jest najlepszy polski maratończyk, Henryk Szost, który znalazł sprzymierzeńców w Grunwaldzie Poznań. O wojskowym klubie zawsze mówi z szacunkiem i uznaniem, choć woli przebywać w swojej rodzinnej Krynicy. Sentymenty nigdy bowiem nie zastąpią pensji.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?