Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meloman z lampką białego wina

Danuta Pawlicka
Prof.  Antoni Pruszewicz został pierwszym rektorem Akademii Medycznej bez partyjnego namaszczenia
Prof. Antoni Pruszewicz został pierwszym rektorem Akademii Medycznej bez partyjnego namaszczenia J. Romaniszyn
Gdyby Uniwersytet Medyczny w Poznaniu miał Aleję Gwiazd, byłby tam odcisk dłoni prof. Antoniego Pruszewicza, lekarza foniatry i audiologa, doktora honoris causa tej uczelni - pisze Danuta Pawlicka.

Alma mater profesora niezwykle rzadko sięga po tytuł doktora honoris causa dla swoich pracowników. Dzisiaj podczas świętowania uczelnianych 90. urodzin taki wyjątek zrobi dla prof. Antoniego Pruszewicza, który z poznańską medycyną związał się jeszcze w odległych, ponurych czasach epoki Stalina.

Kujawiak z Czarnych Kujaw
Człowieka, jego osobowość, zainteresowania, kształtują rodzinny dom, dzieciństwo i, jeżeli ma takie szczęście, szkoła, nauczyciele. Prof. A. Pruszewicz miał to szczęście, że dzisiaj, 60 lat po maturze, dobrze wspomina I Liceum Ogólnokształcące w Inowrocławiu, stolicy Czarnych Kujaw. I nie zapomniał Michała Swobodę, wychowawcę, nauczyciela rozmiłowanego w starożytności. Ten z krwi i kości filolog klasyczny bez komputera i wideo potrafił młodzieńców grających w kosza zainteresować Aleksandrem Wielkim i bitwą pod Termopilami. Nikt wtedy nie buntował się przeciw grece i łacinie, chociaż wolał uganiać się z piłką po szkolnym parkiecie.

Licealista Antoni siedział w ławce szkolnej za znanym wiele lat później Józkiem... Glempem. Obecny kardynał Józef Glemp, prymas senior Polski miał przyjechać na dzisiejsze uroczystości, ale plany pokrzyżował mu Rzym, więc przysłał przepraszający list do szkolnego kolegi: "Czcigodny Laureacie, Kochany Antku! Niestety, 19 listopada muszę wylatywać na Konsystorz do Rzymu, stąd też, będąc w rozterce, składam Tobie i całej Rodzinie wiele radości z tego zaszczytu i uznania".

Czy to zasługa tylko nauczycieli, czy sprawił to genius loci inowrocławskiej LO, że na liście absolwentów znajdziemy wiele znanych i zasłużonych dla kraju i nauki nazwisk? W tej szkole zdawali maturę: Jan Kasprowicz (patron liceum), Stanisław Przybyszewski, Henryk Arctowski, glacjolog, Jan Moll, kardiochirurg, ks. Bolesław Filipiak ze świętej roty, Benon Miśkiewicz, były rektor UAM, Antoni Pruszewicz, były rektor Akademii Medycznej w Poznaniu. To tylko niektóre postaci, które przeszły do historii.

- I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kasprowicza odcisnęło na uczniach trwałe piętno - przyznaje poznański foniatra, który każdego roku nadal spotyka się, już w coraz mniejszym gronie, z dawnymi kolegami z ławy szkolnej. Ta zażyłość, która przetrwała lata męskie i której nie zniszczyły kariery i sukcesy zawodowe, także jest czymś wyjątkowym.

Humanista i lekarz
- Medycyna ma wiele wspólnego z humanizmem, bez którego byłaby odczłowieczona - uważa poznański profesor, wyjaśniając tym naturalny wybór medycyny przez ucznia klas o profilu humanistycznym.

W jego rodzinie nie było żadnego lekarza. Nikt mu nie podpowiadał i nie doradzał medycyny. Tego rodzaju sugestie, jak twierdzi, i tak nie miałyby wpływu przy jego stanowczym charakterze. Był rok 1951, jeden z najciemniejszych w epoce stalinowskiej, wspomina, gdy opuścił rodzinny Inowrocław i przystąpił do egzaminu w Poznaniu na wydział lekarski. Chociaż miał piękne świadectwo prymusa, musiał zdawać, bo nie mógł wykazać się faworyzowanym wtedy pochodzeniem robotniczo-chłopskim. Szybko, bo już na początku studiów, został zastępcą asystenta w Zakładzie Fizyki Lekarskiej. O wyborze specjalizacji przesądził prof. Aleksander Zakrzewski, otolaryngolog, który podpowiedział młodemu lekarzowi audiologię i foniatrię.

W tamtym czasie zetknął się z Krzysztofem Trzcińskim Komedą, który pracując jako młody laryngolog w Szpitalu Klinicznym im. H. Święcickiego w Poznaniu, został wytypowany do naukowej kariery. Kiedy stało się jasne, że bardziej interesuje go jazz i coraz częściej wolał grać niż dyżurować po nocach, jego miejsce zajął doktor Antoni Pruszewicz. Od tej pory nic już przyszłego profesora nie powstrzymywało przed zdobywaniem kolejnych szczebli w karierze naukowej.
Czas rektorskiej kariery
- Żyłem i pracowałem na uczelni w interesujących czasach przełomu, gdy ogłaszano stan wojenny, a potem, kiedy ogłaszaliśmy demokrację - uważa profesor.

Został pierwszym rektorem Akademii Medycznej bez partyjnego namaszczenia, ponieważ wybrano go w demokratycznych wyborach. Rektorskich gabinetów nie opuszczał przez 12 lat. Przez dwie kadencje, czyli połowę z tych lat, piastował urząd najwyższej władzy uczelni, a połowę, także dwukrotnie wybierany, był prorektorem do spraw nauki.

Jak godził pracę lekarza klinicysty i naukowca jeżdżącego po świecie z urzędowaniem? Przedpołudnia były zarezerwowane dla kliniki i pacjentów, a potem myślał nad tym, jak ożywić uczelniane życie i samą uczelnię. Na koncie prof. A. Pruszewicza sporo jest wdrożonych pomysłów, które nadal wiodą własne, udane życie. Jest tam między innymi kształcenie lekarzy w oparciu o amerykański program. Na tamte czasy (rok 1987) oznaczało to małą rewolucję.

- To był bodziec dla pracowników i dla polskich studentów. I były też pieniądze, za które mogliśmy kupować materiały i pomoce naukowe - wspomina.

Z tych doświadczeń korzystało obecne Centrum kształcenia w języku angielskim, które liczy około tysiąca przyszłych lekarzy. Od podstaw stworzył Konferencję Rektorów Uczelni Medycznych, która z powodzeniem funkcjonuje do dzisiaj. Z nazwiskiem prof. A. Pruszewicza związana jest polska foniatria. Jeden z warszawskich naukowców powiedział kiedyś, że poznański specjalista zastał ją drewnianą, a zostawił murowaną. Wspólnie z prof. Aleksandrem Zakrzewskim stworzył podwaliny nauki, której znaczenie rośnie wraz z rozwojem cywilizacyjnym i ludzką potrzebą komunikowania się. Powstały nowe ośrodki, w których diagnozuje się i leczy zaburzenia mowy i słuchu (bez słuchu intelektualnie człowiek nie rozwija się prawidłowo).

Sympozjum z Berliozem
Kto tak jak poznański profesor oddał swoje siły medycynie, na "oboczne" zainteresowania praktycznie ma niewiele czasu i miejsca. Przyznaje się do pewnej skłonności, którą jest gromadzenie encyklopedii, słowników i starej porcelany. Mieszka w zielonym nawet o tej porze Puszczykowie pod Poznaniem, w wygodnym domu, otoczony ulubionymi meblami i obrazami, wypielęgnowanym ogrodem.

Innego rodzaju skłonnością, której jednak tak nie nazywa, jest muzyka klasyczna. Nawet wtedy, gdy wyjeżdżał na międzynarodowe konferencje i sympozja naukowe, znajdował tam chwile wytchnienia na okazjonalnych koncertach szczególnie ulubionych kompozytorów - Edwarda Griega, Gustava Berlioza i Gustava Mahlera. Do nich należy jeszcze dołączyć Beethovena i Mozarta oraz... kieliszek białego wina.

- Wolę białe, bo wprowadza w przyjemny nastrój, a czerwone wywołuje melancholię - uzasadnia swój wybór.

Z czego dzisiaj najwięcej czerpie satysfakcji? Jest wiele takich rzeczy, bo wylicza szczęście do współpracowników, którym zawdzięcza część splendoru, jaki dzisiaj na niego spływa. I zrealizowane pomysły. I z tego, że córka Ewa jest dzisiaj architektem (Ewa Pruszewicz-Sipińska), a Małgorzata (Małgorzata Leszczyńska) podąża jego śladami. I z wnuczki, która znalazła się w zespole budującym narodowy stadion w Warszawie.

Przyznaje się, że większą część życia poświęcił innym, w czym ma swój duży udział żona Krystyna (dr Krystyna Bielecka-Pruszewicz). - Żona, także absolwentka medycyny, mogła pracować na uczelni, ale wybrała specjalizację lekarza rodzinnego, aby mieć więcej czasu dla rodziny - mówi poznański foniatra.

Ona, młoda lekarka, dostała przydział pracy w Puszczykowie, a on, dobrze zapowiadający się naukowiec, opuścił Poznań i podążył za nią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski