Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mesjasz" na Bułgarskiej, czyli dlaczego polska piłka żyje złudzeniami

Radosław Patroniak
Lech kupił Szymona Pawłowskiego. Wprawdzie o trzy lata za późno, ale i tak odtrąbiono przy Bułgarskiej sukces i pochwalono się, że to następca Bułgara Aleksandara Tonewa. W dodatku piłkarz z ,,kartą na ręku’’, czyli wolny jak ptak, chociaż zniewolony przez menedżera i współczesny układ rządzący futbolem. Gdyby nie opowiadanie, że biją się o niego kluby niemieckie, tureckie i rosyjskie, to nie zapuściłby korzeni w Lubinie (grał tam 6,5 roku) i pewnie byłby dziś na innym etapie rozwoju.

Piłkarz rodem z Połczyna-Zdroju ma już 27 lat, więc poznał ligową piłkę od podszewki dosłownie i w przenośni. Ukształtował się w Wielkopolsce, bo lekcje pobierał u Andrzeja Dawidziuka w MSP Szamotuły i Piotra Mowlika w Mieszku Gniezno. Przesiąknął klimatem dominacji Kolejorza, więc pewnie szybko się mentalnie w Lechu odnajdzie. Gorzej może być z udowodnieniem wartości sportowej. Rówieśnik Pawłowskiego, Hiszpan Jesus Navas, przeszedł w tym samym czasie z Sevilli do Manchesteru City i to nie za darmo, tylko za 70 mln zł. Gdy o tym czytałem pomyślałem od razu ,,dlaczego tak późno". ,,Mesjasz" przegapił ten najważniejszy w karierze moment i teraz w Anglii zamiast objawieniem będzie pewnie najdroższym niewypałem.

Zagłębie na Pawłowskim nie zarobiło, ale on sam ma wyciągać w ,,Dumie Wielkopolski" około 1,2 mln zł rocznie, bo podstawową pensję będzie miał na poziomie 55 tys. zł. Do kosztów transferu trzeba też doliczyć solidną prowizję menedżerską i równie znaczącą kwotę dla piłkarza za samo podpisanie kontraktu. Mimo moich wątpliwości i tak uważam, że ten reprezentant i tak się szybciej spłaci niż Łukasz Teodorczyk, bo po prostu jest bardziej rzetelny i mniej przereklamowany.

Problem jednak nie w tym, by Lech miał w składzie obok niedoszłego ,,Mercedesa" waleczne ,,Ferrari", tylko w tym, by zdać sobie sprawę, że polskimi piłkarzami (w kolejce do prezentacji czeka podobno Paweł Wszołek) furory w Europie się nie zrobi, co pokazało zresztą ostatnie starcie kadry z Mołdawią. Lepiej więc nie nadużywać słów i nie mówić o wzmocnieniach drużyny, a jedynie o uzupełnieniu składu.

W Polsce wszyscy cieszą się ze stawiania na młodzież, a ona tak naprawdę nie błyszczy w konfrontacji ze swoimi europejskimi odpowiednikami. Królem strzelców ligi został Słowak, który we własnym kraju nie zaistniał, a tylko mało rozgarnięty kibic może mieć wątpliwości, czy Lechowi w ostatnim sezonie byli potrzebni Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Manuel Arboleda czy wspomniany Tonew. Smutna to prawda dla rodzimych graczy, ale ich umiejętności nie idą w parze z zarobkami. I dopóki nie zrozumieją w polskiej piłce tego ludzie rządzący w klubach, dopóty będziemy żyć złudzeniami, a nie sukcesami.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski