Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Metro" w Poznaniu: Józefowicz i Urbańska na scenie

Marcin Kostaszuk
Po 20 latach od premiery twórcy "Metra" nie próbują na siłę nadążyć za rzeczywistością. To raczej rzeczywistość nadążyła za spektaklem, czyniąc z artystycznych ambicji młodych ludzi coraz szybciej obracające się koło napędowe show-biznesu.

- Przychodząc na pierwsze castingi nawet nie marzyłam o roli Anki. Przez wiele lat byłam tancerką z aspiracjami do śpiewania. Anka pojawiła się dopiero po 6 latach spędzonych w teatrze. To była długa i trudna droga - mówi Natasza Urbańska, która do teatru Stokłosy i Józefowicza zapukała po raz pierwszy w 1991 roku i tak jak grana przez nią bohaterka spektaklu została na początek odrzucona przez szefów teatru. Miała wtedy jednak dopiero 14 lat, był więc czas na kolejne castingi, tym razem już uwieńczone powodzeniem. Dziś to jej twarz przyciąga widzów i to skutecznie: na obu przedstawieniach w Arenie zajęte były wszystkie miejsca i sporo dostawek.

Jakie jest "Metro" bez Groniec, Górniak, Janowskiego, Melzer? Ich następcy przedstawiają się granemu przez Józefowicza szefowi teatru parodiując przeboje ostatnich lat: "Taki duży, taki mały" Arki Noego, łzawą balladę "Od dziś" Paulli, a nawet piosenkę z reklamy czekoladek "Merci". Tego nie mogli śpiewać ich poprzednicy, podobnie jak ich szef, który rzuca im zachętę do pracy, wymownie trącąjąc przy tym Urbańską: "...zanim was zaproszą do "Tańca z Gwiazdami". Widownia łapie te żarciki w lot i bawi się świetnie, bo w pierwszej części spektaklu jest czym się wzruszać i co podziwiać. Piosenek Janusza Stokłosy czas się jakoś nie ima: tradycyjnie musicalowy sznyt wzbogacony rockowymi przyspieszeniami nadal robi wrażenie, nie zdezaktualizowały się także teksty Agaty i Maryny Miklaszewskich. Z małym wyjątkiem - wcielenie do wojska przestało być już straszakiem...

Żarciki Józefowicza idą w niepamięć, gdy grany przez Jerzego Grzechnika Jan, słowami sprzed dwóch dekad wyśpiewuje niezgodę na codzienną harówę, chroniczny brak czasu i dorosłe życie, w którym rzadkie są już nawet wycieczki do kina. Aktualne, prawda? Zresztą właśnie Grzechnik dorasta w swej roli Jana do poziomu Roberta Janowskiego. Z kolejnymi postaciami obsady jest już gorzej: imponująca jest droga Nataszy Urbańskiej do głównej roli, ale Katarzyna Groniec pozostaje Anką niedoścignioną, podobnie jak Edyta Górniak śpiewająca "Litanię". Ten ostatni utwór obecna odtwórczyni jedynie uratowała.

W czasach triumfów telewizyjnych wyścigów talentów wymowa "Metra" staje się niezwykle aktualna. A że chcący zaistnieć młodzi ludzie nie szturmują już teatrów? Cóż, wymagania przez to chyba wcale nie wzrosły. Bo przecież 20 lat temu niepotrzebna była "Bitwa na głosy" czy "X-Factor", by kopciuszki ze Studia Buffo stały się gwiazdami pierwszej wielkości. Ale nie narzekajmy, metra w Warszawie też nie przybyło wiele, a poza nią sceneria najpopularniejszego polskiego musicalu w historii nadal pozostaje totalną abstrakcją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski