Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mezo: "Jestem trochę Willem Smithem polskiej sceny". To już 20 lat kariery rapera z Poznania

Marta Jarmuszczak
Marta Jarmuszczak
Wideo
od 16 lat
- "Ważne, że potrafisz widzieć dobro” to jest chyba jeszcze bardziej aktualne niż kiedy ja pisałem ten numer - mówi Mezo - raper z Poznania, dziennikarz radiowy, osobowość telewizyjna. Jacek Leszek Mejer jest obecny na polskiej scenie muzycznej od 20 lat. W tym roku wydaje nową płytę. W rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" opowiada o swoim debiucie, inspiracji i tekstach. Nie zabrakło też tematu sportu, współczesnego rynku muzycznego czy Eurowizji.

Mezo, czyli raper z Poznania i raper, którego muzyka łączy pokolenia. To trafne określenie?
Czas płynie nieubłaganie i w tym roku mija dwudziestolecie mojej działalności artystycznej, licząc od wydania ogólnopolskich albumów. Dokładnie 20 lat temu wydałem swój pierwszy album "Mezokracja". Wcześniej nagrywałem w tak zwanym podziemiu i te lata też są dla mnie istotne, ale oficjalny debiut był 20 lat temu. Nie chce się wierzyć, ale minęło właściwie pokolenie. Można powiedzieć, że jestem dzisiaj weteranem sceny i z tej okazji, w tym roku troszeczkę świętujemy artystycznie.

Tak, słyszeliśmy o nowej wersji singla "Aniele". Zacznijmy jednak od początku. Debiutowałeś jako taki outsaider, zgadza się?
Nie wiem czy outsaider. Rap, muzyka hiphopowa to jest muzyka raczej dla samouków. Przypuszczam, że większość raperów nie ma wykształcenia muzycznego tylko mają jakąś smykałkę tekstową. To jest muzyka, która powstawała oddolnie, wiadomo w Ameryce 50 lat temu. Muzyka ulicy, zabawy, a dzisiaj to jest wielki przemysł. 20 lat temu jak ja zaczynałem, my się wszyscy znaliśmy, jeśli chodzi o scenę podziemną. Było kilka składów. Byłem ja, był Liber z zespołem "Ascetoholix", Doniu, Owal, Hans, 5 2 Dębiec, Peja z "Slums Attack" oczywiście, donGURALesko, który do dzisiaj funkcjonuje i to było wszystko takie jeszcze niszowe. Dzisiaj po 20 latach hip hop z muzyki powiedzmy takiego bocznego toru, wszedł w główny nurt. Jestem cały czas po części tego czynnym aktorem, a po części patrzę na to z boku, na młode pokolenie. Minęło 20 lat także można robić takie podsumowania, że jest to właściwie inna muzyka. Dzisiaj większość dzieciaków w wieku szkolnym słucha hip hopu, kiedyś było 2-3 chłopaków w klasie, którzy chodzili w szerokich spodniach i identyfikowali się zazwyczaj po tym stylu odzieżowym.

Zobacz też: Te kluby i dyskoteki były popularne w Poznaniu. Bawiły się tam tłumy

Kiedy debiutowałeś rap ówczesnych twórców zawierał wiele wulgaryzmów w tekstach. Ty za to wychodzisz z treściami nawet filozoficznymi, nie przeklinasz...
Nie uwznioślałbym tego, że jestem jakiś filozofem rapowym, ale owszem ja nigdy nie miałem takich ścisłych ram, że mój rap musi trzymać się jakichś wytycznych ideologicznych, czyli musi być uliczny czy antysystemowy. Po prostu dla mnie on jest formą wyrazu, fajnym ujęciem tematu w sposób rytmiczny, rymowany. Zawsze liczyło się dla mnie, żeby to miało też techniczny wymiar, ale faktycznie różniłem się. W tamtym momencie był to przełom, że ta moja forma muzyczna trafiła do dużo szerszego grona niż ówczesne środowisko hiphopowe.

W twoich utworach dajesz do zrozumienia, że środowisko nie do końca Cię zaakceptowało z taką formą, takimi tekstami.
Na pewno tak było. Śmieszne może jest to, ale ja wydając płytę "Mezokracja", pamiętam takie jeszcze stricte hiphopowe koncerty z twardą hiphopową publiką, gdzie oni się bawili przy "Aniele". Jeszcze nie wiedzieli, że zaraz stanie się to popularnym hitem ogólnopolskim. Były różne fale tej płyty. Ona była najpierw akceptowana w środowisku, a potem, jak stałem się popularny i te piosenki trafiły też do radia i publiki niehiphopowej, to faktycznie pojawiła się dosyć duża krytyka, która w pewnym momencie była trudna dla mnie, bo ja się mimo wszystko identyfikowałem ze środowiskiem hiphopowym. Dzisiaj to nie ma dla mnie jakiegoś większego znaczenia, ale jak miałem 20 lat to dosyć mocno to przeżywałem, dlatego moja druga płyta była taką obroną. Tam nie było za dużo hitów, bo chciałem pokazać, że cały czas potrafię rapować, że jestem hiphopowy. Nie udało się i tak przekonać tych zatwardziałych, dlatego potem robiłem sobie już na luźno co chciałem.

To jest też ciekawe, że z jednej strony byłeś niezaakceptowany przez środowisko, a z drugiej strony miałeś swoją sporą publikę, o czym świadczą np. nominacje do Fryderyków.
Oczywiście, 95 procent ludzi dobrze się bawiło przy tej muzyce, a garstka narzekała. Tylko ta garstka była dosyć hałaśliwa, tak bym powiedział.

Czytaj też: Doszło tam do ogromnej tragedii. Fabryka pod Poznaniem to dziś ruina, a tuż obok powstaje nowoczesne osiedle

Można powiedzieć, że odczarowałeś polski rap.
Rzeczywiście ja jestem trochę Willem Smithem polskiej sceny. Człowiekiem, który ma taki wizerunek bardziej pozytywny, który wszedł z muzyką do radia. Owszem wcześniej były zespoły, które były popularne. Był to "Liroy", "Wzgórze Ya-Pa 3", "Kaliber', ale to jednak były zespoły, które miały taki wizerunek bardziej hiphopowy. Moje piosenki, oczywiście nie wszystkie, ale też razem z Liberem zrobiliśmy parę takich numerów, gdzie faktycznie cała Polska je nuciła i nie było to już utożsamiane z takim środowiskiem hiphopowym.

Mezo o współczesnym rapie

A co myślisz o dzisiejszym rapie? O tym raperach, którzy teraz się wybijają i debiutują?
Jest bardzo duża różnorodność, rap jest bardzo popularny i też przyciąga ludzi po prostu ze względu na zarabianie pieniędzy. Są różne odłamy, na pewno jest większa tolerancja na jakieś odmienności i to jest okej. Nie jestem jakimś recenzentem, żebym wiedział wszystko co się dzieje, bo większość tej muzyki jest tworzona jednak dla nastolatków, dla ludzi w wieku około 20 lat, więc trochę się z nimi nie utożsamiam. Ja mam córkę już prawie w tym wieku, więc czasami śledzę co ona słucha i podpatruję obecne trendy. Jest paru ludzi, których lubię, szanuję, choćby właśnie raper B.R.O., choćby Tau, Quebonafide, czy Solar, Białas - robią fajną muzykę.

Zmienia się już to stereotypowe myślenie o rapie, ale mamy np. Matę, który miał kompleks bycia bananowym dzieckiem i chciał rapować o blokach i takiej tematyce.
Tylko Mata umie zarapować o blokach i umie zarapować coś w stylu "Hannah Montana". Udaje mu się nie być wrzuconym do jednej szuflady, jest wartościową postacią. Myślę, że taki człowiek 20 lat temu absolutnie nie byłby zaakceptowany w środowisku hiphopowym. Gdyby ktoś wiedział, że jest to syn profesora, uczeń najlepszego liceum w Warszawie to zaraz zagryźliby go ci twardogłowi, którzy dziś nie mają już tyle do powiedzenia. Nadal istnieje ten bardzo duży męski czynnik rywalizacyjny, często to dobrze. Ja sam uczestniczyłem w konfliktach rapowych, ale uważam, że to jest częścią tej rywalizacji, napędza rozwój i to jest fajne, ale jest też dużo kompleksów - udowadniania na siłę, że ja jestem twardszy niż ty, zrobię groźniejszą minę, mam groźniejszą ekipę. Z tego ja już osobiście wyrosłem, chociaż kiedy patrzę na klipy dzisiaj, to widzę, że jest ten duży trend do bycia "pato". Nie wiem, dlaczego zrobiło to taką karierę, bo ja bym się trzymał z daleka od takich klimatów, ale to jest modne, w jakiś dziwny przewrotny sposób.

Rozmawiamy o tym, że Mata uczył się w dobrym liceum. Ty za to poszedłeś na studia, konkretnie na politologię. Z nauką nie miałeś też problemów.
Jak byłem nastolatkiem lubiłem dziennikarstwo, sportowe przede wszystkim. I tak sobie właśnie pomyślałem, że może w tę stronę pójdę i jak zdawałem na studia to na tym kierunku była specjalność dziennikarska. Potem wyleczyłem się z tego dziennikarstwa, bo stałem po drugiej stronie barykady. Chwilę to nawet łączyłem, bo miałem audycję w radiu poznańskim przez 3 lata, gdzie nadawaliśmy w takim hiphopowym formacie, dużo mieliśmy swobody, freestyle na antenie. Przeprowadziłem też wiele wywiadów głównie z raperami. Tam poznałem Kasię Wilk, bo ona śpiewała wtedy w zespole "Dreamland" i przyszła do mnie do radia. Zobaczyłem ją, posłuchałem i mówię - ale głos - i wtedy zaczęliśmy nagrywać. Potem powstało “Ważne” i “Sacrum”. Także ta przygoda z dziennikarstwem trwała u mnie krótko, ale była owocna.

"To nie poprawi raczej sytuacji, w naszej demokracji nie wykorzystano okazji, by jeszcze raz uwierzyć w słowo "człowiek", uwierzyć tak, by to weszło w krwiobieg", czy kolejny cytat "mamy sporo do zrobienia, by świat pozmieniać" - czy świat się zmienił w porównaniu do tego jak go widziałeś wówczas i na ile Twoje teksty są aktualne?
To jest tekst z "Ważne". To był pierwszy taki mój ogólnopolski hit, z którym pojechaliśmy na festiwal z Kasią Wilk i faktycznie "Ważne" wtedy wypłynęło. Odpowiedź na to pytanie to, może nieskromnie powiem, ale tak, to jest absolutnie aktualne nadal. Chociażby z tego powodu, że piosenka "Ważne" nadal jest grana w dużych rozgłośniach radiowych po 18 latach. Ja nadal tę piosenkę gram na koncertach, zazwyczaj nie raz. To jest piosenka powiedziałbym prospołeczna i ten przekaz jest uniwersalny. "Ważne, że potrafisz widzieć dobro" to jest chyba jeszcze bardziej aktualne niż kiedy ja pisałem ten numer. Wtedy myślałem sobie, odpalam tę telewizję, odpalam te płyty hiphopowe czy nawet niehiphopowe i wszędzie wszyscy po prostu narzekają, a przecież nie możemy się tylko skupiać na tym marginesie przykrych sytuacji, które są. Powinniśmy spojrzeć na świat, gdzie wiele rzeczy jest bardzo fajnych, matki dbają o dzieci, ojcowie też, wszyscy się staramy. W Polsce przez 20 lat dużo się zmieniło na lepsze według mnie. Zauważajmy to też, nie możemy tylko cały czas nakręcać się, że chcemy więcej, lepiej, bo wszystko jest cały czas źle. To o tym jest ta piosenka.

Utwór "Persona non grata", czy to był moment krytyczny? Narzekasz tam na branżę i padają mocne słowa w tym kierunku.
Tak, to była taka dosyć gorzka analiza. Pamiętam, że miałem w głowie coś takiego, że dlaczego ludzie, którzy żerują na takich właśnie patologicznych tematach tak są popularni. Wkurzyło mnie to i w tym tekście pada parę takich słów – "Skur... mają się dobrze". To mnie trochę zirytowało. Numer jest ciężki, ale on nie jakiś bardzo znaczący, nie zaistniał zbyt mocno, chociaż zdarza mi się, że ludzie o niego pytają, przez to, że jest dość mocny w przekazie.

Jest mocny w przekazie, bo też padają takie słowa "Mezo wyklęty". To jest świeży numer, więc na ile teraz czujesz się "wyklęty". Wspominaliśmy o czasach twojego debiutu, gdzie nie pasowałeś do końca do tego środowiska rapowego, a na ile czujesz się tak teraz?
Nadal tak się czuję, ponieważ ja tak naprawdę ze środowiskiem hiphopowym mam niewiele wspólnego w tej chwili. z racji wieku - mam 40 lat - nie gram za dużo jakichś imprez, jakichś festiwali hiphopowych. Chociaż zauważam od kilku lat falę takiego luzu, który łapią też Ci, którzy krytykowali mnie 20 lat temu. Dzisiaj jest wielu artystów, którzy robią podobne rzeczy jak ja, mają mniejszy i większy dystans do tych reguł świata rapu i oni bardzo dobrze funkcjonują. Już nie mają z tym problemu, także pod tym względem jest dużo lepiej.

Czytaj też: Była w trakcie burzliwego rozwodu z przemocowym mężem. 29-latka zaginęła bez śladu

Z twoich tekstów można ułożyć po części życiorys. Wydałeś płytę "Credo", czym ona jest dla Ciebie?
„Credo” było takim zwrotem w stronę duchowości w moim życiu. To jest moja najświeższa płyta sprzed trzech lat. To jest takie przebudzenie duchowe, nawrócenie nawet powiedziałbym.

Generalnie w rapie teksty są bezpośrednie, nie ma się tam za czym skryć, nie ma tam takich filtrów przekazu. Miałeś kiedyś jakąś blokadę przed wyrzucaniem tego co myślisz i wątpliwości czy na pewno powinieneś coś opublikować i dać do odbioru szerszemu gronu?
Jasne, że tak. Wielokrotnie jest taka blokada. Choćby piosenka Credo, z której osobiście jestem dumny. Jest to niemalże taka rozmowa z Bogiem w pokorze, więc uzewnętrzniasz najtrudniejsze emocje, gdzie się przed Bogiem przyznajesz do tego, że nie masz pokory, że jesteś czasami hipokrytą. To są trudne momenty. Odbiór zawsze może być różny, ale zazwyczaj, jeśli udaje się trafić to wiesz, że ten słuchacz myśli podobnie, tylko często nie wypowie tych słów. Są różne piosenki, mamy najświeższy nasz powrót do korzeni – piosenka “Aniele”, która jest czysto rozrywkowa, gdzie jest w niej hedonizm, ale hedonizm taki lajtowy. Tam nie ma rozmyślania nad życiem, nad egzystencją, ale forma rapowana daje ogromne możliwości, jeśli chodzi o przekaz, treść, ten historyczny message. W popowych piosenkach możesz sprzedać bardziej emocjonalność, melodyczność, ale w rapie możesz bardzo dużo opowiedzieć i chcąc nie chcąc to wykorzystuję, bo dla mnie rap jest bardziej formą takiego opowiadania, narracji. Większość raperów nie potrafi śpiewać, chociaż nawet nie potrafiąc śpiewać możesz emocjonalnie poszukać fajnych rozwiązań wokalnych.

A czy kiedyś uczyłeś się śpiewać, miałeś lekcje emisji głosu?
Tak, miałem takie okresy, w których chodziłem na lekcje emisji głosu. To mi pomagało, żeby sobie coś tam podśpiewać, bo w niektórych piosenkach ja mam jakieś śpiewane frazy. Pozdrawiam Marzenę Osiewicz, poznańską nauczycielkę śpiewu, do której chodziłem.

W tych nowych utworach słychać więcej stopy, perkusji, czy to ma jakieś znaczenie czy to bardziej przypadek i eksperyment?
To jest duch czasu. Kiedy słyszę bit z "Aniele" sprzed 20 lat, to mam poczucie takiej archaiczności brzmienia. Wtedy oczywiście też mieliśmy mniejsze techniczne możliwości. Przez te 20 lat przewinęło się mnóstwo producentów z różnymi preferencjami. Na pewno najważniejszym producentem, z którym pracowałem był Tabb i do dzisiaj czasami pracujemy. W tej chwili dużo muzyki produkuje mi producent z Wrocławia, Paweł Kasperski. "Aniele" akurat wyprodukował team "Kofeina Music", to są chłopaki po 20-22 lata, a mają olbrzymi talent i wyczucie muzyczne. Chwycili ten oldschoolowy sampel i brzmieniowo zrobili go na nowo. Muzyka to jest łapanie ducha czasu.

Singiel "Aniele"i płyta "Legacy"

Czemu świętujecie 20-lecie akurat tego utworu?
Inicjatorem pomysłu na ten numer byłem ja, z tego względu, że dokładnie 26 maja wypada 20-lecie od "Mezokracji" i wydaję kompilację 20 moich najważniejszych piosenek i nie chciałem, żeby to było tylko podanie starych numerów sprzed 20 lat, chciałem dać coś nowego wydając ten album. Postanowiłem sobie nagrać trzy świeże single. I moim pierwszym wyborem był singiel z moim idolem sprzed lat, z raperem Afu-Rą. To był gość, który 20 lat temu absolutnie był dla mnie nieosiągalnym idolem, nagrywa w Nowym Jorku z DJ Premierem, jest absolutnym top hiphopowego świata i po 20 latach udało mi się do niego dotrzeć, poznać się. Najpierw zagraliśmy kilka koncertów wspólnych, a potem, bo ja też nie planowałem tego od początku, pojawiła się zgoda, żeby zrobić wspólny numer. Afu-Ra przyjechał do mnie do Poznania na moje osiedle Przyjaźni, nakręciliśmy teledysk i opublikowaliśmy – numer zatytułowany "Legacy", tak jak cała płyta. Drugim numerem było właśnie "Aniele". To była luźna rozmowa z Liberem - może spróbujmy to wziąć na warsztat - i tak w dwa tygodnie się przerzucaliśmy pomysłami i powstały dwa utwory. Nagraliśmy też teledysk, jeszcze będziemy go poprawiać, ale za około miesiąc wyjdzie jeszcze drugi numer z Liberem. Całkiem premierowy, nienawiązujący do żadnych naszych wcześniejszych dokonań, świeży i trochę bardziej nowoczesny, bardziej nastawiony na eksperymenty. W maju wychodzi płyta i tyle, tylko tyle i aż tyle. Jeśli chodzi o "Jakie masz dziś plany?" to nie spodziewaliśmy się, że będzie aż taki odzew. Po tygodniu mieliśmy milion odsłon na youtube, czy pierwsze miejsce karty na czasie - ja nigdy nie miałem czegoś takiego. Oczywiście moje piosenki "Sacrum" i "Ważne" mają po około 40 milionów odsłon na youtube, ale to były piosenki wrzucone 5 czy 7 lat po premierze, a tak premierowo to było dla mnie zaskoczenie, że po czterdziestce potrafimy zatrząść youtubem, czyli powiedziałbym, nie naszym terenem.

To z jednej strony ukłon dla starszych fanów, ale też medium przemawiające do młodszych.
Tylko nie wiedzieliśmy, że tylu jest tych odbiorców. Teraz nie wnikam, czy to byli Ci starsi czy nie, pewnie głównie Ci starsi, słuchający na bazie wspomnień, ale jak mówimy od odsłonie milionowej, to wiadomo, że jest to powszechnie słuchane.

Jak to się stało, że rozpoczęliście współpracę z Liberem?
Z Liberem znamy się od 25 lat, czyli od czasów pierwszych demówek. Nagrywaliśmy najwięcej te 20 lat temu. Nagraliśmy piosenkę “Żeby nie było”, potem piosenkę “Aniele”, potem jeszcze kolejne 2-3 numery i od 16-17 lat nic nie nagraliśmy wspólnie. To było dla mnie też zaskakujące odkrycie, że właściwie nie nagraliśmy nic od tylu lat, mimo że zawsze byliśmy kumplami. Liber od dwóch lat gra dużo w tenisa, ja też gram, więc widujemy się częściej i to sprawiło, że zaczęliśmy też częściej gadać o muzie i w tym roku to eksplodowało właśnie w postaci naszego wspólnego nagrania i obecnie gramy oczywiście koncerty solowe, ale myślę, że będzie sporo naszych wspólnych koncertów. Z Liberem mamy wspólne znane numery, mamy utwory nagrywane z wokalistkami, Liber z Sylwią Grzeszczak, ja z Kasią Wilk czy Ewą Jach, Liber też z Natalią Szroeder itd., więc mamy materiał na 2 godziny grania samych hitów.

Wspomniałeś o tenisie. Widziałam, że brałeś udział w biegu na 10 km w Poznaniu. Biegałeś z wózkiem, w którym była Twoja córeczka. Jak ważny jest dla Ciebie sport?
Powiedzieliśmy parę słów o płycie “Credo”, która jest taką duchową płytą, ale wcześniej nagrałem płytę “Życiówka”, gdzie w 90 procentach nawijam o sporcie, przy czym w 70 procentach o bieganiu, bo wtedy mocno żyłem bieganiem długodystansowym, przez 3 lata trenowałem codziennie. Nieskromnie powiem, że jestem człowiekiem zasłużonym dla poznańskich maratonów i półmaratonów. Był moment, że biegałem na życiówki. W dzień premiery swojej płyty przebiegłem półmaraton w 1:17:50 - to jest mocny czas. 15 minut później zagrałem koncert na mecie i potem świętowałem premierę płyty “Życiówka”. Wyplułem płuca, żeby ta życiówka faktycznie była. Także sport jest bardzo ważny. Moje bieganie teraz ewoluuje, mam dwójkę małych dzieci, najstarsza córa ma 17 lat, ale mam córkę 3-letnią i półrocznego syna, więc w tej chwili jestem zazwyczaj pacemakerem na różnych biegach poznańskich, a ostatnio jestem też wózkowym, czyli biegam np. też z córą.

Mezo o Eurowizji

Było pytanie sportowe, więc wróćmy jeszcze do muzyki, a konkretnie do „Eurowizji”? Co myślisz o polskiej reprezentantce i o preselekcjach?
Tak, bardzo mocno przeżywałem ten konkurs preselekcyjny. Powiem szczerze, usłyszałem Blankę pierwszy raz na tych preselekcjach. Nie wiedziałem, że ten numer był już w radiach i byłem w szoku jak usłyszałem werdykt, bo absolutnie nie dawałem jej żadnych szans. Bez złośliwości, bo nic do niej nie mam osobiście, ale wydawało mi się, że ten etap cukierkowych piosenek dyskotekowych już mamy za sobą. Ja kibicowałem zespołowi "Felivers".

Obserwuj nas także na Google News

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski