18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mezo szczerze o polskim hip-hopie, kibicach, polityce i... maratonie

Marcin Kostaszuk
Przed trzydziestką zdążył nagrać dziewiątą płytę, dwa razy przebiec maraton i zacząć drugie studia, ale w rozmowie z Marcinem Kostaszukiem opowiada także o życiowej porażce. Oto Mezo w swych wszystkich wcieleniach: rapera, kibica i ambasadora Euro, politologa i maratończyka.

Większość raperów chce uchodzić za bezkompromisowych twardzieli i krytyków systemu. Z tego punktu widzenia jesteś czarną owcą w polskim rapie. Każdy ma wybór. Ja uważam, że człowiek musi iść na kompromisy, by przemycić coś ważnego w skomercjalizowanym świecie. Płacę za to dużą cenę, ale mam z tego też jakiś profit.

Za kompromisy płacisz krytyką nie tylko ze strony innych raperów. Nie spodobała ci się na przykład ocena twojej nowej płyty w naszej gazecie.
Utwierdziłeś wszystkich w stereotypie według mnie niesprawiedliwym. Piszesz o mnie błędnie, że jestem wokalistą, a nie raperem. Ale ja nie umiem śpiewać - rapuję, tyle że na różnych bitach, raz bardziej hiphopowych raz bardziej popowych. Nie funkcjonuję już w kulturze hip-hop jako środowisku, ale rap to forma, bardzo techniczna rzecz i ja jestem raperem. O moich tekstach napisałeś, że to są dla małomiasteczkowej publiki, która ma się z nimi dobrze czuć - gdyby tak było, nie nagrałbym inspirowanej filmem Benigniego piosenki "Życie jest piękne", w której jest mowa o polach śmierci w Kambodży i Auschwitz. Pokazuję w niej, że pamięć o tych strasznych wydarzeniach trzeba interpretować tak, by wyciągnąć z nich pozytywną lekcję na przyszłość. Patrzę w przyszłość z nadzieją - taki jestem i już tego nie zwalczę. Czy to jest powód do krytyki?

Nie jest, ale to tylko fragment twojej "Mezoteryki". To już twoja dziewiąta płyta i mam wrażenie, że ciągle dostaję coraz mniej ciekawe rozdziały twojej autobiografii. To efekt ciągłego pisania z perspektywy "ja".
To nie jest założenie, raczej naturalnie to tak wychodzi. Może faktycznie powinienem się zdystansować, ale wychodzę z założenia, że uniwersalizując własne doświadczenia daję ludziom coś co sam przeżyłem, a co spotyka tysiące innych osób, które mogą się utożsamiać z tym przekazem. Ale prawda jest chyba inna - czasem dostajesz łatę i musisz z nią chodzić przez całe życie.

Łatą nazywasz kubeł pomyj, jakie wylewają na ciebie internauci?
Gdy jesteś inny masz wielu zdecydowanych zwolenników i wielu antagonistów. Wzbudzasz duże emocje.Nie śledzę, tego co o mnie piszą w Internecie. Nawet jeśli 5 procent z tego jest prawdziwe, to wolę sobie podarować te 5 procent prawdy, niż pływać w 95-procentowym ścieku.

Więc jaki jest ten stereotyp, który wykrzywia obraz Mezo?
Obojętnie co bym nie zrobił, zawsze będę postrzegany w kontekście hip-hopu, stylu, który dla wielu słuchaczy z natury musi być negacją, musi być antysystemowy. A ja staram się dojść do tego, jak działać w ramach systemu. Wkurza mnie Kazik, ojciec antysystemowego myślenia, który włącza się dialog polityczny. Najpierw mówi jak dobrym prezydentem był Lech Kaczyński i że się dał ogłupić Platformie, a gdy prezes Kaczyński mu dziękuje za te słowa, to Kazik umywa ręce, mówiąc, że on na nikogo nie głosuje i nie pójdzie do wyborów. To jest dla mnie obce myślenie - ja uważam, że z tego co jest, trzeba coś wybrać, choć żaden wybór życiowy nie jest optymalny. Ale to lepsze niż mówić: "Mam wszystko w d..., bo oni wszyscy kradną".

W poprzednich wyborach wsparłeś kampanię wyborczą SDPL - partii, której już nie ma. A teraz?
Ostatnio trochę zakamuflowałem się z ujawnianiem poglądów politycznych, ale jako absolwent politologii nie uwolnię się od tego. Zaczynam dzień od TVN24, śledziłem kampanię wyborczą... Trochę z przekory, trochę ze złości, a trochę żeby dać szansę zdecydowałem się na Palikota, który jest radykalny, ale po to żeby zaistnieć. Jestem rozczarowany i zażenowany PO i PiS, które istnieją dzięki sobie nawzajem. Pierwsza to partia zarządzająca bez jakichkolwiek poglądów, PiS jest mi odległy w kwestii obyczajowej.

Palikot ci nie obrzydł po pomyśle wyrzucenia Poznania z konkursu o Europejską Stolicę Kultury?
Zawsze znajdą się lokalne animozje. Ale mówię o ogólniejszych sprawach rozdziału państwa i kościoła, tolerancji obyczajowej, pewnej zmianie języka w polityce na bardziej naturalny i trafiający do ludzi. A jak nie jesteś w sejmie, to cię nie ma.
Twój sejm to komercyjne stacje radiowe i telewizyjne.

Owszem, zrobiłem numer "Kryzys", który celowo ma wpadać w ucho. Ale jest prawdziwy i nośny, a dzięki temu, że jest grany na Vivie czy w Esce, mam prawo bytu i mój głos jest słyszalny.

To dobry popowy numer i z wyraźną analogią do swojej sytuacji osobistej. Wiesz, że prowokujesz nim pytania o swój rozwód?
Muszę się liczyć z tym, że przerzucając na płytę wątki wprost ze swojego życia, będę o nie pytany. Oczywiście, jak dzwoni do mnie pani z redakcji pisma kobiecego i pyta, czy mogę opowiedzieć o swoim rozwodzie, to odmawiam, nie idę na to. Ale jeśli rozmawiamy o tym w kontekście płyty, na której to opisałem to tak, przyznaję, to jest moja życiowa porażka. Nie będę się zagłębiał, dlaczego tak się stało, ale to nic fajnego. Każdemu życzę, żeby przezwyciężał swoje kryzysy w sposób pozytywny - mnie się nie udało, ale myślę, że to dla mnie bardzo istotny moment w życiu, budujący refleksję na temat wszystkiego. Budujesz coś wiele lat i to nagle upada.

Na wcześniejszej płycie "Eudaimonia" nawet to przewidziałeś w piosence "Koniec nas".
To akurat była piosenka Kasi Wilk, ale faktycznie coś w tym jest. Wykrakałem.

Poza Vivą i Eską jest jeszcze sejm dla takiej muzyki jak twoja?
Pewnie. Sejmem jesteśmy teraz my, rozmawiają i wszelkie media, które sensownie przedstawiają muzykę. Jestem otwarty, więc jeśli dostaje zaproszenie, to nie bojkotuję - raczej bywa odwrotnie. Ale bywa śmiesznie - w Polsat News, przy okazji utworu o Czerwcu 56, prowadząca przepytała mnie o bieżące wydarzenia politycznych. Wyraźnie pomyliła mnie z jakimś analitykiem. Wybrnąłem, w końcu jestem dyplomowanym politologiem. A propos, mało to po tym kierunku pracuje w swoim zawodzie.

Czerwiec to jeden z wielu epizodów, pokazujących, że jest u ciebie - rapera - potrzeba wypowiedzenia się nie tylko do słuchaczy rapu.
Jakbym miał liczyć tylko na słuchaczy rapu, to nie sprzedałbym żadnej płyty. (śmiech) Ale - mimo wszystko - wśród nich też jest wielu, którzy mnie słuchają, tylko się do tego nie przyznają. Nawet jeśli coś im się spodoba, to wypierają to ze swojej świadomości, bo to nie może być dobre, skoro Mezo to zrobił... Tyle, ze kurz opada i po latach zostaje tylko dobry kawałek. Zabawne jest, że ludzie często mówią - Mezo, to jest dobre, jak w 2003-2004 roku, kiedy robiłeś prawdziwy rap. A ja się wtedy zastanawiam - przecież to był moment, kiedy byłem najbardziej znienawidzony, na moich koncertach latały kamienie i jajka. A teraz ci ludzie stwierdzają, że to były dobre kawałki?
W świecie rapu stałeś się tym, kim Balcerowicz dla Samoobrony. Mezo musi odejść.
Na raz chciałem chyba pójść zbyt szeroko. Dziś widzę swoje błędy.

Jakie?
Czy warto było robić insert do "Bravo" z naszymi numerami. Staliśmy się kozłami ofiarnymi i zgarnęliśmy wszystkie ciosy. A przecież wtedy Peja też był grany w dyskotekach. W pewnym momencie zgrabnie się jednak z tego wywinął, zrobił 2-3 groźne klipy z groźnymi kumplami i wizerunkowo się odrodził.

A ty nie masz groźnych kumpli?
Wiesz co, może by się znaleźli, ale nie mam potrzeby tworzenia wokół siebie takiego nastroju.

Rapujesz o tym w utworze "HH Faszyzm". Hip-hopowcy w Polsce to faszyści?
Myślę, że hip-hop jest po części faszyzujący. Bardzo dużo jest dresiarzy i prostaków. Zgodzisz się z tym?

Tak, bo z tego powodu miałem w pewnym momencie dość rapu.
No więc ja też chętnie znalazłbym inną niszę, ale póki co mam na sobie smycz - rapuję, nie śpiewam, to mnie zawsze z tym światem będzie wiązało.

Był moment na odwrócenie tej tendencji - efektowny pojedynek na rymy z raperami Mesem i Numer Razem. W pyskówkach byłeś niezły, ale potem sobie odpuściłeś.
Odpuściłem, bo musiałbym poświęcić całe życie na kolejne odpowiedzi. Podjąłem rękawicę z jednymi z lepszych gości, a nie obszczymurkami, których mógłbym zjeść od razu. Dziś nie wdaję się w takie akcje, jestem na to za stary. Ale konflikt się świetnie sprzedaje - wszystkie negatywne emocje powodują zainteresowanie. Byłem wtedy tak stłamszony i pod ścianą krytyki, że musiałem odreagować.

Jakim cudem dziś ten ściek po tobie spływa?
Wytłumaczyłem sobie, że jestem osobą publiczną i muszę z tym żyć. Jeśli będę tym zmęczony, Mozę to nawet będzie niebawem, to zrezygnuję. Żyję z tym, biorę jako wadę swojej pracy. Jak ktoś mi sprzedaje środkowy palec na koncercie, to się staram do niego tym bardziej uśmiechać. To jest walka z samym sobą - bo 99 procent ludzi dobrze się bawi, ale wzrok zawsze ucieka w stronę tego jednego. Najchętniej wskoczyłbyś w tłum i z nim pogadał.

Nagrałeś ostatnio dwie przeróbki utworów Marka Grechuty. Podobały mi się, ale na "Mezoteryce" ich nie znalazłem.
Mnie też się podobały, ale nagrałem je tylko i wyłącznie na festiwal Marka Grechuty. Byłem tam jedynym raperem. Wiedziałem, że jakiekolwiek by te utwory nie były, spadnie na mnie lawina krytyki, że nie powinienem się za nie brać, bo to nie moja szufladka. Ale zostałem poproszony przez panią Danutę, wdowę po Grechucie. Zapewne ktoś jej podpowiedział, że warto poszerzyć ramy interpretacji piosenek jej męża o młodzieżowe odłamy.

Zawsze masz najfajniejsze modelki w teledyskach. Może tu jest źródło niechęci do Ciebie?
O, dziękuję. Ale dziewczyny są nie tylko w rapowych teledyskach, chociaż właśnie pokazywanie ich w hip-hopowych klipach utożsamiane jest z seksizmem, że są tylko towarem w zabawach dużych chłopców. A mają wzbudzać wrażenia... estetyczne.

I wzbudzają, a jakże.
W tym roku nagrałem dwa klipy i w "Spirali nienawiści" nie ma lasek. Są tylko politycy i terroryści. (śmiech). W "Kryzysie" jest już inaczej, no ale chyba to miło oglądać ładną kobietę fajnie pokazaną?

Zazdrościmy ci wszyscy. A propos ładnych kobiet, jak wspominasz Kasię Skrzynecką, z którą napisałeś antyplotkarski manifest "Opluj.pl"?
Spotkaliśmy się w pociągu z Warszawy do Poznania i sprzedała mi pomysł na numer o plotkarskich portalach. Jest tam za wiele nadużyć i upraszczania rzeczywistości. Dlatego nieoczekiwany był sukces, że z takim antycelebryckim utworem mogliśmy pojawić się w Opolu. A potem w tychże portalach, które ten nasz numer zauważyły.

Sprawdziłem - to był jedyny moment, gdy trafiłeś na Pudelka.
I jeszcze ostatnio w kontekście rozwodu.

Tego nie widziałem. Podobnie jak nie widziałem cię na okładce gry "Fifa", gdzie jest Kuba Błaszczykowski, a nie Jacek Mejer.
Pytasz, czemu nie zostałem piłkarzem? Dlatego, że byłem za słaby - prosta odpowiedź. Grałem w piłkę 7 lat i chciałem być piłkarzem, ale nie rzuciłem tego tylko dlatego, że nagrałem demówkę.

Ale na stadion cię ciągnie.
Tak, ale tylko w charakterze kibica i tak pewnie będzie już zawsze. Ponadto mam teraz funkcję ambasadora Euro - to słowo mnie trochę przytłacza..

Uczestnicy pierwszych wycieczek po świeżo otwartym stadionie przy Bułgarskiej najbardziej byli zaskoczeni tym, że im rapowałeś.
To była tylko jedna zwrotka. Cieszy mnie, że w Poznaniu się coś dzieje, że mamy Euro, że można wpływać na społeczność w pozytywny sposób.

Znowu trochę dziegciu - ludzi drażni, że zbudowaliśmy wielki stadion za jeszcze większe pieniądze, które się już nie zwrócą.
Patrzę na to w ten sposób: mamy piękny, genialny stadion, o którym 7 lat temu mogliśmy tylko pomarzyć. Wtedy wydawało się, że to niemożliwe! Teraz byłem na nowych stadionach w Gdańsku i Warszawie i nasz poznański trochę uroku przez to stracił. Są dużo ładniejsze, nie ma co się oszukiwać. Ale nie mnie oceniać, czy to dobra inwestycja, bo to zależy od ludzi, którzy będą zarządzać stadionem dobrze, albo źle.

Skąd tak wielka siła piłki nożnej - interesują się nim ludzie ze wszystkich kręgów zawodowych, z różnym wykształceniem. W Poznaniu to główna siła integrująca społeczeństwo. Twoim zdaniem to dobrze?
Bardzo dobrze. Euro jest trochę napompowanym balonem: rozegrane zostaną trzy mecze, z czego w żadnym nie zagra Polska. Dla nas będą zupełnie nieistotne - mecz w stylu Estonia - Holandia nie powinien nas zbytnio interesować. Ale wokół tego od 5 lat tworzy się dyskusja na przykład na temat rozwiązań komunikacyjnych. Estonia z Holandią pojadą do domu, a nam zostaną poszerzone drogi, autostrady i duma, że zrobiliśmy coś niezwykłego na skalę tej części Europy.
Siła piłki jest potężna, dlatego żałuję, ze w tej 93. minucie straciliśmy w meczu z Niemcami gola na 2:2. Nie chodzi o statystykę, ale gdybyśmy wygrali, jaki to byłby zastrzyk dumy i satysfakcji! Na boisku można przezwyciężyć wielowiekowy kompleks, a statystyczny Polak miałby bardziej wyprostowaną sylwetkę w stosunku do statystycznego Niemca.

Jest druga strona medalu - kibice stali się podmiotem w grze politycznej.
Zgadzam się, ale nie wiem o co chodzi w tych bojówkarskich protestach i ustawkach. Na stadionie siadam w różnych miejscach. Istotą jest, żeby kibice dopingowali, ale nie powinni przy tym tworzyć zasad na stadionie, kto i kiedy ma dopingować. Dla mnie życie kibicowskie kończy się na tym, że jest kulturalny doping i nie ma zadym.

A propos sportu - gratuluję, pobiłeś swój rekord w maratonie. Miałeś zagrać koncert w Krakowie w nocy, poprzedzającej poznańskie zawody, nie byłeś pewien czy zdążysz w nocy wrócić...
To było ekstremalne doświadczenie. Mój maraton zaczął się dzień wcześniej. 8 godzin podróży TLK do Krakowa, próba - koncert i sprint na nocny pociąg powrotny. Byłem w Poznaniu o 6.30 rano, śniadanie i na start. Potem walka z czasem i z coraz bardziej odmawiającymi posłuszeństwa nogami. Na mecie wielkie wyczerpanie i radość. A potem jeszcze do późnych godzin kręciliśmy ujęcia do nowego teledysku "Kochaj albo giń"…

Co się czuje po przebiegnięciu maratonu?
W 2003 roku spróbowałem pierwszy raz. Akurat było dosyć zimno i mokro, więc ostatnie kilometry mogłem pokonać krokiem narciarskim, takim ślizgowym... (śmiech) Cierpienie zaczęło się potem i trwało przez pięć dni, bo przedtem najwięcej na raz przebiegłem jakieś 15 kilometrów.

A za drugim razem?
W tym roku byłem gorzej przygotowany, więc obawiałem się czy w ogóle dam radę przebiec całość. Na 10 kilometrze wiedziałem, że jest dobrze i starałem się po prostu trzymać tempo dyktowane przez pacemakera na 3:45. Na koniec pozwoliłem sobie trochę zwolnić bo byłem już naprawdę wycieńczony. I przybiegłem w czasie 3:48. Przekładam sport na inne sytuacje życiowe. Mówię sobie: jeśli odpuścisz w biegu, to tak jakbyś odpuścił w życiu. Bo jakby nie patrzeć życie to maraton. Długi dystans i wiele wyzwań.

Zwłaszcza przed człowiekiem, który uprawia zwariowany zawód…Lubię planować, to porządkuje życie człowiekowi, któremu nikt nie każe iść do pracy od 8 do 16. Inaczej rozmyłbym się w melanżu. Zakładam misje - ukończenie maratonu, nagranie płyty na konkretną datę, skończenie studiów. Teraz szczególnie, po rozwodzie, dużą część życia spędzam sam. I zacząłem nowe studia - psychologiczne.

Dlaczego właśnie te?
Wybierałem wśród nauk społecznych, filozofia już trochę odbiega od mojego temperamentu. A psychologia to taki łącznik między realnością a metafizyką.

Widzisz się w roli terapeuty pomagającego na przykład ofiarom depresji?
Jestem po pierwszych zajęciach z psychiatrii i one mnie trochę zniechęciły do czynnego uprawiania zawodu psychoterapeuty, bo ludzie mają w głowach ostro pomieszane. Przyjmować to na siebie to naprawdę ciężka praca.

Ale jaka satysfakcja, gdy ktoś pod wpływem terapii zmienia swoje życie, a ty, jako psychoterapeuta, mu w tym pomagasz.
Namiastkę tego już mam - tworząc muzykę. Moje piosenki mają motywować, a nie dołować ludzi i mam w kartotece bardzo dużo przypadków, gdy młodzi ludzie dziękowali mi za pomoc, bo mój kawałek dodał im sił, że jednak może być lepiej. Takie sygnały docierają do mnie regularnie.

Czyli po psychologii twoje płyty będą na receptę?
Kto wie?

Rozmawiał: Marcin Kostaszuk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski