Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał 4 lata, gdy trafił do obozu koncentracyjnego. Jerzy Sobkowiak z Obornik po wojnie wrócił z rodziną do domu

Daria Przybysz
Daria Przybysz
Pan Jerzy ma 87 lat i chce swoją historię opowiedzieć młodemu pokoleniu.
Pan Jerzy ma 87 lat i chce swoją historię opowiedzieć młodemu pokoleniu. Archiwum prywatne
Był rok 1939. Wybuch II Wojny Światowej zniszczył wiele ludzkich żyć. Panu Jerzemu Sobkowiakowi z Obornik zabrał dzieciństwo. Jednak, dzięki hartowi ducha jego rodziców, wraz z rodzeństwem wrócił do rodzinnego miasta, gdzie założył rodzinę, wychował dzieci i doczekał się wnuków. Pan Jerzy ma 87 lat i chce swoją historię opowiedzieć młodemu pokoleniu.

Miał 4 lata, gdy trafił do obozu koncentracyjnego. Jerzy Sobkowiak z Obornik po wojnie wrócił z rodziną do domu

Jerzy Sobkowiak z Obornik ma 87 lat. Mieszka z synem i jego rodziną na osiedlu domków jednorodzinnych. Wiedzie spokojne życie, jednak nie zawsze tak było. Miał 4,5 roku, gdy wybuchła II Wojna Światowa. Razem z rodzicami i rodzeństwem został wysiedlony z Obornik.

Rodzina Sobkowiaków mieszkała w domu przy Drodze Leśnej w Obornikach. Pan Jerzy był najmłodszy z trójki rodzeństwa. Joanna i Michał - rodzice braci Sobkowiaków stworzyli im kochający dom. Wszystko przerwała jednak wojna. Pierwsze oddziały wojsk niemieckich pojawiły się w Obornikach 7 września. Każdego dnia ich przybywało.

Rodzina Sobkowiaków trafiła do obozu koncentracyjnego

Już we wrześniu rozpoczęły się wysiedlenia mieszkańców Obornik.

- Na wiadukcie na ul. Gołaszyńskiej stał pociąg towarowy. Zapakowali nas do niego jak bydło. Nie wiedzieliśmy dokąd jedziemy. Pociąg był przepełniony, nie można było się swobodnie ruszać. Mamusia nas uspokajała i kazała trzymać się razem - opowiada Pan Jerzy.

Rodzina Sobkowiaków razem z innymi wysiedlonymi zostali zawiezieni do obozu koncentracyjnego w Konstantynowie Łódzkim.

- Niemcy otworzyli drzwi od pociągu i kazali nam wysiadać - dodaje oborniczanin. - W obozie spędziliśmy łącznie półtora roku. Jeszcze wiele razy widziałem ten pociąg, którym my tam dotarliśmy. Przywoził on do Konstantynowa innych ludzi.

Warunki w jakich przyszło tam żyć oborniczanom i tysiącom innych ludzi były skandaliczne.

- Było tam mnóstwo ludzi. W pomieszczeniach, w których przebywaliśmy było bardzo ciasno. Staliśmy niemalże jeden na drugim, gdy się kładliśmy, nie mogliśmy się nawet obrócić. Do jedzenia dostawaliśmy buraki ćwikłowe i kawę z fusami.

Pan Jerzy widział tam śmierć tysięcy ludzi. Umierali oni z głodu i przemęczenia.

- Więźniowie obozów jedli fusy z kawy. Sprawiały one, że ich jelita się zapychały. Każdego dnia umierali ludzie. Niemcy kazali silniejszym Polakom kopać głębokie rowy i tam chować umarłych. Tych grobów było mnóstwo. Takie pochówki odbywały się codziennie - opowiada Pan Jerzy.

Po półtora roku rodzina została wysiedlona za Odrę

Rodzina Pana Jerzego w 1941 roku została wysiedlona dalej do Niemiec na przymusowe prace.

- Bogatsi Niemcy zabierali do siebie rodziny z dziećmi. My trafiliśmy na gospodarstwo rolne. Nasi rodzice zajmowali się krowami, doili je i oprzątali. Natomiast ja i moi bracia paśliśmy je na łąkach - mówi Sobkowiak.

Rodzina myślała, że ich los się odmieni. Jednak warunki w jakich przyszło im żyć za Odrą również były trudne.

- Tam również źle nas traktowano. Nie dostawaliśmy jedzenia, musieliśmy ciężko pracować. Aby utrzymać nas przy życiu, moja mamusia starała się o mleko i robiła z niego dla nas ser. Wiele ryzykowała, ale tylko tak zdołała utrzymać nas przy życiu - zdradza.

Rodzina Sobkowiaków żyła w trudnych warunkach

Niemcy za najmniejsze przewinienia karali rodzinę. Pewnego dnia bardzo dotkliwie pobili najstarszego z braci Sobkowiaków - Edwarda.

- Na niebie latały samoloty. Mój brat powiedział wówczas, że są to polskie śmigłowce. Gospodarz, u którego pracowaliśmy zdenerwował się, gdy usłyszał słowo "polskie". Pobił wówczas mojego brata szczypliną do krwi. Tata chciał go pomścić, ale mamusia go powstrzymała - wspomina oborniczanin.

Jerzy Sobkowiak wrócił z rodziną do Obornik

Gdy Rosjanie dotarli do Niemiec, rodzina mogła wrócić do domu. Zostali uwolnieni przez żołnierzy Armii Czerwonej.

- Drogą w pobliżu gospodarstwa, gdzie mieszkaliśmy szli rosyjscy żołnierze. Zabili Niemców, u których mieszkaliśmy, a nam pomogli wrócić do domu - opowiada mężczyzna. - Tata wziął wóz konny, z dywanów zrobił plandekę. Później złapał konie biegające po pobliskim polu. Takim powozem wróciliśmy do domu. Rosjanie pomogli nam przedostać się poza front wojenny.

Rodzina kierowała się do domu.... do Obornik. Po kilku dniach podróży dotarli do swojego rodzinnego domu. Otrzymali mieszkanie na ówczesnej ul. Dworcowej, a dziś Piłsudskiego. Budynek był zniszczony, jednak rodzina własnymi rękami go wyremontowała.

- Rodzice naprawiali co było trzeba i tak mieszkaliśmy tam kilka lat. Na podwórku rósł potężny kasztan. To drzewo rośnie tam do dziś - wspomina Jerzy Sobkowiak.

Jerzy Sobkowiak otrzymał wiele odznaczeń

Pan Jerzy przez wiele lat był wiceprezesem obornickiego Koła Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych. Choroba jednak uniemożliwiła mu dalsze piastowanie tej funkcji.

Oborniczanin otrzymał wiele odznaczeń, m.in. Srebrną Odznakę Honorową Związku Inwalidów Wojennych RP, Odznakę Honorową "Za zasługi w rozwoju województwa poznańskiego", a także Krzyż za zasługi dla Związku Inwalidów Wojennych Rzeczypospolitej Polskiej.

Źródło: oborniki.naszemiasto.pl

Pod placem im. Adama Mickiewicza, znajduje się schron przeciwlotniczy z czasów II Wojny Światowej. Do tej pory zwiedzanie schronu było jednorazowym wydarzeniem, ale organizatorzy z Poznańskiej Grupy Eksploracyjnej nie wykluczają możliwości ponownego zwiedzania bunkra.Szczelina przeciwlotnicza ma blisko 200 metrów długości korytarzy. Na co dzień wejście jest niedostępne, ponieważ wchodzi się do niego poprzez pomieszczenie techniczne, odpowiadające m.in. za oświetlenie placu Trzech Krzyży.Zobacz zdjęcia z wnętrza schronu --->

Zobacz, jak wygląda tajemniczy schron z drugiej wojny świato...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski