Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała być „klasyka żywa”, wyszedł sceniczny bełkot, czyli "Fantazy" w Kaliszu. Recenzja

Stefan Drajewski
Dobromir Dymecki w roli Fantazego w Kaliszu
Dobromir Dymecki w roli Fantazego w Kaliszu Piotr St. Walendowski
Kiedy zobaczyłem Fantazego (Dobromir Dymecki) w jaskółce (rodzaj fraka), pomyślałem – nieźle. Ale już po chwili, widząc, że Rzecznicki (Michał Wierzbicki), przyboczny głównego bohatera dramatu sięga po kamerę, pomyślałem: będzie jak zawsze. I nie pomyliłem się: trochę wideo, songi, taplanie się w wodzie, dzwoniąca komórka, brakowało tylko golizny i bluzgów. No cóż, Słowacki.

Maciej Podstawny sięgnął po „Fantazego” Juliusza Słowackiego, bo dostrzegł w nim podobieństwo do Polski lat transformacji ustrojowej. Koncept interesujący, niepozbawiony racji. „Fantazy” rozgrywa się w Polsce dziesięć lat po klęsce powstania listopadowego. Społeczeństwo jest rozdarte, jedni się zdeklasowali, inni ciągle żyją w cieniu legendy powstańczej. Pomiędzy krąży taki bon vivant jak Fantazy. W latach 90. XX stulecia jedni dorabiali się na rodzącym się wolnym rynku, inni żyli etosem wielkiego zrywu solidarnościowego, licząc na zmiany, które się dokonują. Pomiędzy brylowały „praprawnuki” Fantazego. Nie wchodząc w detale, wszystko się zgadza. Dla reżysera to gratka, znaleźć klucz do odczytania romantycznego dramatu. Ale...
Ten klucz czasami zgrzyta. Maciej Podstawny z dramaturgiem (Łukasz Zaleski) wykroili swój dramat z tekstu oryginału, dopisując zaledwie drobne kwestie. I chwała im za to, ale jednocześnie padli tego tekstu ofiarą, bo Sybir nijak się ma – na poziomie języka – do transformacji ustrojowej. Wspomnienia powstańcze są zbyt odległe od wspomnień zrywu solidarnościowego i brzmią anachronicznie, by nie powiedzieć śmiesznie.

I było śmiesznie. Część publiczności rechotała niemalże po każdej kwestii, czego pojąć nie mogę, bo mi wcale śmieszno nie było. Z drugiej strony patrząc, zastanawiałem się, kim są sceniczne postacie? Karykaturami bohaterów Słowackiego? Parodiami bohaterów transformacji społeczno-ustrojowej? A może pomylili adresy i powinni się znaleźć na scenie głupawych kabaretów, które krążą jak Polska długa i szeroka. Publiczność na takich występach bawi się znakomicie. Tylko co ma do tego Słowacki.
Odniosłem wrażenie, że aktorzy nie mają świadomości, kim są na scenie i jaką postać grają. Chwilami udawało się to Dobromirowi Dymeckiemu, hipsterowi na zakręcie, do którego dociera, że życie to nie tylko zabawa. Konsekwentną postać zbudowała Bożena Remelska (Hrabina Respektowa), świetnie ogrywając kostium. Pozostali aktorzy snuli się lub miotali po scenie, mamrocząc kwestie pod nosem lub krzycząc. Nie rozumiem, co się stało. Nawet Maciej Grzybowski (Major Wołdemar Hawryłowicz), aktor znany z nienagannej dykcji, był momentami niesłyszalny.

Po obejrzeniu „Fantazego” w Kaliszu mam dwie smutne refleksje. Ten pyszny tekst nie ma szczęścia do reżyserów (każdy „Fantazy”, którego widziałem, był nieudany). I co gorsza – nie ma szczęścia do reżyserów, którzy potrafią czytać ze zrozumieniem. W Kaliszu wyszedł nudny sceniczny bełkot.

Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu Juliusz Słowacki, „Fantazy”, reżyseria Maciej Podstawny, dramaturgia Łukasz Zaleski, scenografia i kostiumy Mirek Kaczmarek, muzyka Anna Stela, reżyseria ruchu Baśka Gwóźdź, wideo Tomasz Ziółkowski, premiera 18 października 2014 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski